Share Week 2016 – dzielmy się tym, co najlepsze

Share week 2016

Ktoś kiedyś rozpuścił plotkę, że znam wszystkich blogujących ojców. Jak w każdej plotce, także i w tej jest trochę prawdy. Obserwuję blogujących ojców i jeśli uznam za stosowne, to czasem im pomagam. Może dlatego, że my faceci trzymamy się razem, a może dlatego, że blogujących ojców nie jest zbyt wielu. Chciałbym, żeby ich było więcej, bo nie ma to jak zdrowa konkurencja. Dziś przedstawię Wam listę moich typów do Share Week 2016, zabawy którą rozpoczął Andrzej Tucholski. W zeszłym roku również brałem udział, co możecie sobie tutaj zobaczyć: Share Week 2015.

Tata w budowie – książka którą warto przeczytać

Tata pisze bloga

Tak niewielu Ojców zdecydowało się na pisanie bloga i szczere wyrażanie uczuć, które w nim się kłębią. Czasem chcą pochwalić się swoją dumą z posiadania dzieci, a czasem chcą wyrzucić z siebie to, co nazbierało się negatywnego. W każdym razie większość blogujących Ojców pisze rzadko, ale może dzięki temu warto na ich wpisy czekać. Jednym z nich jest Tomasz Bułhak, autor poczytnego bloga Tata w budowie, którego nie muszę przedstawiać. Na pewno go znacie. Dziś w trochę innej roli, bo Tomasz poszedł o krok dalej i napisał książkę i dziś nieco o niej, bo mam to szczęście, że mogłem ją przeczytać.

Liebster Blog Award – czyli trochę zabawy nie zaszkodzi

Czyż blogowanie nie jest piękne?

Nie tak dawno pisałem o tym, że za każdym blogiem stoi człowiek. Może dla Was to tylko kolejny blog, przystanek, krótka wzmianka na tablicy Facebooka, ale dla mnie to ludzie. Ważni ludzie, bez których pewnie rzuciłbym to wszystko i zajął się choćby szydełkowaniem. Jednak nie… dzięki nim, a właściwie dla nich, bo przecież też są moimi czytelnikami, ja wciąż piszę i powiem nie skromnie, piszę coraz lepiej. Skoro więc jest ktoś, kto wiem, że nie tylko czyta moje wypociny, ale też komentuje, dzieli się na swojej tablicy i jeszcze czasem kliknie „Like”, to nie mogę odmówić gdy zostanę poproszony o udział w Liebster Blog Award. W skrócie, to Aśka z http://babskiepisanie.blogspot.com/ wycięła mi taki numer. Dzięki Aśka!

20 faktów, których o mnie nie wiesz

Nazywam się Bartłomiej

Trochę nieśmiało postanowiłem napisać coś więcej o sobie. To zaledwie 20 faktów o mnie, które zdecydowałem się ujawnić. Wiecie już, że jestem blogerem, a część z Was zdążyła mnie już polubić, dlatego najwyższa pora, bo przecież minął rok mojego blogowania, napisać kilka słów o sobie.

Witajcie, nazywam się Bartłomiej.
Fakt #1

Nazywam się Bartłomiej, ale nie Bartosz. Bartłomiej lub Bartek to jednak jedyne dopuszczalne formy mojego imienia, jakimi możesz się do mnie zwracać. Nie lubię, gdy ktoś zwraca się do mnie per „Pan”, no chyba że jest ode mnie dużo starszy – wtedy mogę to zrozumieć.

Fakt #2

Pochodzę z Podkarpacia, a dokładnie z Nowej Dęby, żonę poznałem na studiach w Rzeszowie, oświadczyłem się jej we Wrocławiu na rynku, ślub braliśmy w Nowym Sączu, a dzieci urodziły się w Wałbrzychu.

Fakt #3

Oprócz żony i dzieci mocno pokochałem Wrocław – jeżeli wygram kiedyś w Lotto, to pierwszą decyzją będzie przeprowadzka do Wrocławia. We Wrocławiu studiowałem i mieszkałem kilka lat i sam nie wiem, dlaczego wyprowadziliśmy się do Wałbrzycha. Za to w Wałbrzychu mieszkam w miejscu, na które nie ma co narzekać, jednak co Wrocław, to Wrocław…

Fakt #4

Studia to najpiękniejszy czas w moim życiu. Choć często słyszę, że studia nie uczą i są niepotrzebne, i chociaż mogę to potwierdzić, to dodam, że że na studiach nauczyłem się życia i odpowiedzialności za siebie i choćby swoje finanse. Jednocześnie nie wyobrażam sobie dziś siebie bez studiów. Tego, czego nie nauczyłem się na studiach, to nauczyłem się później w pracy, dzięki czemu nadzoruję teraz powstawanie maszyn, które ważą średnio po 10 ton, chociaż tęsknię odrobinę za programowaniem maszyn CNC.

Fakt #5

Jestem z wykształcenia inżynierem, w dodatku automatykiem. Zamiast zrobić coś prosto, szukam rozwiązania „lepszego”, przez co schodzi dłużej i niekoniecznie lepiej. W efekcie więcej czasu spędzam na dłubaniu przy wtyczkach i motywie, niż na pisaniu postów. Umiem za to włączyć pralkę i zmywarkę, tylko kolorów ubrań do prania już nie odróżniam.

