Nie pomagam swojej żonie w domu

Ja tak na serio…

Pomaganie w domu jest głupie. Pranie sprzątanie, gotowanie, dzieci… jakbym nie miał własnych zmartwień w pracy. Człowiek ciężko pracuje, musi znosić humory szefa i wraca naprawdę padnięty. Fakt. Moja żona też pracuje zawodowo i ostatnio znacznie, znacznie więcej ode mnie, ale pomimo tego praktycznie jej nie pomagam w domu.

Czarny protest ojca dwójki dzieci, męża i mężczyzny

Czarny protest

Miałem niepowtarzalna i jedyną okazję milczeć. Niestety z tej okazji nie skorzystałem. Poczułem, że muszę o tym napisać nie zważając na to, co sobie pomyślicie. I mam do tego prawo, bo choć nie mam macicy, to jestem rodzicem. Ja też dałem życie. Czytam o projekcie zmiany ustawy o planowaniu rodziny, o którym jest tak głośno, widzę jak ludzie podzielili się na dwa obozy – zwalczając się nawzajem, bo w tym temacie nie ma miejsca na merytoryczną dyskusję. Są za to emocje. Jest też czarny protest…

Facet bez pracy to zero

Facet bez pracy to zero

Za pierwszym razem to był prawdziwy szok. Człowiek starał się zachować zimną krew i przyjąć minę zobojętnienia nie dając po sobie poznać, że właśnie wali mu się świat na głowę. Za drugim razem prawie się udało i niemal nikt nie zauważył. Nie jestem jednak dobrym kłamcą i nawet udając, że cala ta sytuacja mnie nie dotyczy, z pewnością było po mnie widać coś zupełnie innego, mimo że z uśmiechem na twarzy zapewniałem, że wszystko jest w porządku. Później było gorzej. Kolejne dni to prawdziwa męka, kiedy w jednej chwili czujesz, że nie jesteś już mężczyzną, że zawiodłeś, bo facet bez pracy to zero.

Dlaczego tata (nie)idzie do wojska

Obowiązek każdego mężczyzny

Blady strach padł na mężczyzn w wieku poborowym. Państwo wzywa nas do spełnienia obowiązku, do „natychmiastowego stawiennictwa” w wytypowanej jednostce. Kiedyś do armii wcielano każdego, a pobyt  w wojsku był niczym chrzest i dowodem na bycie „prawdziwym mężczyzną”. Powiedzieć, że czasy się zmieniły to mało, prawdziwych mężczyzn, którzy odbyli służbę wojskową już prawie nie ma, a my dziś musimy sprawdzić się na innym poligonie, jakim jest nasza własna rodzina. No dobra, a co zrobić jak nas jednak wezwą? Szczerze. W obecnej formie mam gdzieś służbę wojskową i cały ten system, dlatego tata (nie)idzie do wojska.

Armia jest potrzebna

Wydarzenia na Ukrainie pokazują nam, że nasz obecny świat nie jest bezpieczny. Na niemal każdym kontynencie toczy się mniejszy czy większy konflikt zbrojny, który choć daleko, to wpływa na nasze życie – choćby podnosząc ceny surowców i paliw. Cenię i szanuję żołnierzy, wierzę w to co robią, a przede wszystkim uważam, że są potrzebni. W końcu wybrali taki zawód,żołnierzami, tak jak ja jestem inżynierem. Uważam też, że są profesjonalistami w tym co robią, a jako inżynier powiem Wam, że muszą też posiadać niezłą wiedzę techniczną oraz super kondycję i wytrzymałaś psychiczną. Nic dziwnego. Szkolą się latami do tego, by w razie zagrożenia móc nas wszystkich bronić.

Zabawa w wojsko?

Żołnierze szkolą się latami. No właśnie. Ja, żeby zostać inżynierem potrzebowałem kilku lat studiów i jeszcze więcej lat pracy. Dzięki temu każdy z nas jest profesjonalistą w tym co robi i osobiście wolałbym, żeby tak zostało. W jakim więc celu kogoś wzywają? Sztab Generalny WP przyznaje : „To okazja do sprawdzenia, jak funkcjonuje system”. Wniosek? Rezerwista ma robić za „królika doświadczalnego”, ale skoro mówimy o wojsku, powinno być „kota doświadczalnego”. To świetna okazja do tego, by zobaczyć gdzie kto mieszka (i czy przypadkiem nie uciekł do Anglii), a na pewno świetna okazja żeby komuś zdezorganizować życie – przynajmniej na chwilę, a jak dobrze pójdzie to i na dłużej.

Po pierwsze – tryb natychmiastowego stawiennictwa. Tak się składa, że jestem zameldowany w miejscowości gdzie jest jednostka wojskowa i poligon. Wychowałem się tuż obok czołgów i żołnierzy. Teoretycznie mógłbym się stawić w 15 minut (na piechotę). W praktyce, minimalny czas to 4 godziny. Tylko, że mieszkam i pracuję zupełnie gdzie indziej, więc… w 4 godziny to i owszem, ale samolotem. Wojsko niestety nie zwraca nawet za Pendlino, więc samolot też odpada… powiedzmy, że dałbym radę dojechać w jeden dzień.

Po drugie – jeżeli mam umowę o pracę, to nie jest tak źle. Pracodawca ma obowiązek mnie puścić i nie tracę urlopu (chociaż mogę zapomnieć, że mnie na urlop puści). Niestety nie ma obowiązku mi płacić za ten czas – trudno, obowiązek wobec ojczyzny ważniejszy niż własna rodzina. Trochę gorzej, jak nie mam umowy o pracę, a tak zwaną „śmieciową”. Umowa o dzieło lub zlecenie – tu się nic nie należy, a jak przekroczę termin wykonania, bo spełniałem obowiązek wobec Państwa, to tylko od dobrej woli drugiej strony zależy czy będę miał do czego wracać lub, czy to ja kary umownej nie zapłacę. Może nie będzie najgorzej – w końcu jest żołd (jakieś 70 PLN brutto dziennie), a za utracone zarobki można dostać rekompensatę od Wojewody (o ile masz umowę o pracę i siłę by się ubiegać). W międzyczasie Twój kredyt spłaci się sam, oj chyba coś pomieszałem. Nie, nie spłaci się sam, a bank Twój obowiązek wobec kraju ma… dobrze wiesz gdzie.

