Czarny protest ojca dwójki dzieci, męża i mężczyzny

Czarny protest

Miałem niepowtarzalna i jedyną okazję milczeć. Niestety z tej okazji nie skorzystałem. Poczułem, że muszę o tym napisać nie zważając na to, co sobie pomyślicie. I mam do tego prawo, bo choć nie mam macicy, to jestem rodzicem. Ja też dałem życie. Czytam o projekcie zmiany ustawy o planowaniu rodziny, o którym jest tak głośno, widzę jak ludzie podzielili się na dwa obozy – zwalczając się nawzajem, bo w tym temacie nie ma miejsca na merytoryczną dyskusję. Są za to emocje. Jest też czarny protest…

Czego chciałbym pod choinkę

Lubię Boże Narodzenie

To jedno z Tych świąt, które lubię najbardziej. Boże Narodzenie zawsze było bardzo rodzinne i magiczne, bo w Wigilię nawet mój Ojciec potrafił mówić ludzkim głosem gdy nam składał życzenia. Zawsze też lubiłem (i nadal lubię) zaglądać do garów, gdy szykowano potrawy na wigilijny stół. Wspaniałe zapachy unosiły się w całym domu, stół  zawsze przykryty białym obrusem z odrobiną siana pod nim, a choinka… niemal zawsze taka sama, ale nawet w najgorszych czasach były pod nią prezenty. To chyba jedyne święta, które zawsze spędzało się razem. Zawsze. Mam nadzieję, że to się nigdy nie zmieni.

Te święta mam nadzieje nie będą inne. Prawdę mówiąc, to liczę, że to będą jedne ze wspanialszych świąt, jakie było mi dane przeżyć. Piszę o tym, bo rok miałem całkiem udany i choć kilka potknięć było po drodze, to jest całkiem dobrze. A co mi się w tym roku szczególnie udało? O tym za chwilę.

Podsumowanie roku 2014

Do najważniejszych wydarzeń minionego roku, dodajmy mojego roku, zaliczyłbym całkiem udaną zmianę pracy. O skutkach poprzedniej, przeczytacie we wpisie To, co najważniejsze w życiudlatego z zadowoleniem przyjąłem nową pracę. W tym roku, obchodziłem również 6 rocznicę ślubu z najwspanialszą kobietą na świecie. O tym, jak to się zaczęło możecie przeczytać we wpisie Krótka historia pewnej miłości, oraz dlaczego uważam, że ślub jest ważny we wpisie Po co mi ślub? Ale chyba największym wydarzeniem było założenie bloga, o którym myślałem od dawna, ale wcieliłem w życie w swoje urodziny – Mój pierwszy wpis – urodziny. Czy mój blog odniósł sukces? Tego do końca nie wiem, bo choć czytelników mam wielu to wciąż czekam na więcej i z pewnością dałem się zauważyć. Wiem natomiast, że przez te kilka miesięcy wyklarował się pomysł, który wcielę w życie w nowym roku. Myślę, że będzie to coś, czego brakuje trochę w sferze parentingowej, a jednocześnie będzie to „konkret”. Właściwie, to mogę zdradzić już trochę i podpowiedzieć czego będzie „więcej i konkretniej” na moim blogu, poprzez wpis Jak kupować bezpieczne zabawki, który jest jednym z wielu w kategorii BezpieczeństwoOprócz tego, to zdrowie dopisało, kasy jak zawsze zresztą czasem brakło, ale póki co nie brakuje miłości. Śmiem nawet twierdzić, że przyszły rok będzie pod tym względem lepszy.