Fakt #6

Nienawidzę robić zakupów! Uważam, że facet zna tylko tyle kolorów, ile miał kredek w przedszkolu. Max 12 kolorów. Cappuccino to kawa, a nie kolor. Nie wiem co to „złamana biel”, a mojej żonie we wszystkim ładnie. Serio! Na szczęście synowie też się nudzą na zakupach, ale w centrum handlowym to my się świetnie bawimy, a ukochana ma czas na swoje zakupy.

Fakt #7

Skoro mowa o obowiązkach domowych, to muszę przyznać się, że prasuję od urodzenia ciuchy dzieci. Dziwne jest jednak to, że swoich białych koszul prasować nie lubię i często proszę o to żonę. Właściwie, to lubię prasować, gdyby nie fakt, że żona wtedy ogląda „Barwy szczęścia” i „M jak miłość”. Myślicie, że Mostowiacy odbudują dom po pożarze?

Fakt #8

Telewizję lubię średnio oglądać. Nie lubię jak reklamy są przerywane filmami, ale jeśli leci „Matrix” lub „Piraci z Karaibów” – to radzę nie ruszać pilota… a co jeszcze? Doktor House, serial Rzym, serial „Z archiwum X” i na pewno kabarety. Zdecydowanie nie lubię oglądać meczy ani sportu w telewizji. Oglądanie sportu z piwem w ręku przed telewizorem i krzyk „strzelaj” mnie nie interesuje. Za to chętnie wybrałbym się na mecz koszykówki lub siatkówki w dużej hali wraz z dzieciakami, aby kibicować na żywo. Na pewno się z nimi tam wybiorę.

Fakt #9

Niektórzy jeszcze swoim nie narodzonym dzieciom puszczają Beethovena, Mozarta lub Chopina. Dzieci od najmłodszych lat powinny słuchać dobrej muzyki, która pobudza ich rozwój. Moje dzieci w ten sposób słuchały  głownie Nightwisha. I dobrze, bo to bardzo dobra muzyka. Ja natomiast słucham kawałków, które mi się po prostu podobają. Nie lubię kupować płyt, bo co z tego, że jeden „singiel” wpada w ucho, jak reszty słuchać się nie da. Generalnie słucham wszystkiego, a moja playlista na YouTube jest >>TUTAJ<<.

Fakt #10

Mam młodszą siostrę. Jest młodsza o 9 lat, a więc jest to przepaść. Przez nią kiedyś czytałem Harrego Pottera, bo jako starszy brat czułem się w obowiązku dowiedzieć się, czy te książki to samo zło – wiecie, to było w czasach, gdy książki o Harrym dopiero się pojawiały w księgarniach, a kościół chciał cały nakład palić na stosie. Chętnie więc sięgam po książki, tylko niestety czasu coraz mniej i zamiast czytać, wolę spać. A co czytam? Kryminały, fantasy, książki o blogowaniu i wychowywaniu dzieci. Przy tych dwóch ostatnich najszybciej zasypiam.

Fakt #11

Skoro o książkach mowa, to namiętnie czytam dzieciom. Jednak zaczynam pomału wymieniać im literaturę z bezsensownych bajek (kto mi wytłumaczy o co chodzi w bajce „o trzech misiach i Złotowłosej” i jak myśliwy ocalił „Czerwonego Kapturka” tak, że wilkowi się nic nie stało) i zamieniam je na bardziej pasujące do codziennego życia przedszkolaków. Stąd kilka pojawiło się recenzji na blogu.

Fakt #12

Wierzę, że wszystko jest możliwe. Nie raz życie mi pokazało, że ma sporo niespodzianek dla mnie. Nie ma sytuacji bez wyjścia i nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wierzę mocno, że dobro zawsze powraca. Wierzę, że każdy dobry uczynek do nas wróci. Nigdy jednak na to nie liczę. Wierzę, że po prostu tak jest. Wierzę też, że nie ma rzeczy niemożliwych – to my sami narzucamy sobie ograniczenia i wmawiamy, że się nie uda. Jeżeli się nie uda, to trzeba spróbować jeszcze raz! Niestety czasem o tym zapominam.

Fakt #13

Nie lubię kłamać i sprawia mi to trudność. Czasem ciężko coś załatwić nie podkolorowując faktów, ale z drugiej strony nie muszę potem wiele pamiętać. Jeśli mnie ktoś okłamie lub oszuka, to ma przechlapane.

Fakt #14

Nie jestem przesądny. Przechodzenie pod drabiną może być pechowe – na górze przecież ktoś pracuje i może nam spaść coś na głowę, koty nawet te czarne, to miłe zwierzęta, piątek 13 – to zawsze piątek, a po nim jest sobota. Jednak gdy widzę kominiarza łapię się za guzik – tak na wszelki wypadek.

Fakt #15

Czy myślicie, że oprócz nas „ktoś” jeszcze jest w kosmosie, jakieś inne inteligentne istoty? Dobrze myślicie – mam na myśli UFO. Wierzę, że „kosmici” istnieją. Wynika to nawet z prostego rachunku prawdopodobieństwa. Przy takiej ilości gwiazd, jaką dopiero udało nam się policzyć, zakładając, że nawet co milionowa gwiazda ma jakąś planetę, to i tak tych planet jest tyle, że mogło się na niej rozwinąć życie podobne do naszego. A dlaczego się nie ujawniają i z nami nie kontaktują, skoro twierdzę, że istnieją? To właśnie jest dowód, że są inteligentniejszą od nas formą życia.