Po trzecie – to nawet sobie nie postrzelasz. Nikt Ci w wojsku nie da broni do ręki, bo sam jej nie ma – ma tylko na ćwiczeniach. Przy odrobinie szczęścia może zobaczysz jak ktoś strzela, bo akurat będą ćwiczenia. Do czołgu też Cię nie wpuszczą, bo jeszcze byś coś zepsuł, a w sumie armia ma trochę nowoczesnego sprzętu. Co więc będziesz robił? Tego dokładnie nikt nie wie, bo obawiam się, że nikt się nad tym nie zastanawiał, ale jest szansa, że jako inżynier trafiłbym do wojsk inżynieryjnych, a jako bloger do służb propagandowych ;-) . Ile będziesz szkolony? Tego też nikt nie wie, ale chodzą słuchy, że od kilku dni do  3 miesięcy. Dowiesz się, jak zostaniesz wezwany (dowiesz się na miejscu). W tym czasie odpoczniesz sobie od kredytów, dzieci, kłótni z żoną i głupiego szefa. Będziesz dobywał, być może swoje pierwsze ranny (odciski) wojenne i poznasz przyjaciół na całe życie – kumpli z wojska.

Po czwarte – Twój opór jest zbyteczny. Doprowadzą Cię siłą. Jeżeli nie stawisz się na wezwanie, grozi ci więzienie. Za samo spóźnienie grożą 2 lata, a za nie stawienie się 5 lat. Jeśli myślisz, że za granicą Cię nie znajdą – mylisz się. Jak będą chcieli, to znajdą. Możesz się za to wymigać, jeżeli samotnie wychowujesz dziecko do 16 roku życia (znów Ci, co mają ślub są frajerami) lub masz wyjątkową sytuację rodzinną – choć nikt do końca nie wie co to znaczy.

Prawdziwi patrioci

Jako „prawdziwy facet”, powinienem umieć bronić swoją rodzinę, nawet w czasie wojny. Słusznie. Obronę kraju wolałbym zostawić jednak profesjonalistom – żołnierzom. Ja uważam się za prawdziwego patriotę, bo jeszcze nie uciekłem z tego kraju, muszę zapewnić swoim bliskim bezpieczeństwo, głownie finansowe, a swoją pracą buduję PKB Polski, a nie innego kraju. Ciąganie mnie na „szkolenie” nie zrobi ze mnie żołnierza. Jeśli jednak Państwo chce mnie tak bardzo, to niech się postara i weźmie na siebie moje zobowiązania, gdy ja będę się szkolił, tak aby moja rodzina tego nie odczuła. To uczciwa propozycja. Przypomnę tylko, że już płacę podatki na Armię Zawodową i Narodowe Siły Rezerwowe. Narodowe Siły Zbrojne miały być własnie dla ochotników, tych co chcą poczuć piach poligonu i dym spalonego prochu, a jednocześnie nie muszą być żołnierzami. Mam wrażenie, że nie było zbyt wielu chętnych, a jeśli byli, to szybko się wyleczyli (możecie mnie wyprowadzić z błędu). Mam też wrażenie, że siebie nie doceniamy. Gdyby przyszło prawdziwe zagrożenie, to jak ich dzisiaj nazywamy „chłopcy w rurkach” poszliby walczyć. Gdyby przyszło prawdziwe zagrożenie, dopiero wtedy by się tak naprawdę okazało, ilu patriotów poszłoby walczyć i wróciło bronić ojczyzny z Anglii, bo Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.

Photo credit: woodleywonderworks /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Jak kupić kwiaty kobiecie – poradnik mężczyzny

Zapomniałeś?

Idziesz sobie spokojnie ulicą gdy nagle z naprzeciwka widzisz znajomego z kwiatami. Pewni myślisz sobie – Ciekawe co przeskrobał? To całkiem możliwe, jeżeli kupujesz swojej kobiecie kwiaty tylko z takiej okazji, ale odruchowo powinieneś spojrzeć na kalendarz, bo być może to Ty masz przechlapane. Być może przegapiłeś, że dziś jest Dzień Kobiet. Bo gdyby to były tylko jej urodziny, miałbyś jeszcze jakieś szanse, ale jeżeli nie kupiłeś kwiatów na Dzień Kobiet… Co tu dużo pisać, wpadłeś chłopie… Ale spokojnie. Ten poradnik, jak kupić kwiaty, być może Cię uratuje, a na pewno da Ci szansę nie tylko w Dzień Kobiet.

Jakie masz szanse?

To zależy ile masz czasu, a ten gra na Twoją niekorzyść. Właściwie wszystko jest przeciwko Tobie. Po pierwsze policz wszystkie swoje kobiety, którym chcesz kupić kwiaty, kochankę też (tak na wszelki wypadek). Jeżeli masz dość czasu, to biegnij do kwiaciarni. Gdy Ci się poszczęści i jeszcze znajdziesz kwiaty, wcale łatwo nie będzie. W kwiaciarni przeważnie pracują kobiety. W sobie znany sposób odkryją, że zapomniałeś o dniu kobiet i zamiast Ci pomóc wypuszczą na Ciebie grad pytań (fachowo zwie się to solidarnością jajników), a Ty będziesz się czuł jak saper-amator na polu minowym. Co więc może Cię spotkać? Oto kilka pytań pułapek:

1. Co podać?

To pytanie ma Cię zmylić – jesteś przecież w kwiaciarni! Kwiaty, chłopie, kwiaty! Przyszedłeś po kwiaty! Ogarnij się wreszcie. Jak kobieta mówi, że nie lubi kwiatów, to zapewne kłamie. Jak jest uczulona, to też lubi, chyba że może ją to zabić – sprawdź to! Czekoladki, tak to też dobry pomysł, ale jako dodatek do kwiatów, a jubilera zamykają wcześniej niż kwiaciarnie i na pewno taniej nie będzie. Tak, jesteś pewien, że chcesz kupić kwiaty!

