Nie pomagam swojej żonie w domu

skarpetki schnące na sznurku - facet nie pomaga w domu

Ja tak na serio…

Pomaganie w domu jest głupie. Pranie sprzątanie, gotowanie, dzieci… jakbym nie miał własnych zmartwień w pracy. Człowiek ciężko pracuje, musi znosić humory szefa i wraca naprawdę padnięty. Fakt. Moja żona też pracuje zawodowo i ostatnio znacznie, znacznie więcej ode mnie, ale pomimo tego praktycznie jej nie pomagam w domu.

Facet nie pomaga w domu

Zawsze uważałem, że sukcesem udanego związku jest właściwy podział ról. Ile to ja się nasłuchałem starszych, że miejsce kobiety jest w kuchni, z czym się osobiście nie zgadzam, bo kto będzie sprzątał w pokoju i łazience? Zresztą kobiety zawsze szybciej i lepiej robią wszystko i w dodatku nie muszą nikogo prosić. No i wychowanie dzieci – minimum do trzeciego roku z dziećmi w domu, a najlepiej to do czasu gdy pójdą na studia. To przecież zajęcie kobiet, czyż nie tak? Zresztą gdy dzieci chorują, tata nie bierze zwolnienia.

Zadaniem faceta jest praca. Najlepiej od świtu do nocy, sześć dni w tygodniu i zarobić ma tyle, żeby utrzymać gromadkę dzieci i niepracującą żonę (praca w domu to nie praca). Od czasu do czasu facet powinien jednak w domu coś zrobić. Naprawić cieknący kran, skosić trawnik czy skleić zabawkę dzieciom. Facet to zrobi. Wystarczy powiedzieć raz i nie trzeba przypominać co pół roku. A ja słuchałem starszych i pomagałem w domu przed naszym ślubem i trochę po ślubie, ale od urodzenia dzieci nie pomagam w domu wcale. I wiecie co? Jestem z tego dumny!

Czy na prawdę chcesz, żeby facet pomagał w domu?

Wynieść śmieci, odkurzyć, zładować zmywarkę to chyba potrafi każdy. Takiej pomocy oczekujesz? A może zająć się chwilę dziećmi, żebyś mogła odpocząć lub, co teraz wydaje się prawie niemożliwe, wyjść z domu? Skoro tego oczekujesz i nazywasz to „pomocą”, a do tego uważasz, że facet sam nie da sobie rady i Ty sama zrobisz wszystko lepiej i szybciej, to nie dziw się, że co dziennie wieczorem padasz na przysłowiową twarz. Bo jeśli wszystkie obowiązki domowe są Twoje, to zapewne potrzebujesz pomocy, ale jeżeli oczekujesz jej od swojego faceta, to chyba nie tędy droga. Widzisz, bo ja nie pomagam swojej żonie, ponieważ ten dom jest nasz wspólny i mam to na papierze (cholerna hipoteka). Dzieci też mają 50% mojego DNA, więc nie widzę żadnego powodu by się nimi nie zająć i to na równi z ich mamą. Zresztą jak już kiedyś o tym pisałem, gdy zastanawiałem się co bym zrobił, gdybym został samotnym tatą.

To jak być powinno?

Każdy związek to pewien układ. Każda strona daje coś i czegoś oczekuje. Nie oznacza to, że trzeba wszystko dzielić na pół, a obowiązki odmierzać od linijki. Wprost przeciwnie – może być nawet tak, że facet w domu nic nie robi, o ile obie strony taki układ akceptują. To wasze sprawy. Ważne, żeby nikt nie czuł się pokrzywdzony. A jak jest u nas? No cóż… ja się nie przykładam. Mam tego naprawdę niewiele, bo czym jest prasowanie (serio, ja prasuje wszystko oprócz delikatnych koszulek żony – ale to historia na cały wpis), zmywarka słucha tylko mnie, a pralka ma mniej przycisków niż pilot od telewizora, więc sobie z nią radzę. Chociaż jako typowy facet kolorów nie odróżniam, więc zapełnia ją żona. Zakupy nawet bez listy potrafię zrobić, chociaż lista bardzo mi pomaga. Do tego potrafię ugotować nie tylko wodę na herbatę. Mielone, schabowe i wszelkie mięso przygotowuję tylko ja. Odkurzacz – bardzo go nie lubię, więc za karę sprzątam całe mieszkanie w niemal każdą sobotę. Dodałem, że dzieciaki sprzątają ze mną? Każdego wieczoru pilnuje mycia moich synów – to mój obowiązek i to od pierwszego ich mycia w domu. No i mycie okien – mieszkamy na 10 piętrze, a żona ma lęk wysokości… Czy to wszystko? No nie, ale do tego wpisu wystarczy – męska część moich czytelników może mi tego nie wybaczyć i jeszcze raz to podkreślę – JA to robię. Nie każdy tak musi.

Mówisz, że Twój facet Ci nie pomaga?

Nadal chcesz, żeby facet Ci pomagał? To prawda, że my faceci nie garniemy się do roboty. Czasem potrzeba dodatkowej sugestii, a czasem po prostu wolimy przeczekać, a nuż „samo się” zrobi. Zazwyczaj ktoś to robi – czekaj? Wy za nas to zrobicie? Po części tę zdolność wynosimy z domu, bo tak nas wychowano i raczej nas, mężczyzn już nie wychowasz (ja wiem, że facet to takie duże dziecko, ale bez przesady). Zresztą nie próbuj tego robić, bo naprawdę nie wyjdzie. Jeżeli do tej pory Twój osobisty, domowy facet nie zabrał się za robotę w domu, to pamiętaj, że zawsze jest „uczynny sąsiad”, który kran naprawi – chociaż tu trzeba działać rozsądnie, bo zawsze może się znaleźć sąsiadka, której Twój facet kran odetka, chociaż w domu tego nie robi ;-)

Już wiesz, że ja w domu nie pomagam. Dzielę się obowiązkami, albo jak kto woli, żona dzieli się obowiązkami ze mną. Nie czuję się mniej męski, bo mopem ogarnę podłogę, chociaż mam wrażenie, że wielu moich kolegów tak właśnie pomyśli. Ale zdradzę Wam pewien sekret. Oni też, tak jak ja, „nie pomagają” swoim żonom, ale się do tego nie przyznają.