Czego chciałbym pod choinkę

Tak naprawdę, to nie tylko pod choinkę, ale przez cały następny rok, chciałbym mieć więcej czasu dla dzieci nie tylko na święta (zobacz wpis Daj coś więcej niż prezent) i czasu na pisanie bloga, bo w końcu sukces to 90% włożonej pracy, a tylko 10% talentu. Nie wiem tylko jakie są proporcje dla SEO i PR, bo nie czytałem książek Kominka vel JasonHunt, a w tym roku raczej jego książek nie znajdę jej pod choinką (a może tak). No, ale tego wszystkiego, to chciał na przyszły rok. Chciałbym też, tego co wszyscy, choć w nieco innej formie, bo po prostu nie chciałbym głodu, biedy, bezradności i głupich polityków, którzy zostali wybrani jednak przez nas wyborców – Wybory to czas na zmiany. W tym roku udało się też odrobinę pomóc na przykład przez wsparcie #dladzieciakóworaz Zwierzaki Pocieszaki – gdzie nie tylko o tym napisałem, ale też sam wsparłem. Czego jeszcze chciałbym pod choinkę? Spokoju. Tego nigdy za wiele, ale dla siebie to chciałbym (szukam sponsorów):

Plan na 2015 rok

  • rozbudować bloga (współpraca i sponsorzy mile widziani)
  • pobawić się dronem (właściwie to go zbudować, bo podobno, dawno kiedyś, skończyłem automatykę na studiach we Wrocławiu)
  • zabrać dzieci do Afrykanarium we Wrocławiu
  • przetestować z chłopakami jakąś super wypasioną zabawkę (crash test mile widziany)
  • zabrać żonę na randkę (w tym roku jeszcze czeka mnie pierwszy od 3 lat film w kinie – Hobbit)
  • zwiedzić kilka zamków dolnośląskich i spotkać prawdziwego rycerza (jest szansa?)
  • nie dostać negatywnej opinii od  Komnika vel JasonHunt (choć i negatywna się przyda, jeżeli nie przekręci nazwy bloga oczywiście)
  • kilka innych pierdół, których nie wypada tu pisać, ale są dla mnie ważne

O postępach będę informował na bieżąco. W końcu podstawa to mieć dobry plan. W tym roku raczej wpisów więcej nie będzie, ale będę obecny na Fan Page, którego możecie sami polubić i polecić znajomym. Wybieram się w miejsce, gdzie internet i technika są co prawda, ale podczas świąt są zakazane niczym telewizja i tablet dla niemowlaka – Dzieci są analogowe, bo wbrew temu co się wydaje, to wierzę głęboko w to co piszę i tak (mniej-więcej) postępuję. A ty czego chciałbyś w tym roku pod choinkę?

Dzieci są analogowe

Świat cyfrowy

Żyjemy w świecie przesiąkniętym elektroniką i gadżetami. Dziś najprostsze nawet czynności wspomagane są przez komputer, a telefon jest nawet ważniejszy niż portfel. Po prostu, bez telefonu nie wychodzi się dziś z domu. Zabawki naszych dzieci też się nieco zmieniły, przez co Ojcowie mają drugą młodość, ale wciąż, mimo tej całej elektroniki i cyfryzacji dzieci powstają w sposób analogowy. Żyjemy jednak w świecie, w którym coraz bardziej stawia się na obsługę komputera, niż na umiejętność myślenia. Zapominamy, że komputer czy tablet, to tylko narzędzie, prawie takie samo jak młotek, czy długopis, a naszym celem nie powinna być obsługi narzędzi, tylko tworzenie przy pomocy narzędzi. Dzieci są analogowe.

Świat realny

Problem polega na tym, że nasze życie ucieka ze świata realnego do świata komputerowego. Częściej rozmawiamy ze znajomymi za pomocą technologii niż, twarzą w twarz. Często też komputer towarzyszy nam w pracy, już nie tylko za biurkiem, ale też tej na hali produkcyjnej, bezpośrednio przy wytwarzaniu. Nie dziwi więc, że próbujemy oswoić z technologią już nasze dzieci, ale mam wrażenie, że często robimy to w sposób niewłaściwy. Bo czym jest nowoczesna technologia jeśli nie narzędziem, które ma ułatwić i uprościć nam życie, abyśmy paradoksalnie mieli więcej czasu na to, żeby bawić się ze swoimi dziećmi. Zamiast tego, zamiast być razem w realnym świecie, wpychamy nasze dzieci w świat cyfrowy dając im do ręki, choćby tablety – czytaj: Dlaczego pozwalam dziecku bawić się tabletem – wpis z bloga La Luna Loca.