2. Które Pana interesują?

Sam widzisz sprzedawczynie nie ułatwią Ci sprawy. Niestety kwiaty są dla kobiet, a więc są różne i mają kolory. Mnóstwo kolorów, no i niestety kolory mają znaczenie. Saper przecina zazwyczaj jeden kolor, a ty w kwiaciarni masz ich znacznie więcej. Spóźniłeś się, więc zapewne masz już ograniczony wybór, ale wciąż jest tego sporo:

Tulipan – w sam raz na Dzień Kobiet, ale czerwony tulipan oznacza prawdziwą miłość, biały szczere intencje, a żółty beznadziejną i bezsensowną miłość.

Róża – to zawsze dobry wybór, ale znów czerwona to miłość, biała symbolizuje niewinność i wdzięczność, różowa jest oznaką przyjaźni, błękitna to symbol wierności, żółta to zazdrość, a pomarańczowa może wyrażać zdradę, ale też pożądanie lub namiętność (lepiej nie dawać teściowej).

Goździk – świetne kwiaty, ale dla cioci na imieniny, bo czerwone to podziękowanie i wdzięczność.

Bratek – Symbolizuje przyjaźń (może dla teściowej?)

Fiołek – Fiołki alpejskie i wonne wyrażają żal, jaki mamy do drugiej osoby. Inne rodzaje symbolizują radość i miłość.

Konwalia – Wyraża delikatność i subtelność. Kwiatki daje się w prezencie osobie, którą uważamy za bardzo ładną, ale jesteśmy zbyt nieśmiali, by powiedzieć jej to wprost.

Niezapominajka – Dając go kobiecie liczymy na stały związek i wyrażamy pragnienie, żeby o nas nigdy nie zapomniała.

Irys – Oznacza zaufania. Nie należy kupować niebieskich kwiatów, ponieważ oznaczają oziębłość.

Żonkil – Symbolizuje zazdrość o drugą osobę lub nieodwzajemnioną miłość.

Hiacynt – biały kwiat bez podtekstów, fioletowy – skłania bliską osobę do większej czułości i okazywania uczuć, błękitny – stałość w uczuciach, żółty – szczęście, zadowolenie z uczucia i związku

Chryzantema – nie ryzykuj! Zazwyczaj kwiat jest kojarzony ze smutkiem oraz tymi, którzy już odeszli. Podobno jest zupełnie inaczej jeśli chodzi o czerwoną, ale ja na Twoim miejscu bym już bardziej nie ryzykował…

Dobra, uspokój się już! Wiem, że nie masz czasu, a ja ci z kolorowanką mi wyjeżdżam.Skoro jesteś późno, to nie masz wyboru wielkiego. Bezpiecznie wybierz róże, najlepiej czerwone. Z okazji Dnia Kobiet mogą też być tulipany. Jeśli jednak wymieszasz kolory i kwiaty, to ich znaczenie kompletnie się rozmyje. Sorry! Rzeczywiście mogłem to od razu napisać. Teraz już z górki, ostatnie pytanie…

3. Jak duży bukiet?

Jak to ile? Tyle, żeby było dobrze! Zapewne na ten temat powstała nie jedna praca dyplomowa, ale tobie nie zostało już wiele czasu. Zapamiętaj dwie zasady – im więcej, tym lepiej oraz zawsze ilość kwiatów powinna być NIEPARZYSTA – czyli: 1, 3, 5, itd. no chyba, że kupujesz kwiaty na 8 rocznice ślubu, to może być ich 8. Jesteś już prawie w domu. Prawie… ale to nie moja wina, bo to Ty zapomniałeś! Dobra, policzyłeś ile masz do obdarowania kobiet? Jak to nie? Przecież prosiłem… No dobra, policzyłeś? Tak, teściową też!

To teraz się nie pomyl, żonie największe i czerwone, córkom możesz wziąć po jednym kwiatku, nie zbiedniejesz. Masz synów jak ja? To też weź, niech mamie dadzą w Dzień Kobiet, może jak będą starsi, to nie zapomną jak ty dzisiaj. Tak, na pewno weź też dla teściowej…

Całkiem możliwe, że się udało

Możliwe, lecz… musisz jeszcze ich nie połamać w drodze do domu i nie pomylić, co komu dajesz. Ale gdy będziesz to miał za sobą, to wcale nie oznacza, że jesteś bezpieczny, albo po prostu Ci się udało, bo korzystając z tego poradnika kupiłeś piękny bukiet. Zawsze może się okazać, że sąsiadka dostała większy… No cóż, następnym razem może nie zapomnisz.

Photo credit: Jinx! /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Najpiękniejsza i najgorsza chwila – #lepszyporod

Gorszy szpital

Z samego rana po śniadaniu byliśmy już w szpitalu. Pięknie odnowiony hol, uspokajające światełka, no super miejsce. Pani kazała się przebrać w piżamkę i czekać na badanie. Siedzieliśmy na tym wspaniałym holu, wśród mnóstwa przypadkowych osób. Już po chwili czuliśmy jednak, że coś jest nie tak. Mimo ciągłych pytań, zaczepiania personelu, w końcu i łez, przesiedzieliśmy tak 4 godziny. Wiecie po co facet potrzebny w szpitalu i przy porodzie? Żeby zrobić porządną awanturę! Bo dopiero to podziałało i zaczęta się nami interesować…

Cieszyłem się bardzo, gdy dowiedziałem się, że zostanę Ojcem. Gdy któregoś razu, na rutynowej kontroli, lekarz prowadzący poprosił mnie do gabinetu, bardzo się wystraszyłem. To nie były przelewki, bo ciąża podtrzymywana, bliźniacza i do tego do porodu jeszcze daleko. Lekarz rozmawiał ze mną, bo trzeba było jechać do szpitala. Wypisał skierowanie, kazał się spakować i następnego dnia stawić w szpitalu. Ja miałem tego dopilnować, by cała akcja była na spokojnie. Spokój nie trwał długo. Przyjęcie do szpitala już nie obyło się bez problemów, a to dopiero początek, bo najpierw czekał miesiąc na „patologii ciąży”, poród i chyba to co najgorsze, nauka karmienie piersią.

