Dlaczego tata (nie)idzie do wojska

Obowiązek każdego mężczyzny

Blady strach padł na mężczyzn w wieku poborowym. Państwo wzywa nas do spełnienia obowiązku, do „natychmiastowego stawiennictwa” w wytypowanej jednostce. Kiedyś do armii wcielano każdego, a pobyt  w wojsku był niczym chrzest i dowodem na bycie „prawdziwym mężczyzną”. Powiedzieć, że czasy się zmieniły to mało, prawdziwych mężczyzn, którzy odbyli służbę wojskową już prawie nie ma, a my dziś musimy sprawdzić się na innym poligonie, jakim jest nasza własna rodzina. No dobra, a co zrobić jak nas jednak wezwą? Szczerze. W obecnej formie mam gdzieś służbę wojskową i cały ten system, dlatego tata (nie)idzie do wojska.

Armia jest potrzebna

Wydarzenia na Ukrainie pokazują nam, że nasz obecny świat nie jest bezpieczny. Na niemal każdym kontynencie toczy się mniejszy czy większy konflikt zbrojny, który choć daleko, to wpływa na nasze życie – choćby podnosząc ceny surowców i paliw. Cenię i szanuję żołnierzy, wierzę w to co robią, a przede wszystkim uważam, że są potrzebni. W końcu wybrali taki zawód,żołnierzami, tak jak ja jestem inżynierem. Uważam też, że są profesjonalistami w tym co robią, a jako inżynier powiem Wam, że muszą też posiadać niezłą wiedzę techniczną oraz super kondycję i wytrzymałaś psychiczną. Nic dziwnego. Szkolą się latami do tego, by w razie zagrożenia móc nas wszystkich bronić.

Zabawa w wojsko?

Żołnierze szkolą się latami. No właśnie. Ja, żeby zostać inżynierem potrzebowałem kilku lat studiów i jeszcze więcej lat pracy. Dzięki temu każdy z nas jest profesjonalistą w tym co robi i osobiście wolałbym, żeby tak zostało. W jakim więc celu kogoś wzywają? Sztab Generalny WP przyznaje : „To okazja do sprawdzenia, jak funkcjonuje system”. Wniosek? Rezerwista ma robić za „królika doświadczalnego”, ale skoro mówimy o wojsku, powinno być „kota doświadczalnego”. To świetna okazja do tego, by zobaczyć gdzie kto mieszka (i czy przypadkiem nie uciekł do Anglii), a na pewno świetna okazja żeby komuś zdezorganizować życie – przynajmniej na chwilę, a jak dobrze pójdzie to i na dłużej.

Po pierwsze – tryb natychmiastowego stawiennictwa. Tak się składa, że jestem zameldowany w miejscowości gdzie jest jednostka wojskowa i poligon. Wychowałem się tuż obok czołgów i żołnierzy. Teoretycznie mógłbym się stawić w 15 minut (na piechotę). W praktyce, minimalny czas to 4 godziny. Tylko, że mieszkam i pracuję zupełnie gdzie indziej, więc… w 4 godziny to i owszem, ale samolotem. Wojsko niestety nie zwraca nawet za Pendlino, więc samolot też odpada… powiedzmy, że dałbym radę dojechać w jeden dzień.

Po drugie – jeżeli mam umowę o pracę, to nie jest tak źle. Pracodawca ma obowiązek mnie puścić i nie tracę urlopu (chociaż mogę zapomnieć, że mnie na urlop puści). Niestety nie ma obowiązku mi płacić za ten czas – trudno, obowiązek wobec ojczyzny ważniejszy niż własna rodzina. Trochę gorzej, jak nie mam umowy o pracę, a tak zwaną „śmieciową”. Umowa o dzieło lub zlecenie – tu się nic nie należy, a jak przekroczę termin wykonania, bo spełniałem obowiązek wobec Państwa, to tylko od dobrej woli drugiej strony zależy czy będę miał do czego wracać lub, czy to ja kary umownej nie zapłacę. Może nie będzie najgorzej – w końcu jest żołd (jakieś 70 PLN brutto dziennie), a za utracone zarobki można dostać rekompensatę od Wojewody (o ile masz umowę o pracę i siłę by się ubiegać). W międzyczasie Twój kredyt spłaci się sam, oj chyba coś pomieszałem. Nie, nie spłaci się sam, a bank Twój obowiązek wobec kraju ma… dobrze wiesz gdzie.