Fakt #16

Wkurza mnie „cwaniactwo na drodze”! Stare samochody, źle ustawione światła, wyprzedzanie na „trzeciego”, wymuszanie lub wyprzedzanie tuż przed skrętem w prawo tak, że muszę hamować oraz parkowanie tak, że mam ochotę przykleić na szybie naklejkę „karnego wielkiego ptaka” za złe parkowanie takiemu kierowcy. Jeśli o mnie chodzi, to za takie rzeczy chętnie sam bym karał kierowców. Sorry, ale nie przyjmuję do wiadomości, że w Polsce „nie da się” jeździć przepisowo. Wszystko się da! Patrz Fakt #12.

Fakt #17

O ile kierowcy mnie wkurzają mocno, to naprawdę nienawidzę psich kup na trawnikach!! Cholera mnie bierze, że mając kawał trawnika przed blokiem muszę szukać jakiegoś orlika, żeby w piłkę pograć z chłopakami. Choć to gówniany problem, to co mam zrobić? Donosić straży miejskiej na sąsiadów?

A teraz kilka odpowiedzi na pytania czytelniczek:

Fakt #18

(specjalnie dla Marty z http://www.matkaniewariatka.pl/)

Pomimo, że gotować umiem i sam nastawiam zmywarkę, to w małżeństwie ważne jest partnerstwo. Jednak zawsze ostatnie zdanie powinno należeć do mężczyzny i przeważnie brzmi: „Tak kochanie, jak zwykle masz rację”.

Fakt #19

(specjalnie dla Moniki z https://konfabula.pl/)

Na pytanie o powieszenie papieru toaletowego (czy odrywany od strony ściany, czy też nie) nie ma dobrej i jednoznacznej odpowiedzi. W niniejszej odpowiedzi zostanie zaprezentowany punkt widzenia filozofii, która może dostarczyć przywoływanemu tematowi wielu ważkich rozstrzygnięć oraz pozwala zrozumieć niedostrzegane zależności i relacje. Dlatego też nie będę przedstawiać szczegółowych opisów poszczególnych sposobów zawieszania papieru toaletowego w gospodarstwie domowym, nad którym refleksja towarzyszy człowiekowi od początków namysłu nad genezą bytu. W skrócie – wisi nie od strony ściany i sam nie wiem dlaczego.

Fakt #20

Najważniejszy powód dla którego bloguję to kasa, bo przecież na blogu można zarobić. Do dziś zarobiłem 0 (zero) PLN, a wdałem tak w okolicach 600 PLN uwzględniając hosting i domenę na najbliższy rok. Myślę, że zrobiłem jeden z lepszych interesów swojego życia, bo choć pieniędzy z tego nie mam i długo miał nie będę, to w zamian otrzymałem Was – moich czytelników, ale też poznałem kilku wspaniałych blogerów. Jak wiecie możecie liczyć na moją pomoc, choć tak naprawdę to ja uczę się od Was.

Photo credit: Ethan Lofton /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0

Idzie nowe

A miało być tak pięknie

Wakacje, wolna chata, wakacyjne plany z morzem na horyzoncie – miało być tak pięknie… Właściwie to jestem już po urlopie. Jeżeli można tak nazwać czas, gdy odświeżało się pokój dzieciom i jechało na drugi koniec Polski na pogrzeb pradziadka. Z resztą zamiast wycisnąć z okazji, jaką był wpis Rodzicu – spotkamy się w sądzie!, ostatnie poty (w ciągu 2 dni odwiedziło go ponad 10 000 osób) i zwiększyć swoją popularność, ja pojechałem na tydzień do dziadków i dzieci – są sprawy ważne i ważniejsze. Wszystkiego nie przewidzisz. Nie da się zaplanować i wykonać życia w 100%. Jak kiedyś powiedział Woody Allen:

Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość.

Woody Allen

Niemniej jednak urlop się skończył, a to oznacza powrót do pracy. Do pracy zarówno w sensie zawodowym, jak i do pracy nad blogiem, bo jest trochę do zrobienia i przyznam się szczerze, że mam dość ambitne plany. Idzie nowe. Mówiąc krótko na blogu będzie teraz więcej, częściej i na pewno lepiej.

Sierpień

Sierpień to szczególny miesiąc w moim życiu. To szczególny miesiąc na blogu. W tym roku (2015) będzie to pierwsza rocznica jego powstania, więc chciałbym w sierpniu zrobić kilka podsumowań, trochę się pochwalić i trochę wyznaczyć sobie nowe cele na rok następny. Mam nadzieję, że następny rok będzie tylko lepszy. Wierzę w to mocno.

Czytałeś już Kanta i jego historię?

Czytasz blogi?

Lubisz czytać blogi? Ja też, ale tylko dobre, dlatego sam zacząłem pisać bloga, który być może i Tobie się podoba. Zresztą, właśnie go teraz czytasz… Skoro już ustaliliśmy, że lubisz czytać blogi oraz to, że jak ja, jesteś wybredny, to mam ochotę z Tobą dzielić się czasem ciekawym blogiem licząc, że w zamian pokażesz mi swoje ulubione blogi. Umowa stoi?