Gorszy poród

Myślę, że mieliśmy dużo szczęścia. Naprawdę tak myślę. Szpital nie wybraliśmy przypadkowo. Podobno był „najlepszy”. Do ostatniej chwili proponowano żonie poród naturalny, przecież ja kto mówią, taki poród jest najlepszy, chociaż wszystko przemawiało własnie przeciw takiemu rozwiązaniu. Namawiali jednak do ostatniej chwili i nie byli wybredni w słowach. Do tego pomylili się przy USG co do wagi chłopaków. Dziś wiemy, że była to spora różniąca, po 1 kg na głowę, która skutkowałaby sporymi komplikacjami przy porodzie. Na pewno zagrożone byłoby ich życie. Tutaj jako facet nadmienię, że nie zrozumiem dlaczego kobiety chcą mieć poród przez cesarskie cięcie „na życzenie”, lecz skoro bardzo chcą, to powinny mieć do tego prawo. Wiem ile moja żona potrzebowała pomocy, podczas gdy rodzące naturalnie „biegały” po korytarzu następnego dnia. Nie mi to jednak oceniać.

Gdy pierwszy raz zobaczyłem swoje dzieci, była to najpiękniejsza chwila w moim życiu. Obawy gdzieś po mały znikały (zobacz: Samotny ojciec – musisz dać radę!). Niestety szybko przerodziła się w złe wspomnienia. Po porodzie, dopiero zaczęło się największe upokorzenie. Coś, czego nigdy personelowi szpitala nie wybaczę. Płakaliśmy z żoną oboje, ale nie z bólu, lecz z bezsilności. Karmienie piersią okazało się problemem. Po prostu nie wychodziło. Mleko nie chciało lecieć, dzieci nie chciały ssać, a personel tylko komentował zamiast pomóc. Leniwa, nie chce się jej, woli karmić z butelki, takie słowa leciały nie prosto w oczy, ale ukradkiem. Te słowa bolały bardziej niż rana po cesarce. Raniły też serce. Nikt nie widział problemu. Nie chciał nikt pokazać jak to zrobić prawidłowo, przyłożyć się, a dziś wiem, że nie wyganiano mnie ze szpitala tylko dlatego, że odwalałem całą brudną robotę za personel, bo byłem niemal cały czas przy żonie. Tylko jedna, jedyna starsza pielęgniarka okazała serce i wszystkiego żonę nauczyła. Niestety była tylko przez krótką chwilę, a ja nawet nie mogłem jej kupić kwiatów, bo jak sama przyznała, reszta personelu czułaby do niej zazdrość.

Jestem świadom tego, że szpital to nie pensjonat czy hotel. Nie ma tam SPA, żarcie jest podłe i tylko świadomość „po co tu jesteś” trzyma Cię jeszcze w tym miejscu. Byłem tam codziennie, każdego dnia po pracy tak długo, dopóki mnie nie wyrzucono. Pilnowałem tego, co miałem najcenniejsze i byłem gotów w każdej chwili rzucić wszystko i być na miejscu, gdyby zaszła taka potrzeba. To chyba najważniejsze. Dać ukochanej osobie wsparcie, bo od personelu raczej tego nie dostaniecie.

Lepszy poród

Jako Ojciec, mężczyzna, chciałbym namówić Was, przyszli Ojcowie, do wsparcia waszych ukochanych kobiet w tej bardzo trudnej dla nich sytuacji, jaką jest poród. To one rodzą Wasze wspólne dzieci, to wy musicie zadbać o ich prawa w sytuacji, gdy same nie mogą się bronić. Po to jesteście potrzebni na porodówkach. To wy, po to tam jesteście, żeby czuły wsparcie, waszą siłę i nie owijając w bawełnę, że gdy zajdzie taka potrzeba dacie w przysłowiową mordę. Nie chodzi o przemoc, ale o gotowość do działania. Wy też jesteście rodzicami, tak samo odpowiadacie za życie Waszych dzieci i macie wiele praw w szpitalu. Bądźcie gwarantem tego, że potraktują Waszą ukochaną jak człowieka. Będziecie też wspierać, gdy już wrócicie do domu. Dlatego proszę, wesprzyjcie akcję, by następny Wasz, lub wam bliskich poród był już taki, jak być powinien.

O akcji #lepszyporod:

„Walczymy na rzecz lepszego, czyli opartego na faktach i zgodnego z prawem, porodu poprzez: edukowanie kobiet spodziewających się dziecka, wsparcie kobiet, które już urodziły oraz dostarczanie personelowi medycznemu ważnych naukowo informacji.”

Strona akcji: http://lepszyporod.pl/

Strona na Facebooku: https://www.facebook.com/lepszyporod

Podpisz petycję do Premier Kopacz: Stop łamaniu prawa na porodówkach!

Photo credit: Federico Mena Quintero /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Jak cofnąć czas – czyli pigułka dzień po

Jak cofnąć czas – czyli pigułka dzień po

Chwila zapomnienia? Potem chciałoby się cofnąć „ten błąd”, bo przecież nie chcecie ciąży. Na szczęście wystarczy pójść do apteki, łyknąć sobie „pigułkę dzień po”, niczym aspirynę na kaca. Ale czy to naprawdę takie proste? Łykasz pigułkę po i problem znika? Czasu nie cofniemy. Jedynie próbujemy złagodzić skutki. Jest szansa, że tym razem się uda.