Po trzecie – to nawet sobie nie postrzelasz. Nikt Ci w wojsku nie da broni do ręki, bo sam jej nie ma – ma tylko na ćwiczeniach. Przy odrobinie szczęścia może zobaczysz jak ktoś strzela, bo akurat będą ćwiczenia. Do czołgu też Cię nie wpuszczą, bo jeszcze byś coś zepsuł, a w sumie armia ma trochę nowoczesnego sprzętu. Co więc będziesz robił? Tego dokładnie nikt nie wie, bo obawiam się, że nikt się nad tym nie zastanawiał, ale jest szansa, że jako inżynier trafiłbym do wojsk inżynieryjnych, a jako bloger do służb propagandowych ;-) . Ile będziesz szkolony? Tego też nikt nie wie, ale chodzą słuchy, że od kilku dni do  3 miesięcy. Dowiesz się, jak zostaniesz wezwany (dowiesz się na miejscu). W tym czasie odpoczniesz sobie od kredytów, dzieci, kłótni z żoną i głupiego szefa. Będziesz dobywał, być może swoje pierwsze ranny (odciski) wojenne i poznasz przyjaciół na całe życie – kumpli z wojska.

Po czwarte – Twój opór jest zbyteczny. Doprowadzą Cię siłą. Jeżeli nie stawisz się na wezwanie, grozi ci więzienie. Za samo spóźnienie grożą 2 lata, a za nie stawienie się 5 lat. Jeśli myślisz, że za granicą Cię nie znajdą – mylisz się. Jak będą chcieli, to znajdą. Możesz się za to wymigać, jeżeli samotnie wychowujesz dziecko do 16 roku życia (znów Ci, co mają ślub są frajerami) lub masz wyjątkową sytuację rodzinną – choć nikt do końca nie wie co to znaczy.

Prawdziwi patrioci

Jako „prawdziwy facet”, powinienem umieć bronić swoją rodzinę, nawet w czasie wojny. Słusznie. Obronę kraju wolałbym zostawić jednak profesjonalistom – żołnierzom. Ja uważam się za prawdziwego patriotę, bo jeszcze nie uciekłem z tego kraju, muszę zapewnić swoim bliskim bezpieczeństwo, głownie finansowe, a swoją pracą buduję PKB Polski, a nie innego kraju. Ciąganie mnie na „szkolenie” nie zrobi ze mnie żołnierza. Jeśli jednak Państwo chce mnie tak bardzo, to niech się postara i weźmie na siebie moje zobowiązania, gdy ja będę się szkolił, tak aby moja rodzina tego nie odczuła. To uczciwa propozycja. Przypomnę tylko, że już płacę podatki na Armię Zawodową i Narodowe Siły Rezerwowe. Narodowe Siły Zbrojne miały być własnie dla ochotników, tych co chcą poczuć piach poligonu i dym spalonego prochu, a jednocześnie nie muszą być żołnierzami. Mam wrażenie, że nie było zbyt wielu chętnych, a jeśli byli, to szybko się wyleczyli (możecie mnie wyprowadzić z błędu). Mam też wrażenie, że siebie nie doceniamy. Gdyby przyszło prawdziwe zagrożenie, to jak ich dzisiaj nazywamy „chłopcy w rurkach” poszliby walczyć. Gdyby przyszło prawdziwe zagrożenie, dopiero wtedy by się tak naprawdę okazało, ilu patriotów poszłoby walczyć i wróciło bronić ojczyzny z Anglii, bo Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.

Photo credit: woodleywonderworks /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)