Historia-Kanta.pl

W takim razie na dziś będzie blog, który odkryłem nie dawno i który spodobał mi się na tyle, że napisałem maila do jego właściciela – Rafała. Jeżeli czytaliście mój wpis #shareWeekto wiecie, że za każdym blogiem stoi człowiek. Rafał, vel Kant pisze o sobie w pierwszym poście PoczątekPrzyznam się, że nie spodziewałem się, że zacznie o sobie pisać na prawdę od samego początku, czyli od poczęcia i przytacza rodzinną anegdotę z tym związaną, ale nie jedną, ale aż trzy. Brzmi ciekawie? Bo jest ciekawe i zabawne zarazem. Kant jak już wiemy, nie owija w bawełnę i to mi się podoba. Ale to, że dziecko chce wychowywać jak psa (przeczytaj zanim ocenisz), chce pozwalać im grać na komputerze (Kant, jeszcze o tym porozmawiamy…) daje mi pole do spojrzenia z zupełnie innej strony. Wiecie, każdemu z nas wydaje się, że ma racje, a potem trafia na takiego bloga i już sam nie wie…

Ale „smaczka” temu blogowi dodają wpisy z takim oto logo:

18lat

Ja nie odważyłbym się często tak napisać (a może powinienem?), jak to robi Kant i przyznam się, że czegoś takiego brakuje mi na blogu, co przyciągnęłoby kilku czytelników parentingowych po 22:00, gdy dzieci już pójdą spać. Ale dla równowagi wpis, który mnie osobiście ruszył, Stary Dziad – to historia każdego z nas.

Dlaczego o tym piszę i polecam Wam Historia-Kanta.plBo on to samo zrobił dla mnie i to w świetnym stylu, o tutaj, bo ten blog mi się naprawdę podoba, bo tak się umówiliśmy – a właściwie samo wyszło „w praniu” podczas wymiany maili i było naprawdę spontaniczne. Poza tym, Kant spędził sporo czasu na przeszukiwaniu mojego bloga, na czytaniu wpisów i za sam fakt, że „chciało mu się”, ma u mnie „piwo” i ten o to wpis „sponsorowany”.

A teraz idźcie poczytać Historię Kanta, a po powrocie zostawcie komentarz tutaj, czy było warto…

SHARE WEEK 2015

O co chodzi z tym Share Week?

Ktoś wpadł na pomysł, żeby autorzy blogów polecali sobie blogi, które sami czytają. Wiecie, internet to takie ogromne miejsce pośrodku niczego, gdzie jest wszystko, ale niczego znaleźć nie można. Czasem jednak udaje się coś wartościowego znaleźć, ale bardziej przez przypadek. Przypadkowi nie chciałbym zostawić jednak pewnych rzeczy, więc postanowiłem zrobić listę super blogów, które sobie cenię. Pomysł jest tak stary jak całe blogowanie, właściwie nic nowego, a kto uważnie przegląda mojego bloga zauważy w stopce kilka blogów na które zaglądam. Ale to nie wszystkie! Będzie więc możliwość nadrobienia tego i powiedzenia nieco więcej o niektórych z nich. Zapraszam na moją wersję Share Week.

Najważniejsi są ludzie

Blogi tworzą ludzie. To o nich będzie ten wpis. Część z tych osób poznałem już poprzez dyskusję w komentarzach, jak najbardziej merytoryczną. Chciałbym ich poznać osobiście i liczę, że spotkamy się kiedyś i uściśniemy dłonie (gdyby ktoś przejeżdżał przez Wałbrzych – to zapraszam na kawę). Blogi tych osób mnie inspirują, dają do myślenia i podnoszą na duchu. Wiele z tych osób mi imponuje, bo nie ma co ukrywać dają radę i to lepiej ode mnie. Jednak z pewnością ciężko na to pracowały i w pełni zasłużyły. Pozwólcie więc, że przedstawię Wam:

Mateusz Kuźniar – autor bloga Ojciec M. – http://ojciecm.com.pl/

Jak pisze o sobie: „Student ekonomii i logistyki. Od 3 lat tato Łukasza. Przyszły, ale niedoszły mąż studentki pedagogiki. Brat pięciorga rodzeństwa. To oni przeżywali ze mną największe katusze – ćwiczyłem na nich własne wizje metod wychowawczych. 21-letni tatuś. Przykładny ojciec. Wzorowy mąż. No… prawie.”

Ja w jego wieku świetnie się bawiłem na studiach a moim głównym zmartwieniem było zdanie sesji. Jasne, tak różowo to ja nie miałem, ale Mateusz staną na wysokości zadania. Został Ojcem w młodym wieku (19 lat) i naprawdę łatwo nie miał, bo jego ojciec… no właśnie, o tym dowiecie się czytając jego bloga. Blog Mateusza czytam od momentu gdy sam zacząłem pisać. Staram się komentować, ale zazwyczaj zaznaczam swoją obecność dając „Like”. Często poprzez komentarze prowadzimy dyskusję, często dość mocno się różnimy w ocenie i to jest właśnie najcenniejsze. Mateusz, pamiętam o tym co obiecałem… będzie o „wybaczaniu”, ale musi to dojrzeć.

Konrad Obszyński – autor bloga FATHERSDAY.PL – http://fathersday.pl/

„Konrad. Ojciec Olki, narzeczony M. Woli Dickensa od Dostojewskiego, Beatlesów od Stonesów, Frosta od Szymborskiej i Przystanek Alaska od Przyjaciół. Inspirowany nazwami sklepów „Wszystko po 5zł i nie tylko!” prowadzi bloga o wszystkim co jest związane z ojcostwem, i nie tylko!”

Właściwie to ma wszystko, czego nie mam ja, a bardzo chciałbym mieć, czyli: popularnego bloga, świetny szablon, lubią go kobiety i ma córkę… pisze dopiero kilka miesięcy, ale ja staram się od niego uczyć, bo niestety ja mam zapędy moralizatorskie, a on pisze lekko i przyjemnie. Jego wpisy dają mi kopa, pozytywnego oczywiście.