Przeczytałem sporo na temat tej pigułki. Prawdę mówiąc, to nie ma czym się zbytnio ekscytować. Ta pigułka była dostępna w Polsce od dawna, nie jest tania, ale była na receptę. Za to w wielu krajach EU była bez recepty i zapewne można ją było kupić przez internet. W czym więc problem? Teraz po prostu będzie łatwiej dostępna, bo bez recepty, będzie ją można kupić wraz z tabletkami od bólu głowy i czymś na gardło. Chciałbym, bo mimo wszystko jestem zwolennikiem antykoncepcji, żeby ta pigułka była mądrze stosowana, rzeczywiście jako wyjście awaryjne. Nie zapominajmy, że każda nowa możliwość niesie też ze sobą możliwość nadużycia.

To nie pigułka jest problemem

Chociaż to wokół tej małej pigułki po, zrobił się szum, to problem leży zupełnie gdzie indziej – w nas. Chcemy łatwego, przyjemnego życia, bez zobowiązań i dzieci. Chcemy kontrolować każdy aspekt naszego życia, często też decydować o życiu i śmierci. Skupmy się lepiej na tym, co jest naprawdę ważne.

Cała sztuka życia w takim świecie, w jakim teraz żyjemy, polega na rezygnowaniu z 99 proc. tego, co możliwe, żeby się skoncentrować na tym jednym procencie, który dla nas jest ważny. Nie można mieć wszystkiego naraz.

(Małpa w podróży, ze Stanisławem Lemem rozmawia Jacek Żakowskowski „Gazeta Wyborcza” 2000/105, s. 8)

Pigułka dzień po, sama w sobie nie jest problemem. To przecież tylko pigułka. Jednak to tak naprawdę ucieczka od problemu, a właściwie łatwe rozwiązanie problemu. Łatwo, szybko i przyjemnie. Znika odpowiedzialność. Fakt, pigułka dzień po, w sytuacji, gdy „złapiemy kapcia”, gwałtu i zapewne paru innych sytuacjach jest  jakimś rozwiązaniem, jednak zniesienie wymogu wizyty u lekarza, stawia ją niemal na równi z prezerwatywą – cena tylko trochę z innej pułki. Ale to się zmieni. Cena spadnie. Możecie mi wierzyć. Wciąż, nawet pisząc ten tekst, mam wrażenie, że kupuje coś na ból głowy, a nie środek antykoncepcyjny. Tylko dlaczego inne środki wymagają jednak wizyty u lekarza? Czyżby był tak bardzo bezpieczny? Nie sądzę. Może być nawet gorzej. Zaaplikowanie sobie bomby z hormonów, nawet tylko raz, może groźne. Przecież nie każda kobieta może z pigułek korzystać, a tu sobie stoi środek obok syropu na kaszel. Czy później nie zostanie ślad i problem z zajściem w ciąże?

Uciekanie przed problemami nie jest żadnym dobrym rozwiązaniem. Pigułka dzień po, jest doskonałym przykładem tego, jak bardzo chcemy mieć wszystko, nie dając nic w zamian. Zamiast edukować dzieci już w domu, tłumaczyć i rozmawiać, dajemy im możliwość, że nigdy się nie spytają i być może nigdy nawet nie powiedzą, że taką pigułkę brali. Nie myślcie sobie, skombinują sobie kasę i na pewno będą mieć do niej dostęp.Ten „pierwszy raz”, będzie jeszcze bardziej niebezpieczny, bo przecież jest pigułka. Nie łudźmy się, młodzi ludzie nie myślą racjonalnie i nawet mając te 18 lat, wciąż jeszcze nie do końca wiedzą, co jest właściwe. Naprawdę uważam, że powinniśmy zacząć od edukacji – i to od siebie, bo nie wierzę, że ktoś z Was choćby zajrzał do ulotki.

Ale zostawmy w spokoju młodych ludzi. Pomówmy o nas. Czytając różne wypowiedzi natkałem się na sugerującą, że gdy zdarzy się „pęknięta guma”, to dzięki temu, że możesz sobie kupić pigułkę po bez recepty, nie skrzywdzisz biednego dziecka, będąc nieprzygotowanym na to rodzicem. Gratuluje wzroku i odpowiedzialności za życie drugiego człowieka. A jak nie zauważysz pęknięcia?

Kiedyś współżycie wiązało się z odpowiedzialnością, a tej dziś można próbować uniknąć biorąc pigułkę dzień po i tłumacząc się, że na dziecko jeszcze się nie jest gotowym. Jako Ojciec Wam powiem, nikt na to nie jest gotowy. To się musi po prostu stać. Ja wiem, że ciąża może być ciążą niechcianą, ale spytajmy się naszych rodziców, czy przypadkiem sami nie byliśmy „wpadką”. Wielu może odpowiedź zdziwić, a przecież Wasze życie było dziełem przypadku. Czasem ten przypadek może być czymś pięknym i dobrym, wspaniałym człowiekiem. Po prostu Tobą.

***

Kilka opinii w temacie (zarówno ZA, jak i PRZECIW)

Photo credit: Henti Smith /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Akcja – Tato Pomaga Mamie

Tato Pomaga Mamie

Zostaniesz Ojcem. Ta wiadomość zazwyczaj zwala z nóg, nawet gdy na nią czekałeś. Twoje życie się zmienia właśnie w tej chwili. To może być dobra i pozytywna zmiana. Po pierwsze, pokochaj swoje dziecko już teraz. Po drugie, przygotuj się. Spokojnie masz na to 9 miesięcy, ale pamiętaj by wykorzystać każdy dzień. Tato pomaga Mamie – teraz to ty będziesz musiał pomóc.