Dzieci są analogowe

Zastanówmy się więc przez chwilę, czego tak naprawdę potrzebuje dziecko? Mam dwóch synów w wieku przedszkolnym, którzy właśnie teraz najbardziej potrzebują uwagi rodziców, bo wreszcie zaczynają rozumieć otaczający ich świat i zadają mnóstwo pytań. To teraz ich mózgi są jak gąbki chłonące wszystkie bodźce. To teraz poznają i rozumieją co to kolory, co znaczy gorąco czy zimno. To teraz zaczynają poznawać uczucia, mówić „Kocham Cię Tato” i przede wszystkim, mają świadomość, że są odrębnymi istotami – kształtuje się charakter i osobowość. W tym wieku naprawdę nie potrzeba dziecku elektronicznych gadżetów. Potrzebują za to nas, rodziców.

Dzieci w wieku do lat trzech nie potrzebują tabletów, telewizji i komputerów, tylko miłości, czułości, poczucia bezpieczeństwa, zabawy i ruchu. Dzieci są analogowe.

(możecie mnie cytować)

Zdaję sobie sprawę, dlaczego rodzice pozwalają jednak dzieciom oglądać telewizję czy bawić się tabletem. Tak, chwila spokoju jest cenna, ale płacą za to nasze dzieci. Nie jestem też przeciwnikiem technologii, bo mamy dość spory telewizor i całą masę elektroniki w domu, tylko nie siedzimy przed telewizorem z dziećmi (bajek niestety naoglądały się w żłobku). Mamy też komputery i tablet (tutaj i tutaj dowiecie się skąd mam tablet w domu), dzieci wiedzą co to telefon i potrafią sobie „odblokować”, a czasem przecież przez telefon rozmawiają z dziadkami. Przecież ten sprzęt jest w niemal każdym domu i to nie dzieci mają problem z jego obsługą, tylko my dorośli. Dla nas to nowość, dla nich rzeczywistość. Czy nie zauważyliście, że dzieci nawet te najmniejsze dają sobie radę z komputerem? Przecież postęp ich nie minie, przyjdzie wiek, gdy w szkole i domu zaczną używać tego sprzętu nie tylko do głupiej zabawy, ale do nauki i pracy, tak jak powinno się używać narzędzi. Do tego czasu, zanim poznają świat cyfrowy, poznają uczucia, które są analogowe. Nasze dzieci są pełne uczuć, są więc analogowe.

To teraz trochę głosu rozsądku (poniżej link). Nie chcę tutaj przepisywać „internetu”, dlatego zachęcam do zapoznania się z kilkoma faktami, a ja zapewniam Was, że do tematu wrócę. Potraktujcie to jako pierwszy wpis z serii.

WYLOGUJ SIĘ DO ŻYCIA… a robi się to TAK!
Photo credit: Mike Licht /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Daj coś więcej niż prezent

Przed nami Mikołaj, a już za nie długo Święta. Gorączka zakupów ogarnęła chyba każdego. Wciągamy to w też i dzieci, bo przecież doskonale już wiedzą, że Mikołaj daje prezenty 6 grudnia, ale często też pod choinkę. Jakby tego było mało, to przecież mieliśmy, chyba pierwszy raz na taką skalę w Polsce, namiastkę amerykańskiego Black Friday, czyli nasz Dzień Darmowej Dostawy, a to wszystko po to, by kupić prezenty. Chyba nikt nie jest sobie w stanie wyobrazić Świąt bez prezentów pod choinką, bez tego szumnego rwania papieru, by dostać się do środka, a z drugiej strony ta nie pewność, czy prezent który kupiliśmy, po prostu się spodoba. W te Święta, daj coś więcej niż prezent.