Katarzyna Kubiczek – autorka bloga LEFTI – http://www.lefti.pl/

Co pisze o sobie? – „Mam na imię Kaśka i prowadzę ten oto – Inspirujący blog parentingowy skupiający przede wszystkim treści związane z wychowaniem dzieci. To miejsce stworzone dla rodziców otwartych na nowe rozwiązania i chcących stawać się perfekcyjnymi na drodze swojego rodzicielstwa. Ludzi, którzy nie zamierzają stać w miejscu i mają odwagę odrzucać stereotypy.”

Mógłbym rzec pokrewna dusza – właściwie podobne podejście do wychowania co ja. Zaglądam i komentuję, bo warto. W końcu jest po właściwej stroni mocy, czyli po mojej ;-)

Marta Skrzypiec – autorka bloga Matka Nie Wariatka – http://www.matkaniewariatka.pl/

Kilka słów o samej sobie: „Marta Skrzypiec vel Matka Nie Wariatka- z jednej strony ułożona i pedantyczna, z drugiej zwariowana i pełna pomysłów. Kobieta z pasją, realizująca wiele projektów na raz, pedagog, nauczyciel, nieperfekcyjna pani domu, pani swojego życia.
Jednak przede wszystkim matka, matka bliźniaków. A poza tym całkiem fajna żona i oddana przyjaciółka.”

Nie dziwię się, że chce zwariować  – w końcu to matka bliźniąt, więc doskonale ją rozumiem. Wiecie jak ciężko jest z dwoma urwisami w domu? My to wiemy. Zdradzę Wam, że jest przedszkolanką (wiem, że nie lubi gdy się ją tak nazywa) i puszcza męża samego na urlop, co jest ewenementem na skalę blogosfery ;-) Dużo przeszła, więc ma prawo pisać. Jest też jedną z autorek książeczki dla dzieci Zwierzaki pocieszaki – kto jej nie ma, ten niech szybko kupi, bo książeczka pomaga dzieciom. Ja mam książeczkę z jej autografem, więc sporo na tym kiedyś zarobie, a Marta na pewno będzie sławna. W końcu była już w telewizji.

Szymon Kuźniak – autor bloga Tata na medal – http://www.tatanamedal.pl/

Co pisze o sobie: „Jestem tatą Młodej i Młodego. Może nie zawsze tatą na medal, ale aspiruję. Chcę, żeby dorastanie moich dzieci było fascynującym przeżyciem nie tylko dla nich, ale i dla mnie i mojej żony. I, choć nigdy nie przypuszczałem, że to napiszę, jestem neofitą i totalnym fanem bezstresowego wychowania i rodzicielstwa bliskości.”

W dodatku biega, lubi hamburgery, zabiera dziecku klocki Lego i dobrze pisze. Dobrze, ale rzadko, więc zróbcie mu ruch na stronie i zdopingujcie. Czasem się myli, bo wieszczy mojemu blogowi sukces, choć z drugiej strony może wie coś, czego ja nie wiem… oceńcie sami, zostawcie komentarz w stylu „Stary pisz więcej” i mówcie, że przychodzicie ode mnie.

Dominik – autor bloga Rodzinne porachunki – http://rodzinneporachunki.pl/

Dominik pisze o sobie: „Jeśli wychowujesz dzieci tak jak ja, to ten blog jest właśnie dla Ciebie. Wiem, że czas wolny który posiadasz, to dobro niezwykle rzadkie. Większość dnia pochłania praca, zabawa z dziećmi i sprawy domowe. Wieczorem jedyne o czym marzysz to „święty spokój”, a na pewno ostatnią rzeczą byłoby analizowanie wydatków, przeglądanie internetu w poszukiwaniu promocji pieluszek, artykułów spożywczych czy ubranek dziecięcych. Nie ważne czy zarabiasz mało czy dużo – uwierz mi to nie ma znaczenia. Jedyne co tak naprawdę się liczy, to ile pieniędzy zostaje Ci na koniec miesiąca.”

Dzieci kosztują – podobno. Dominik stara się to policzyć i pokazać w swoich wpisach. Zamiast pisać, że szczepienia są „bee” lub „cacy”, policzył ile to kosztuje. Gdy my, parentingowi blogowicze zastanawiamy się nad sensem posiadania dzieci, on liczy ulgę prorodzinną wg nowych przepisów. Przyznam się szczerze, że zaimponował mi swoją fachowością, bo dzięki jego wskazówką udało mi się uzbierać na kwiatka dla żony na dzień kobiet (efekt latte).

Pani Strzelec – autorka bloga Pani Strzelec – http://panistrzelec.pl/

Kim jest Pani Strzelec? „Kobietą, żoną, Mamą. (A może w odwrotnej kolejności?) Zodiakalnym Strzelcem. Najdoskonalszym ze znaków. Żywioł: ogień. Drugie imię: Zmiana.”

Jeszcze się nie zdarzyło, żebym po przeczytaniu jej wpisu przez chwilę nie pomyślał o tym i nie przełożył tego na własne doświadczenia. Czasem wystarczy jedno zdanie wypowiedziane we właściwym momencie, bo coś zmienić. To taki kamyczek wrzucony na taflę wody i wywołujący fale. Pani Strzelec wrzuca mnóstwo takich kamyczków w moje życie. I dobrze.

Justyna i Tomek – autorzy bloga Jak chcemy – https://jakchcemy.pl/

Oni: „Zwani justynaq i tomekq. Żona i mąż. Mama i tata. Rodzice trójki wspaniałych dziewczyn w modelu 5-10-15 (aktualnie 3-8-13). Mieszkamy w Krakowie (póki co). Mamy nieustające poczucie niedosytu i chcemy więcej i więcej wspólnie coś robić, razem spędzać czas, być ze sobą.”