Przed porodem

Teraz najważniejsza jest Mama. Jej zdrowie i samopoczucie jest najważniejsze w tej chwili. Jeżeli chce byś poszedł z nią do lekarza, to idź z nią, trzymaj za rękę lub po prostu czekaj pod drzwiami. Masz być po prostu dla niej. Zakupy. Ja ich nie lubię w ogóle. Wybieranie ciuszków to męka, ale nie możesz się chwilę poświęcić? Ciuszki są potrzebne, a Mama potrzebuje Ciebie. Dobrze wie, że się nie znasz, ale potrzebuje po prostu Ciebie, bo nie chce być sama.

Jeśli lubisz „męskie” zajęcia, to teraz masz możliwość się wykazać. Trzeba przygotować miejsce dla dziecka, skończyć wszystkie remonty i dokręcić wreszcie cieknący kran. Wiadomo, że to zrobisz i nie trzeba co pół roku przypominać, ale tym razem masz „dedline”, narodziny swojego dziecka. Możesz nawet pójść krok dalej. Rozejrzyj się i sprawdź, co możesz zabezpieczyć w mieszkaniu. Szuflady, szafki, drzwi, gniazdka elektryczne, kable i wszystkie niestabilne przedmioty usunięte lub zabezpieczone, wszystkie… Po porodzie możesz nie mieć na to czasu. I najważniejsze, trzeba też przecież skręcić łóżeczko. Przede wszystkim jednak wciąż pamiętać o Mamie, bo to ona teraz jest najważniejsza. Jej spokój i dobre samopoczucie, a także każde zachcianki kulinarne, nawet te o 3 rano.

Poród

To chyba największy strach kobiety. Ma prawo się bać, więc potrzebuje Ciebie, tam na miejscu. Chce mieć Cię przy sobie, bo tylko z Tobą czuje się bezpiecznie. Jeśli bardzo nie chcesz, to nie musisz być z nią na sali, ale masz tam być blisko. Masz tam być, by trzymać Mamę za rękę gdy nadejdzie kolejny skurcz, masz tam być jak będą jej podawać pierwszy raz Twoje dziecko. Z doświadczenia wiem, że obecność Ojca w pobliżu rodzącej, działa zbawiennie na lekarzy i personel medyczny. Zawsze istnieje też ryzyko, że jednak coś pójdzie nie tak, a Ty zostaniesz Samotnym Ojcem, nigdy byś sobie nie darował, gdyby Cię tam wtedy z nią nie było.

Po porodzie

Taka mała istotka, tak bardzo bezbronna i od Ciebie zależna. Ten widok rusza każdego faceta. Już kochasz, więc w tej chwili niczego więcej Wam nie potrzeba. Poród? To przecież dopiero był początek. Nie będę przed Tobą niczego ukrywał. Jest źle, być może czasami, gdy dziecko będzie chore, będzie się wydawało, że jest jeszcze gorzej. Ale przecież później będzie już tylko lepiej, a dziecko stanie się Twoim oczkiem w głowie. Zmęczony po pracy, nie siadaj przed telewizorem, masz przecież dziecko, musisz się też nim zająć. Wózek i świeże powietrze dobrze na zmęczenie Ci zrobi, pozwoli odsapnąć Mamie, a Tobie złapać kontakt z dzieckiem. Widzisz, to jednak nie takie straszne. Kto powiedział, że wieczorne kąpiele, to nie może być męski obowiązek? Jeśli zostaniesz z dzieckiem sam dłużej niż kilka godzin, docenisz swoją pracę i przestaniesz marudzić, że jesteś pracą zmęczony. Jeśli wciąż uważasz inaczej, to zamień się z Mamą. Doceń to, ile robi także dla Ciebie. Być mężczyzną, to odpowiedzialność. Bądź więc odpowiedzialny przede wszystkim za swoją rodzinę. Trzeba się dzielić obowiązkami, pomagać i szanować na wzajem. Twoje dziecko Cię widzi, będzie naśladować. Będzie chciało być jak TATA. Teraz czeka Cię prawdziwa praca, prawdziwy wysiłek – wspólne wychowanie. Masz szansę dać dziecku to, czego od własnego Ojca nie otrzymałeś. Nie zmarnuj tego.

***

Akcja Tato Pomaga Mamie ma na celu promocję aktywnego podejścia Ojców do wychowywania dzieci oraz podkreślenie ich roli w tym życiowym przedsięwzięciu. Mnie nie trzeba przekonywać do tego,że Tata może opiekować się dzieckiem równie dobrze jak mama. Wiem też, że Tata pomaga i wspiera Mamę po porodzie, bo sam to przeszedłem. Uważam też, że Tata i Mama dzielą się obowiązkami rodzicielskimi, ponieważ małżeństwo (wspólne życie) powinno być oparte w głównej mierze na partnerstwie. Ale ja to wszystko już wiem. Wiem, bo przeszedłem tą drogę, przed którą stoi teraz wiele par, a szczególnie wielu młodych Ojców, którzy nie zawsze wiedzą co mają robić. Jako, że sam staram się aktywnie uczestniczyć w wychowaniu swoich dzieci, dlatego przyłączam się do akcji.

O akcji

Pomysłodawcą akcji jest: Maja Falkiewicz-Gancarz, autorka bloga www.bemam.pl

Strona akcji: http://www.bemam.pl/tatopomagamamie/

Strona na Facebooku: https://www.facebook.com/tato.pomaga.mamie

Akcja będzie trwaćw dniach: od 23 listopada do 23 grudnia 2014.