Najlepszy prezent na świecie

Jeszcze nie tak dawno, najlepszym prezentem, na który czekałem z utęsknieniem, to były wspólne Święta z rodziną. Byłem wtedy daleko. Nigdy nie zapomnę tych chwil, gdy cały czas myślałem tylko o Świętach i tym, żeby przytulić do siebie żonę i dzieci. W końcu udało się, spędziliśmy Święta razem, a prezenty, które wtedy sobie wręczyliśmy były najlepszymi na świecie, bo dane z prawdziwej miłości i tęsknoty za sobą. O tym, że w Święta nie ważne są prezenty, tylko czas spędzony razem, często zapominamy. Fakt, prezent, zwłaszcza ten wyczekiwany, sprawić może wiele radości, tak dzieciom jak i dorosłym, ale prezent będzie miał sens tylko wtedy, gdy będzie w nim też miłość. Tylko, że miłości nie można kupić, tym bardziej drogimi prezentami, można jedynie zagłuszyć swoje sumienie. Czy dziecko, bardziej potrzebuje nowej zabawki, niż obecności swoich rodziców, lub długo wytęsknionego Taty, który wreszcie nie musi iść do pracy? Czy to w Święta, nie mamy więcej czasu dla siebie, także by pobawić się z dziećmi czy porozmawiać ze sobą? Czy to w Święta, nie siadamy przy Wigilijnym stole i razem łamiemy się opłatkiem? To czas robienia wszystkiego razem, całą rodziną. To, daję Wam na to moje słowo, będzie cenniejsze od wszystkich prezentów razem wziętych, które moglibyście dać sobie w te Święta.

Daj coś więcej niż prezent

Wspólnie spędzony czas, jest najcenniejszym prezentem dla każdego z nas. Zdaję sobie sprawę, że prezenty też trzeba kupić. Właściwie to został mi już tylko jeden, ten najważniejszy, no i sprawiający najwięcej problemów, czyli co kupić żonie? Zadanie iście arcytrudne, i choć czasu było sporo, zapewne w ostatniej chwili dopiero coś kupie. Taki już jestem, przepraszam Kochanie…

Chciałbym też zwrócić Waszą uwagę, na coś jeszcze. Pomoc innym. Dając prezent najbliższym, sprawiacie im niesamowitą radość. Są jednak ludzie, którzy w tym roku mogą nie mieć prezentów. Często są to ludzie samotni, schorowani, którymi nikt się nie interesuje. Często są to dzieci z domów dziecka, które na prawdziwe prezenty nie mogą zbytnio liczyć. Wiem, że nie każdy ma ochotę zaprosić kogoś obcego na Wigilię, choć niby tak nakazuje tradycja, ale pomóc zawsze można i trzeba. Tu wypiszę tylko kilka, tych które wpadły mi do głowy, ale czekam na Wasze, chętnie je dopiszę. Was proszę, pomóżcie, choć informację przekażcie dalej. Dajcie trochę od siebie, a będzie to na pewno więcej niż tylko prezent.

Jak dać coś więcej niż prezent

  • Akcja #dladzieciakow – mój wpis o tym i szczegóły akcji: Akcja #dladzieciakow – pomóż dzieciom
  • Szlachetna Paczka – projekt pomocy bezpośredniej, w której pomaga się biednym rodzinom poprzez zakup lub przygotowanie paczki.
  • W wielu miastach prowadzone są zbiórki żywności, czyli wystawione kosze, do których można włożyć po prostu jedzenie.
  • Stare rzeczy, których nikt nie potrzebuje, ale są jeszcze sprawne, można oddać komuś kto ich potrzebuje bardziej od Ciebie zamiast wyrzucić.
  • Wiele starszych osób w Twojej okolicy nie ma nikogo. Wystarczy, że pomożesz im posprzątać lub zrobić zakupy świąteczne.