Jeszcze tego nie wiedzą, że jeżeli będę przejeżdżał przez Kraków, to wpadnę się przywitać i na kawę. To ma być niespodzianka, więc ciii…. Niesamowicie dobrze się ich czyta i dyskutuje z nimi (wiecie, komentarze – takie coś pod wpisem). Co tu dużo pisać, to trzeba zobaczyć, polubić, dopisać do czytnika RSS, albo ustawić jako stronę startową.

Kamila i Damian Haftkiewiczowie – autorzy bloga Slow Day Long –

„Jesteśmy z Wrocławia, gdzie mieszkamy z naszą trzyletnią córką Alicją oraz dwoma kotami Bronisławem i Zygmuntem. W wolnych chwilach oddajemy się swoim pasjom i zainteresowaniom.”

Kolejne piszące małżeństwo. Z Damianem jesteśmy umówieni na przybicie „piątki” we Wrocławiu, tylko jakoś nigdy okazji nie mam. Obiecuje, że nadrobię. Ludzie pozytywni, starający się żyć ekologicznie i nowocześnie. W bardzo wielu tematach z nimi się zgadzam, więc czego chcieć więcej? Polecam. Naprawdę warto ich czytać.

 Rodzina Turczyńskich – autorzy bloga Skomplikowane – https://skomplikowane.pl/

Ta rodzina to: „Klaudyna – od lipca 2012 rzadko nazywana inaczej niż „Mama” i „Idźdomatki!”. W tygodniu pracuje jako animatorka, wychowawca, aktorka i pomoc domowa. Czasem pilotuje samolot i gryźda kredą po chodnikach malując kotki. Nie potrafi napisać tekstu bez kubka kawy w ręku.

Filip – szaleńczo zakochany w swojej żonie i córce, ale skarpetek po sobie nie sprząta. Ma bzika na punkcie technologii, gadżetów i kotletów mielonych. Lubi pić herbatę i zawijać sznurek dookoła kubka, czym doprowadza do szewskiej pasji swoją żonę.

Lilka – najfotogeniczniejsza z całej trójki, dlatego jest na większości zdjęć. Wysysa energię z rodziców i rozsyła ją po całym domu. Wie czego chce i to egzekwuje. Hiperaktywny egzemplarz o pseudonimie Lilnado.”

Tu najdłużej zastanawiałem się co napisać. Mi osobiście podobają się dwie rzeczy: cykl „Okiem faceta” (dodajmy trzydziestoletniego) i „Na Trasie”. Nie ma co ukrywać, że te dwa działy lubię najbardziej, ale blog odkryłem całkiem niedawno, więc jeszcze zdążę się z nimi zaprzyjaźnić. Mogę za to ich polecić z czystym sumieniem i na pewno nikt mi nie zarzuci, że nie było warto.

Kamil Nowak – autor bloga Blog Ojciec – http://www.blogojciec.pl/

Kamila nie trzeba chyba przedstawiać, ale gdyby ktoś właśnie wrócił z Alfa Centauri, to Kamil pisze o sobie: „Młody ojciec odkrywający świat razem z trójką swoich dzieci. Wierzy, że tak jak dzieci uczą się wielu rzeczy od rodziców, tak rodzice mogą się nauczyć wielu rzeczy od dzieci.”

Człowiek legenda, guru blogosfery (parentingowej), ten wzór niedościgniony… Ale na serio, to Kamila cenię, bo jest sporo młodszy ode mnie, ma trójkę dzieci i potrafi ogarnąć się nie tylko jako Ojciec, ale też przedsiębiorca. Często się z nim nie zgadzam i komentuję jego wpisy. Jeszcze częściej się z nim zgadzam i też komentuję. Wiecie, komentarze to dla blogera woda na młyn, a on tej wody ma sporo. I dobrze. Właściwie to dzięki niemu zacząłem pisać. To on był tą iskrą i chyba pierwszym blogiem pisanym przez Ojca na który trafiłem.

To jeszcze nie koniec

Myślicie że to już koniec? Nic z tych rzeczy. Jest jeszcze sporo blogów, które czytam i na których się udzielam, ale też chciałbym poznać Wasze typy, piszcie więc w komentarzach zarówno swoje, jak i cudze blogi. Cały sens tej zabawy polega na tym, by dzielić się blogami, które mogły nam gdzieś umknąć w natłoku spraw, a są dla Was ważne. Na stronie Andrzeja Tucholskiego jest cała zabawa SHARE WEEK 2015, która własnie promuje blogi te mniej lub bardziej znane. Będzie mi miło, jeżeli ktoś poleci mój blog szerszemu gronu. Ja także przyłączam się do zabawy i polecę swoje trzy typy. Ale to będą moje typy, których Wam nie zdradzę, no chyba że będziecie bardzo prosić w komentarzach ;-)

Photo credit: Purple Sherbet Photograph /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Większość informacji o autorach pochodzi z ich własnych blogów i oczywiście oni są ich właścicielami.

Po prostu Blog Roku

O co chodzi z tym blogowaniem?