Oficjalne logo akcji:

Logo Tato Pomaga Mamie

Jak wychować chłopca na mężczyznę

Prawdziwych mężczyzn już nie ma

W kwietniu 2014, na gali MMA w Rawiczu, dwóch chłopców w wieku 12 lat walczyło jak prawdziwi mężczyźni, niemal „pełny kontakt”. Jeden ciężko znokautował drugiego. Myślę, że ich ojcowie są naprawdę z nich dumni – chłopcy wyrosną na prawdziwych mężczyzn…

Widać Ci chłopcy niczego się nie boją, byle pająk czy mucha nie robią na nich wrażenia, a pies sąsiada? Niech lepiej podkuli ogon i zmyka do budy, bo prawdziwi mężczyźni nadchodzą. A gdy twoje dziecko, syn, a może nawet partner, mąż lub kochanek będzie bał się pająka, to pokaż mu ten film i powiedź do niego, że jest „BABA”. Wiadomo, kobiety szukają „samca Alfa”, takiego co przypier… wiadomo. Najlepiej więc zacznij od kołyski dbać o swojego syna, by stał się mężczyzną.

Jak wychować chłopca na mężczyznę

Jeśli doczytałeś do tego miejsca, to uspokój emocje. Nie, to nie jest według mnie obraz prawdziwego mężczyzny, choć wiem, że wielu z Was może uważać inaczej. Być mężczyzną w dzisiejszych czasach jest wyjątkowo trudno, serio. Właściwie nie ma dziś męskich zajęć, gotowanie, sprzątanie czy opieka nad dzieckiem to nie jest już tylko domena kobiet. Także coraz częściej się mówi o „płci społecznej”, co nadinterpetowane oznacza, że kobieta może być mężczyzną, a mężczyzna kobietą, jeśli tylko przyjmie taką rolę. Tak, naprawdę mamy ciężko.

Mam dwóch synów i choć są bliźniakami, są zupełnie różni. Chciałbym im przekazać tak wiele, chciałbym być z nich w przyszłości dumny, chciałbym, żeby wyrośli na prawdziwych mężczyzn, co wcale nie będzie proste. Chciałbym ich wychować na dobrych ludzi. To na początek, bo prawdziwymi mężczyznami staną się sami.

Dziś moi synowie mają niewiele, bo dopiero nie całe 4 latka. Nie będę się upierał, że mają być silni, mają się nie bać i wszystko brać na klatę. Nie będę się upierał, że mają być poobijani i wiecznie brudni, bo są chłopcami. Nie będę też kazał im przestać płakać, bo prawdziwy mężczyzna nie płacze, ani też nie będę zakazywał się przytulać do mnie, bo to nie męskie. Co to, to nie! Ale gdybym miał córkę, to nie upierałbym się, żeby miała tylko różowe ciuchy, żeby nie chodziła tylko w sukienkach, żeby nie chodziła tylko z mamą, bo jest dziewczynką. Nie zakazywałbym biegania, żeby się przypadkiem nie wybrudziła, nie kazałbym bawić się tylko lalkami, nie malowałbym paznokci czy przekłuwał uszy, bo tak robią dziewczynki. Co to, to nie! Uczyłbym miłości, odpowiedzialności, broniłbym przed pająkiem czy psem na ulicy, zapaliłbym światło w nocy, a gdy zacznie płakać przytuliłbym i pozwolił spać w naszym łóżku – nie dlatego, że jest małym chłopcem czy dziewczynką, ale dlatego że jest moim dzieckiem.

Jednak mam synów, którzy są jednak chłopcami i choć jeszcze częściej wołają „Mama”, to pewnego dnia częściej będą wołać „Tato”, bo będę im potrzebny. Będę dla nich pierwszym wzorem męskości, może nie doskonałym, ale tym pierwszym najważniejszym. Pewnego dnia, wprowadzę ich w męski świat, pokaże mój punkt widzenia i przekaże kolejną cząstkę siebie. Już teraz robię to nieświadomie, bo jakimś cudem przemyciłem im do głowy „Dziewczynki chodzą na zakupy, a chłopcy parkują”, bo w domu to ja mam tylko prawo jazdy i czasem żonę zostawiam pod sklepem, a sam z dzieciakami szukam miejsca na parkingu. Albo to, „Tata naprawi…”, choć to tylko samochodzik, to tata ma magiczne klucze, klej i młotek, to tata wymienia baterie. Tak, to dopiero początek. Tak, dam im to, czego sam nie miałem, a bardzo potrzebowałem.

Jeśli jesteś samotną matką

Jeśli jesteś samotną matką, to nie znaczy, że nie  dasz rady wychować syna, to nie jest tak że, musisz mieć „faceta”, dla dziecka. To znaczy tylko tyle, że Twój dorastający syn będzie szukał męskiego wzorca. Pozwól mu więc go znaleźć. Czy ty masz wspaniałego ojca, a może wujek, trener karate? Ktoś, kto pokaże drugą stronę, tę do której jako kobieta nie powinnaś mieć wstępu. W końcu twój syn ma stać się mężczyzną, a to oznacza pewną samodzielność. To dlatego mówi się, że facet nie chce przytulić jak dziecko płacze. On chce przytulić, ale zanim to zrobi czeka, aż maluch sam wstanie, bo tak robi prawdziwy mężczyzna. Jeśli pies wejdzie wam w drogę, to chwytasz dziecko na ręce, a ojciec najpierw powie „Nie bój się synu, jesteś ze mną”, i pokaże dziecku swoją odwagę i pewność siebie. A jak czasem syn nie chce iść, bo bolą go nogi, to jako matka weźmiesz na ręce, a ojciec tylko pogoni, bo wie, że mężczyzna musi iść wytrwale do celu. I kto synowi pokaże, że jesteś najważniejsza, że należy Ci się szacunek i że trzeba kupować Ci kwiaty? No kto?

Photo credit: rolandslakis /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Samotny ojciec – musisz dać radę!

Co facet wie o wychowywaniu dziecka?