(aktualizacja 08-12-2014)

  • Ciekawa i dobra inicjatywa, a jednocześnie dobry prezent dla dziecka Zwierzaki Pocieszaki – spieszcie się, bo to edycja limitowana.
Photo credit: asenat29 /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Po co mi ślub?

Po co mi ślub?

Jeszcze nie tak dawno pisałem o swojej rocznicy ślubu – Krótka historia pewnej miłości, a dziś zadaje sobie to pytanie. Po co mi ślub? – Pytam raczej w waszym imieniu niż swoim, bo ja biorąc ślub ze swoją żoną nie miałem najmniejszych wątpliwości. Zapewne wielu z Was się nad tym zastanawia, dlatego spróbuję trochę przeciągnąć Was na swoją stronę, ale po kolei.

Ślub to tylko papier

Gdybym jakimś cudem cofnąłbym się w czasie i jeszcze raz mógłbym poprosić moją żonę o rękę, pewnie bym się nie zastanawiał, albo raczej zrobiłbym to wcześniej. Ale dlaczego? Po tych wszystkich latach mogę powiedzieć, co część z Was – Nic się nie zmienia! Na pewno? Nie do końca… Ślub to jedno z ważniejszych wydarzeń w moim życiu. To łzy wzruszenia, najwyższy dowód miłości, to punkt startu do założenia rodziny. Nie wiele jest takich rzeczy, które pozostawiają w człowieku nie zatarte wspomnienie, coś, czego nie zapomnimy mimo starości. Dla mnie ślub był równie ważny jak zdana matura, ukończone studia czy narodziny dzieci. Gdybym dziś nie miał ślubu pewnie moje życie ułożyłoby się podobnie, bo przecież bez ślubu też można mieć dzieci, mieszkanie samochód i być rodziną. Wszystko jest ładnie i pięknie, dopóki coś się nie stanie. Ślub to tylko papier.

„Po co mi ślub? To tylko papier”. Papier powiadacie? Ciężko się z tym nie zgodzić, liczą się przecież uczucia. „Po co mi ślub, nie chcę się wiązać i być od kogoś zależnym” – po co więc Ci związek, skoro nie chcesz by był trwały. „Dzieci nie mamy, a jak będą, to przecież nic bez ślubu się nie stanie” – to poczekaj, gdy się jednak stanie, gdy Cię do szpitala nie wpuszczą, bo mężem/żoną nie jesteś. „Bez ślubu nie ma rozwodu” – kolejny argument, choć trochę chybiony, bo jak ktoś mieszka bez ślubu kilka lat, ma kredyt i dzieci, to nie spakuje się i nie pojedzie od tak do „mamusi”. Tak się nie da. „Ślub to wydatek – są na pewno ważniejsze rzeczy niż biała suknia czy gajerek, orkiestra i morze wódki”. Zapewne są ważniejsze, ale co kto lubi. „Rodzina naciska, a ja nie chcę, bo tylko ludzie gadać nie będą, a ja nie dla ludzi, czy pod publiczkę ślubu nie wezmę”. To spójrzcie na to z innej strony:

Ślub, to Wasze wydarzenie.

Ślub

Biała suknia, garnitur, potem ksiądz i obrączki. Jeszcze impreza –  alkohol się leje, goście się bawią. Rano wszystko będzie po staremu. Będzie to samo. A gdyby tak bez tego wszystkiego, uciec do Las Vegas i tam wziąć ślub. Bez rodziny, sąsiadów księdza i tej całej hecy. Gdyby tak… Nic prostszego. Ślub to przysięga, nic innego. Proste słowa, wypowiadane starannie w obecności księdza lub urzędnika i świadków, potwierdzone przez ich na piśmie, i tylko obrączka przypomina  o tym czasem. Nie słowa, lecz gesty. Te małe i drobne, lecz bardzo znaczące sprawiają, że kochasz, że wiesz, że jesteś kochany. Obrączka jest drobna, jest mała choć ze złota, przypomina kim jestem i jakie to ważne, niech widzą to inni. Niech widzą obrączkę i wiedzą, że jest ktoś ważny. Ktoś, kogo kocham i kochać nie przestane. To weź sobie świadków, sukienkę zwykła, garnitur nigdy nie zaszkodzi, weź księdza, rabina, kapitana statku, a gdy chcesz to weź ślub na plaży (nawet w Polsce się da). To Twój dzień, więc się postaraj i weź jak chcesz, powiedz:

