Czarny protest ojca dwójki dzieci, męża i mężczyzny

Czarny protest

Miałem niepowtarzalna i jedyną okazję milczeć. Niestety z tej okazji nie skorzystałem. Poczułem, że muszę o tym napisać nie zważając na to, co sobie pomyślicie. I mam do tego prawo, bo choć nie mam macicy, to jestem rodzicem. Ja też dałem życie. Czytam o projekcie zmiany ustawy o planowaniu rodziny, o którym jest tak głośno, widzę jak ludzie podzielili się na dwa obozy – zwalczając się nawzajem, bo w tym temacie nie ma miejsca na merytoryczną dyskusję. Są za to emocje. Jest też czarny protest…

Sekret bycia dobrym Ojcem

Jaki jest sekret bycia dobrym Ojcem?

Gdy dowiedziałem się, że zostanę Ojcem, moja radość mieszała się ze strachem. To dziwne uczucie, gdy jednocześnie cieszysz się, bo zostaniesz Ojcem, ale jednocześnie zastanawiasz się czy dasz radę? To uczucie budziło we mnie zupełnie nowe, nieznane dotąd myśli i wspomnienia. Zacząłem się zastanawiać, jaki jest sekret bycia dobrym Ojcem? Przecież musi być jakiś!

Facet bez pracy to zero

Facet bez pracy to zero

Za pierwszym razem to był prawdziwy szok. Człowiek starał się zachować zimną krew i przyjąć minę zobojętnienia nie dając po sobie poznać, że właśnie wali mu się świat na głowę. Za drugim razem prawie się udało i niemal nikt nie zauważył. Nie jestem jednak dobrym kłamcą i nawet udając, że cala ta sytuacja mnie nie dotyczy, z pewnością było po mnie widać coś zupełnie innego, mimo że z uśmiechem na twarzy zapewniałem, że wszystko jest w porządku. Później było gorzej. Kolejne dni to prawdziwa męka, kiedy w jednej chwili czujesz, że nie jesteś już mężczyzną, że zawiodłeś, bo facet bez pracy to zero.

Najpiękniejsza i najgorsza chwila – #lepszyporod

Gorszy szpital

Z samego rana po śniadaniu byliśmy już w szpitalu. Pięknie odnowiony hol, uspokajające światełka, no super miejsce. Pani kazała się przebrać w piżamkę i czekać na badanie. Siedzieliśmy na tym wspaniałym holu, wśród mnóstwa przypadkowych osób. Już po chwili czuliśmy jednak, że coś jest nie tak. Mimo ciągłych pytań, zaczepiania personelu, w końcu i łez, przesiedzieliśmy tak 4 godziny. Wiecie po co facet potrzebny w szpitalu i przy porodzie? Żeby zrobić porządną awanturę! Bo dopiero to podziałało i zaczęta się nami interesować…

Cieszyłem się bardzo, gdy dowiedziałem się, że zostanę Ojcem. Gdy któregoś razu, na rutynowej kontroli, lekarz prowadzący poprosił mnie do gabinetu, bardzo się wystraszyłem. To nie były przelewki, bo ciąża podtrzymywana, bliźniacza i do tego do porodu jeszcze daleko. Lekarz rozmawiał ze mną, bo trzeba było jechać do szpitala. Wypisał skierowanie, kazał się spakować i następnego dnia stawić w szpitalu. Ja miałem tego dopilnować, by cała akcja była na spokojnie. Spokój nie trwał długo. Przyjęcie do szpitala już nie obyło się bez problemów, a to dopiero początek, bo najpierw czekał miesiąc na „patologii ciąży”, poród i chyba to co najgorsze, nauka karmienie piersią.

Gorszy poród

Myślę, że mieliśmy dużo szczęścia. Naprawdę tak myślę. Szpital nie wybraliśmy przypadkowo. Podobno był „najlepszy”. Do ostatniej chwili proponowano żonie poród naturalny, przecież ja kto mówią, taki poród jest najlepszy, chociaż wszystko przemawiało własnie przeciw takiemu rozwiązaniu. Namawiali jednak do ostatniej chwili i nie byli wybredni w słowach. Do tego pomylili się przy USG co do wagi chłopaków. Dziś wiemy, że była to spora różniąca, po 1 kg na głowę, która skutkowałaby sporymi komplikacjami przy porodzie. Na pewno zagrożone byłoby ich życie. Tutaj jako facet nadmienię, że nie zrozumiem dlaczego kobiety chcą mieć poród przez cesarskie cięcie „na życzenie”, lecz skoro bardzo chcą, to powinny mieć do tego prawo. Wiem ile moja żona potrzebowała pomocy, podczas gdy rodzące naturalnie „biegały” po korytarzu następnego dnia. Nie mi to jednak oceniać.