Właściwie to nic. Przecież za wszystkim stoi kobieta. To ona od poczęcia jest związana z dzieckiem,  czuje ruchy dziecka, czuje z nim więź i czuje, że istnieje. A facet? Może otoczyć swoją miłością kobietę, może ją przytulić, ale tak naprawdę tylko ją. Można zawsze mówić do dziecka, żeby słyszało jego głos, ale to tak jak rozmawiać z kimś nieznajomym przez telefon, w dodatku ten ktoś nie odpowiada. Może, a nawet powinien pójść do szkoły rodzenia. Mężczyzna jest już ojcem, ale dopiero stanie się tatą, po porodzie… Samotna matka? Jasne, zostawił ją i dziecko i uciekł. Samotny ojciec? Tego przecież nie ma…

Poród

To chyba rusza każdego faceta, przyszłego ojca. W sumie nie bardzo wiadomo, co miałby robić na sali porodowej, ale ważne żeby był przynajmniej w pobliżu. Czujny jak głodny lew, choć nie do końca sobie zdaje sprawę, co się dzieje, to w razie zagrożenia ma rzucić się do gardeł lekarzy, gdyby przypadkiem zagrożone było życie i zdrowie jego rodziny. Zobaczyć swoje dzieci po raz pierwszy i zostać z nimi przez dłuższą chwilę sam na sam – bezcenne. Kto miał okazję ten wie, jakie dziwne myśli człowiekowi przychodzą do głowy, gdy żony jeszcze na sali nie ma, a ty jesteś już z nimi. Jedną krótką chwilę się bałem, że samotny ojciec to ja.

Pierwsze chwile w domu

Szpital to była wersja demo. Można się po przytulać, ponosić na rękach, och, jakie malutkie paluszki, zrobić kilka fotek i wysłać rodzinie. Nawet jak się pieluchę źle założy, to najwyżej położne się chwile pośmieją. Zazwyczaj mama karmi, więc co facet może? Może posprzątać mieszkanie, naprawić nieszczelny kran. Może się trochę postarać. Jedno dziecko to nie problem. A co jak się ma dwoje? Dajmy na to bliźniaki? Kobieta sama nie da sobie rady, powinien być przy niej Ojciec dziecka. Karmienie piersią często odpada, więc argument, że facet mlekiem dziecka nie nakarmi też legnie w gruzach. Otóż nakarmi, wykąpie, przebierze, wyjdzie na spacer i wróci nie gubiąc dziecka – zrobi to wszystko jak dostanie szansę… i jak będzie chciał, a zakładam, że chce.

Rodzina najważniejsza, ale po pracy… Praca jednak jest pierwsza. Nie mam zamiaru nikogo o nic oskarżać, ani też nikogo rozsądzać. Pojawia się mała dysproporcja w obowiązkach, równowaga i tak nigdy nie istniała. T co teraz? W szpitalu źle założona pielucha nikogo nie ruszała, co najwyżej wzbudziła politowanie. Teraz w domu to problem, to jakby odpalić granat albo wypowiedzieć wojnę. Nie znasz się, nie umiesz i na pewno źle to zrobisz. Lepiej się odsuń, bo nie mam całego dnia, jestem zmęczona! Chciałeś być ojcem no to masz za swoje. Normalna Polska rodzina…

A gdyby poszło coś nie tak?

Tak nie wiele trzeba, żeby poszło coś nie tak. Coś się stało, strasznego, coś, co wszystko zmieni? Być może przy porodzie coś pójdzie nie tak, być może to zwykły wypadek na ulicy, jakich wiele, być może to choroba. Już jej nie ma, zostałeś ty i dzieci. Wszystko się zmienia. Jak sobie poradzić z dziećmi i sobą, bo przecież mocno ją kochałeś. Jak wytłumaczyć, że mama nie wróci, a co będzie dalej? To, co do tej pory było proste, bo przecież nie ty musiałeś się tym zajmować, teraz staje się problemem. W jednej chwili musisz zacząć żyć, na nowo, bo przecież Twój świat legł w gruzach, a ty myślisz, że polegniesz i nie dasz rady… Może przez chwile  tak będzie, może coś przekręcisz, spodenki zielone z czerwoną koszulką, kurtkę założysz, ale szalika już nie. Tylko przez chwilę. Będziesz musiał, to dasz rade. Jakby na to nie patrzeć, ojciec to też rodzic. Obiad ugotuje, pralkę nastawi, ba! Nawet wyprasuje. Pracę ogarnie, na wywiadówkę pójdzie i jeszcze koło w samochodzie zmieni. Niemożliwe? Możliwe. Lepiej gdyby tak się nie stało, ale stać się może. Samotny Ojciec, to może być każdy, nawet ty.

Samotny Ojciec

Samotnych ojców jest 11 razy mniej niż samotnych mam. To tylko statystyki, ale za nimi są konkretni ludzie, rodziny. W społeczeństwie mamy przeświadczenie, że facet nie może być samotnym ojcem, bo nie. Nie nadaje się, nic nie umie, pewnie będzie pił, a dzieci będą niezadbane. Trochę w tym prawdy Panowie, ale to nasza wina. Nie dopuszczamy do siebie myśli, że coś się może stać, coś niedobrego lub złego i to na nas spocznie cała odpowiedzialność za wychowanie dzieci. Czy jesteśmy na to, choć odrobinę gotowi? Czy komukolwiek z nas przyszło zapytać, zainteresować się jak opiekować się dziećmi, ale tak naprawdę, od karmienia, przez mycie do wizyt u lekarza. Jesteśmy świetnymi Ojcami, może najlepszymi na świecie mężami, ale czy na pewno? Wiesz jakim kremem smarować dziecku uczulenie? A gdzie jest Twojej córki ulubiona sukienka? Karta szczepień? Wiesz choć jak wygląda? Jest 8 stopni i mgła, jakie buciki i kurtka? Nie wiesz? Ty masz jeszcze czas, żeby się dowiedzieć….

***
5 października 2014 roku, po długiej chorobie zmarła Anna Przybylska, aktorka. Wszystkim dobrze znana. Zostawiła 3 dzieci, które teraz zostaną tylko z Ojcem. To jednak mogło się przydarzyć każdemu…

Photo credit: 62337512@N00/  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)