Kocham Cię!

Żyć bez ślubu też można

Nie potępiam i nie potępię, tych co ślubu nie mają. Ich wybór, choć pamiętać należy, że odrzucają coś, o co zaciekle walczą inni. Ślub spowszechniał, stał się niczym. Są jednak Ci, który marzą by wziąć ślub. Powodów mają wiele, choć najważniejszym z nich jest dowód, jaki mogą dać drugiej osobie. LGBT, bo choć pary to mogą i żyją bez ślubu, to koniecznie chcą mieć taką możliwość. Czyżby jednak ślub coś znaczył? Hmm… a może to jest trochę inaczej. Samotna matka – zawsze łatwiej, przynajmniej w papierach, bo w okna nikt nie zagląda. Tak, żyć bez ślubu można, nawet jest czasem łatwiej…

Photo credit: hellolapomme /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Krótka historia pewnej miłości

Miłość, to nie miało prawa się wydarzyć

Wiecie, ja wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, wierzę w Kupidyna, gówniarza co lata z łukiem i bawi się ludzkimi uczuciami. Wierzę w przeznaczenie…

To nie miało prawa się stać, to nie mogło się wydarzyć, to nawet na scenariusz komedii romantycznej się nie nadaje. Jednak stało się. Zakochałem się. W kompletnie w obcej mi dziewczynie, kompletnie w przypadkowym miejscu, kompletnie w czasie, w którym mnie tam nie powinno być. Wierzcie mi lub nie, ale nie pamiętam co jadłem na obiad wczoraj, ani też co dziś mam kupić w sklepie, ale tamten dzień pamiętam. Potem walczyłem o tą miłość. Poznana dziewczyna stała się koleżanką. Widywałem ją czasem idąc na zajęcia, gdy mijaliśmy się na korytarzu uczelni i tylko odwzajemnione cześć było dowodem, że mnie pamięta, jak rozmawialiśmy wcześniej, podczas pierwszego spotkania, gdy z siebie robiłem kompletnego głupka. Potem SMS, jak się okazało kompletnie nie do mnie, ale od niej. Pragnąłem jej towarzystwa jak ryba wody, pragnąłem, a każda godzina rozmowy z nią była chwilą. Spóźniłem się na randkę z inną ponad 4 godziny, bo przecież  ją spotkałem. Potem nasze spotkania stały się częstsze. To nawet nie była przyjaźń. Po prostu widywaliśmy się. Po prostu. Mieliśmy się już nawet więcej nie spotykać. Ja się nie poddałem, chociaż do wytrwałych nie należę. Kiedy byłem potrzebny byłem, kiedy miałem zniknąć, znikałem. Nie zasługiwałem na nią. Wreszcie, po jakimś czasie zapytałem czy nie zostaniemy parą, tak na próbę, co nam szkodzi. Zgodziła się. Później spytałem czy mnie kocha, odpowiedziała jak zawsze, „Nie wiem”. Spróbowaliśmy więc, tak na próbę. Ta próba trwa już 13 lat.