Zabrałem się za pisanie bloga, bo czułem i nadal czuję, że jest to ważne i potrzebne. Jest to ważne dla mnie, ale też dla Was. Dzięki temu, że zacząłem pisać bloga, poznałem sporo wspaniałych innych ludzi, blogerów. Wyrobiłem sobie zdanie w wielu tematach i przede wszystkim sam zacząłem pisać o wielu trudnych tematach. Postanowiłem też, nie tylko pisać, ale też działać. Staram się wspierać swoim blogiem akcje, które wpisują się w moje przekonania. Będę też pisał o bezpieczeństwie naszych dzieci czy to w samochodzie czy to w internecie. Właściwie, to jestem na początku swojej drogi, którą mam nadzieję będziemy przechodzić wspólnie.

Teraz przyszła pora na Blog Roku

Jak to w życiu bywa, często ulegamy opinii innych, poddajemy się ocenie i testom. Dla blogera takim testem jest konkurs organizowany pod patronatem Onetu, który nazywa się Blog Roku. W tym roku postanowiłem wziąć udział, w konkursie na Blog Roku oraz Tekst Roku choć nie liczę na wiele, to wierzę, że mam szansę. To ważne, żeby wierzyć we własne siły i możliwości, ale także nie poddawać się gdy jednak nam coś się nie uda i nie powiedzie. To rodzaj wewnętrznej siły, która pozwala nam walczyć dalej i wierzyć, że to co robimy jest słuszne. To jest idea.

Blog Roku, to także możliwość pomocy innym. Tak własnie. Wysyłając SMS (1,23 z Vat) możesz pomóc mi dostać się do kolejnego etapu, ale Twój SMS, to także pomoc dla Fundacji Dzieci Niczyje, która pomaga dzieciom doświadczonym ciężko przez przemoc. Tylko dlatego odważyłem się poprosić Ciebie o pomoc i wysłanie SMSa.

W tym roku wystartowałem po raz pierwszy. Możecie na mnie głosować do 10 lutego. Za każdy oddany głos będę wdzięczny nie tylko ja, ale też dzieci, którym pomożecie, chociaż ja na pewno Wam podziękuję na łamach bloga. Ponieważ wiem jak silna jest konkurencja na wiele nie liczę, to chociaż spróbować nie zaszkodzi. Tu macie banery, wraz z informacją jak wysłać SMS. Po kliknięciu w obrazek zobaczycie jak mi idzie na stronie konkursu. Wielkie dzięki!

Photo credit: Owen W Brown /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Czego chciałbym pod choinkę

Lubię Boże Narodzenie

To jedno z Tych świąt, które lubię najbardziej. Boże Narodzenie zawsze było bardzo rodzinne i magiczne, bo w Wigilię nawet mój Ojciec potrafił mówić ludzkim głosem gdy nam składał życzenia. Zawsze też lubiłem (i nadal lubię) zaglądać do garów, gdy szykowano potrawy na wigilijny stół. Wspaniałe zapachy unosiły się w całym domu, stół  zawsze przykryty białym obrusem z odrobiną siana pod nim, a choinka… niemal zawsze taka sama, ale nawet w najgorszych czasach były pod nią prezenty. To chyba jedyne święta, które zawsze spędzało się razem. Zawsze. Mam nadzieję, że to się nigdy nie zmieni.

Te święta mam nadzieje nie będą inne. Prawdę mówiąc, to liczę, że to będą jedne ze wspanialszych świąt, jakie było mi dane przeżyć. Piszę o tym, bo rok miałem całkiem udany i choć kilka potknięć było po drodze, to jest całkiem dobrze. A co mi się w tym roku szczególnie udało? O tym za chwilę.

Podsumowanie roku 2014

Do najważniejszych wydarzeń minionego roku, dodajmy mojego roku, zaliczyłbym całkiem udaną zmianę pracy. O skutkach poprzedniej, przeczytacie we wpisie To, co najważniejsze w życiudlatego z zadowoleniem przyjąłem nową pracę. W tym roku, obchodziłem również 6 rocznicę ślubu z najwspanialszą kobietą na świecie. O tym, jak to się zaczęło możecie przeczytać we wpisie Krótka historia pewnej miłości, oraz dlaczego uważam, że ślub jest ważny we wpisie Po co mi ślub? Ale chyba największym wydarzeniem było założenie bloga, o którym myślałem od dawna, ale wcieliłem w życie w swoje urodziny – Mój pierwszy wpis – urodziny. Czy mój blog odniósł sukces? Tego do końca nie wiem, bo choć czytelników mam wielu to wciąż czekam na więcej i z pewnością dałem się zauważyć. Wiem natomiast, że przez te kilka miesięcy wyklarował się pomysł, który wcielę w życie w nowym roku. Myślę, że będzie to coś, czego brakuje trochę w sferze parentingowej, a jednocześnie będzie to „konkret”. Właściwie, to mogę zdradzić już trochę i podpowiedzieć czego będzie „więcej i konkretniej” na moim blogu, poprzez wpis Jak kupować bezpieczne zabawki, który jest jednym z wielu w kategorii BezpieczeństwoOprócz tego, to zdrowie dopisało, kasy jak zawsze zresztą czasem brakło, ale póki co nie brakuje miłości. Śmiem nawet twierdzić, że przyszły rok będzie pod tym względem lepszy.