Na zawsze razem

Jak tylko zdecydowaliśmy się być razem, ja wyjechałem. Daleko. Jadąc mówiłem, że kocham, że wrócę, że będziemy razem. Każdy możliwy weekend, każdą wolną chwilę spędzałem u niej. Mróz, śnieg, standardy PKP, nie były żadną przeszkodą. Można przecież nie jeść, byleby na bilet starczyło. Czas mijał, nastał moment wyboru. Skończyliśmy studia. Przyjechała do mnie zostawiając wszystko. Rozumiecie? Dla mnie. Ja zbyt pewny siebie omal jej nie straciłem. Nie wiem co we mnie wstąpiło, naprawdę nie wiem, przestałem walczyć, przestałem się starać, a przecież tak mocno ją kochałem. Kryzys minął, a ja uwodniłem swoją miłość – oświadczyłem się. Znów szczęście, znów miłość zwycięża, znów jest wszystko w porządku. Mówią, że życie jest jak wyboista droga, pełne zakrętów. Możesz myśleć i myśleć, rozmawiać, analizować, ale decyzję podejmujesz w jedną małą chwilę. Znów wszystko zostawiła dla mnie. Rozumiecie? Dla mnie. Swoje ambicje, plany, wszystko.

Nowa praca, nowe miejsce, nowi ludzie. Jest dobrze, czujemy się pewnie, bierzemy ślub, będziemy rodziną. Gdy czekałem pod gabinetem zaciskałem mocno kciuki. Musi się teraz udać. Wiem, dwa paski na teście to nic nie znaczy, ale tym razem się uda. Wychodząc trzymała zdjęcie z USG, a właściwie to były dwa zdjęcia. To była prawdziwa radość, to było prawdziwe przerażenie. Jasne, każdemu mogło się zdarzyć, będą bliźniaki, ale donosić ciąże, to może być cud. Te dziewięć miesięcy zmieniło mnie na gorsze. Praca stała się najważniejsza, bo kochałem żonę i przyszłe dzieci. Z miłości do nich, pokochałem pracę. Przecież potrzebujemy pieniędzy, jesteś w ciąży, musisz uważać, przytulę Cię później, teraz jestem zajęty…

Mój błąd

Dzieci urodziły się zdrowe. To ja spędziłem z nimi pierwsze chwile po porodzie, to ja ich pierwszy dotknąłem, to ja wyszeptałem do nich pierwszy jakieś głupoty, to ja zmieniałem pierwszy pieluchę, to ja pierwszy ich kąpałem. Byłem każdą chwilę z nimi, nie spałem, nie jadłem, szykowałem mieszkanie na ich przyjazd. Może to przez mojego ojca, bo nie chciałem być jak on, wiecznie bez grosza przy duszy, może to ten pieprzony konsumpcjonizm, chore korporacje wmawiające człowiekowi jaki to wielki rozwój niesie za sobą praca u nich. Może to ja się bałem, może po prostu się nie nadawałem na bycie ojcem. Ale przecież jestem świetnym ojcem. Nie piję, nie palę, nie wychodzę z kolegami, prasuję rzeczy dzieci, kąpię ich co wieczór, gdy nie pracuje, w sobotę czy niedzielę jadę do pracy tylko na chwilę przecież. Firma mnie potrzebuje, a ty sobie dajesz radę sama. Sama. Zbyt długo jesteś sama. Pytam Cię wciąż czy mnie kochasz. Słyszę jak zawsze – „Nie wiem”.

Będę walczył o Ciebie

Teraz już będzie lepiej. Teraz musi być lepiej. Będę walczył, nie poddam się, choć do wytrwałych nie należę. Kiedy będę potrzebny, będę obecny i rzucę dla ciebie wszystko, kiedy mam zniknąć i zabrać dzieci, byś mogła odpocząć, zabiorę ich i zniknę. A potem znów zapytam, nieśmiało jak kiedyś, czy zostaniemy znów razem, tak na próbę…

***

Dziś, obchodzimy naszą 6 rocznicę ślubu. Wiem, że na naszym ślubie chciałaś mięć tę piosenkę. Kocham Cię.

Ten wpis dedykuję wszystkim, którzy przestali już walczyć o swoją miłość…

 Photo credit: jeffbelmonte /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)