Czego chciałbym pod choinkę

Tak naprawdę, to nie tylko pod choinkę, ale przez cały następny rok, chciałbym mieć więcej czasu dla dzieci nie tylko na święta (zobacz wpis Daj coś więcej niż prezent) i czasu na pisanie bloga, bo w końcu sukces to 90% włożonej pracy, a tylko 10% talentu. Nie wiem tylko jakie są proporcje dla SEO i PR, bo nie czytałem książek Kominka vel JasonHunt, a w tym roku raczej jego książek nie znajdę jej pod choinką (a może tak). No, ale tego wszystkiego, to chciał na przyszły rok. Chciałbym też, tego co wszyscy, choć w nieco innej formie, bo po prostu nie chciałbym głodu, biedy, bezradności i głupich polityków, którzy zostali wybrani jednak przez nas wyborców – Wybory to czas na zmiany. W tym roku udało się też odrobinę pomóc na przykład przez wsparcie #dladzieciakóworaz Zwierzaki Pocieszaki – gdzie nie tylko o tym napisałem, ale też sam wsparłem. Czego jeszcze chciałbym pod choinkę? Spokoju. Tego nigdy za wiele, ale dla siebie to chciałbym (szukam sponsorów):

Plan na 2015 rok

  • rozbudować bloga (współpraca i sponsorzy mile widziani)
  • pobawić się dronem (właściwie to go zbudować, bo podobno, dawno kiedyś, skończyłem automatykę na studiach we Wrocławiu)
  • zabrać dzieci do Afrykanarium we Wrocławiu
  • przetestować z chłopakami jakąś super wypasioną zabawkę (crash test mile widziany)
  • zabrać żonę na randkę (w tym roku jeszcze czeka mnie pierwszy od 3 lat film w kinie – Hobbit)
  • zwiedzić kilka zamków dolnośląskich i spotkać prawdziwego rycerza (jest szansa?)
  • nie dostać negatywnej opinii od  Komnika vel JasonHunt (choć i negatywna się przyda, jeżeli nie przekręci nazwy bloga oczywiście)
  • kilka innych pierdół, których nie wypada tu pisać, ale są dla mnie ważne

O postępach będę informował na bieżąco. W końcu podstawa to mieć dobry plan. W tym roku raczej wpisów więcej nie będzie, ale będę obecny na Fan Page, którego możecie sami polubić i polecić znajomym. Wybieram się w miejsce, gdzie internet i technika są co prawda, ale podczas świąt są zakazane niczym telewizja i tablet dla niemowlaka – Dzieci są analogowe, bo wbrew temu co się wydaje, to wierzę głęboko w to co piszę i tak (mniej-więcej) postępuję. A ty czego chciałbyś w tym roku pod choinkę?

Książkowe Zwierzaki Pocieszaki pomagają dzieciom

Jesteśmy jeszcze nie tacy starzy, mamy pracę, dom, wspaniałą rodzinę i zdrowe dzieci. Jeśli macie podobnie, to jesteście szczęściarzami. Tak, macie szczęście, bo Wy i wasze dzieci jesteście zdrowi i szczęśliwi. Nie każdy jednak ma tyle szczęścia co Wy czy ja. Są dzieci, rodziny, po prostu ludzie, którym można pomóc. Można pomóc, dostając coś w zamian. Coś, co innym pomoże, a wam pozwoli docenić wspólnie spędzone chwile z dziećmi. Mam dla Was idealny prezent nie tylko pod choinkę. Książkę Zwierzaki Pocieszaki.

Zwierzaki Pocieszaki

Zwierzaki Pocieszaki, to książeczka dla dzieci napisana przez blogerki, a przede wszystkim Mamy. Każda Mama wybrała jedno zwierzątko i opisała jego przygody w formie bajki dla dzieci. Każda bajka ma swój morał i przekazuje ważne prawdy życiowe dla naszych dzieci. Ale to nie wszystko. To przede wszystkim cegiełka, dla fundacji „Kawałek Nieba”, niosącej pomoc dzieciom w trudnej sytuacji życiowej, chorym, czy po prostu biednym. Cały dochód ze sprzedaży jest przeznaczony na pomoc. O akcji pisałem już wcześniej we wpisie Daj coś więcej niż prezent, teraz jednak przyszła pora, by napisać coś więcej i zachęcić każdego, kto tylko może, do pomocy. Ja swoją książeczkę kupiłem i gdy tylko dotrze, umieszczę jej zdjęcie w tym wpisie. Książeczkę można kupić na stronie http://zwierzakipocieszaki.pl/, a jej edycja jest limitowana. Dla jeszcze niezdecydowanych – można uzyskać fragment z książki na maila (informacje na oficjalnej stronie).

O książce Zwierzaki Pocieszaki

  • Cena książeczki – 29,99 PLN (całość przekazywana jest dla fundacji „Kawałek Nieba”) – można wpłacić dowolnie większą kwotę
  • Koszt wysyłki – 9,90 PLN (przy większej liczbie egzemplarzy można uzgodnić cenę wysyłki)
  • O książce:

Format: 205 x 265 mm
Liczba stron: 56
Okładka: twarda

(informacje zaczerpnięte z oficjalnej strony)

To jedna z tych rzeczy, które warto wesprzeć. Pomoc innym, nawet ta najdrobniejsza, kiedyś do nas wróci. Życie jest zbyt nieprzewidywalne i nigdy nie mamy pewności, że to my kiedyś nie będziemy potrzebowali pomocy. Mam też nadzieję, że to dopiero pierwsza część serii, a do kolejnych książeczek zostaną zaproszeni również blogujący Ojcowie, a wam z góry dziękuję za okazaną pomoc.

(aktualizacja 18-12-2014)

Jak też obiecałem, tak też zrobiłem. Oto mój egzemplarz książeczki Zwierzaki Pocieszaki już pod choinką.

Zwierzaki Pocieszaki pod choinką
Zwierzaki Pocieszaki dedykacja