Gdy pierwszy raz zobaczyłem swoje dzieci, była to najpiękniejsza chwila w moim życiu. Obawy gdzieś po mały znikały (zobacz: Samotny ojciec – musisz dać radę!). Niestety szybko przerodziła się w złe wspomnienia. Po porodzie, dopiero zaczęło się największe upokorzenie. Coś, czego nigdy personelowi szpitala nie wybaczę. Płakaliśmy z żoną oboje, ale nie z bólu, lecz z bezsilności. Karmienie piersią okazało się problemem. Po prostu nie wychodziło. Mleko nie chciało lecieć, dzieci nie chciały ssać, a personel tylko komentował zamiast pomóc. Leniwa, nie chce się jej, woli karmić z butelki, takie słowa leciały nie prosto w oczy, ale ukradkiem. Te słowa bolały bardziej niż rana po cesarce. Raniły też serce. Nikt nie widział problemu. Nie chciał nikt pokazać jak to zrobić prawidłowo, przyłożyć się, a dziś wiem, że nie wyganiano mnie ze szpitala tylko dlatego, że odwalałem całą brudną robotę za personel, bo byłem niemal cały czas przy żonie. Tylko jedna, jedyna starsza pielęgniarka okazała serce i wszystkiego żonę nauczyła. Niestety była tylko przez krótką chwilę, a ja nawet nie mogłem jej kupić kwiatów, bo jak sama przyznała, reszta personelu czułaby do niej zazdrość.

Jestem świadom tego, że szpital to nie pensjonat czy hotel. Nie ma tam SPA, żarcie jest podłe i tylko świadomość „po co tu jesteś” trzyma Cię jeszcze w tym miejscu. Byłem tam codziennie, każdego dnia po pracy tak długo, dopóki mnie nie wyrzucono. Pilnowałem tego, co miałem najcenniejsze i byłem gotów w każdej chwili rzucić wszystko i być na miejscu, gdyby zaszła taka potrzeba. To chyba najważniejsze. Dać ukochanej osobie wsparcie, bo od personelu raczej tego nie dostaniecie.

Lepszy poród

Jako Ojciec, mężczyzna, chciałbym namówić Was, przyszli Ojcowie, do wsparcia waszych ukochanych kobiet w tej bardzo trudnej dla nich sytuacji, jaką jest poród. To one rodzą Wasze wspólne dzieci, to wy musicie zadbać o ich prawa w sytuacji, gdy same nie mogą się bronić. Po to jesteście potrzebni na porodówkach. To wy, po to tam jesteście, żeby czuły wsparcie, waszą siłę i nie owijając w bawełnę, że gdy zajdzie taka potrzeba dacie w przysłowiową mordę. Nie chodzi o przemoc, ale o gotowość do działania. Wy też jesteście rodzicami, tak samo odpowiadacie za życie Waszych dzieci i macie wiele praw w szpitalu. Bądźcie gwarantem tego, że potraktują Waszą ukochaną jak człowieka. Będziecie też wspierać, gdy już wrócicie do domu. Dlatego proszę, wesprzyjcie akcję, by następny Wasz, lub wam bliskich poród był już taki, jak być powinien.

O akcji #lepszyporod:

„Walczymy na rzecz lepszego, czyli opartego na faktach i zgodnego z prawem, porodu poprzez: edukowanie kobiet spodziewających się dziecka, wsparcie kobiet, które już urodziły oraz dostarczanie personelowi medycznemu ważnych naukowo informacji.”

Strona akcji: http://lepszyporod.pl/

Strona na Facebooku: https://www.facebook.com/lepszyporod

Podpisz petycję do Premier Kopacz: Stop łamaniu prawa na porodówkach!

Photo credit: Federico Mena Quintero /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Akcja – Tato Pomaga Mamie

Tato Pomaga Mamie

Zostaniesz Ojcem. Ta wiadomość zazwyczaj zwala z nóg, nawet gdy na nią czekałeś. Twoje życie się zmienia właśnie w tej chwili. To może być dobra i pozytywna zmiana. Po pierwsze, pokochaj swoje dziecko już teraz. Po drugie, przygotuj się. Spokojnie masz na to 9 miesięcy, ale pamiętaj by wykorzystać każdy dzień. Tato pomaga Mamie – teraz to ty będziesz musiał pomóc.

Przed porodem

Teraz najważniejsza jest Mama. Jej zdrowie i samopoczucie jest najważniejsze w tej chwili. Jeżeli chce byś poszedł z nią do lekarza, to idź z nią, trzymaj za rękę lub po prostu czekaj pod drzwiami. Masz być po prostu dla niej. Zakupy. Ja ich nie lubię w ogóle. Wybieranie ciuszków to męka, ale nie możesz się chwilę poświęcić? Ciuszki są potrzebne, a Mama potrzebuje Ciebie. Dobrze wie, że się nie znasz, ale potrzebuje po prostu Ciebie, bo nie chce być sama.

Jeśli lubisz „męskie” zajęcia, to teraz masz możliwość się wykazać. Trzeba przygotować miejsce dla dziecka, skończyć wszystkie remonty i dokręcić wreszcie cieknący kran. Wiadomo, że to zrobisz i nie trzeba co pół roku przypominać, ale tym razem masz „dedline”, narodziny swojego dziecka. Możesz nawet pójść krok dalej. Rozejrzyj się i sprawdź, co możesz zabezpieczyć w mieszkaniu. Szuflady, szafki, drzwi, gniazdka elektryczne, kable i wszystkie niestabilne przedmioty usunięte lub zabezpieczone, wszystkie… Po porodzie możesz nie mieć na to czasu. I najważniejsze, trzeba też przecież skręcić łóżeczko. Przede wszystkim jednak wciąż pamiętać o Mamie, bo to ona teraz jest najważniejsza. Jej spokój i dobre samopoczucie, a także każde zachcianki kulinarne, nawet te o 3 rano.

Poród

To chyba największy strach kobiety. Ma prawo się bać, więc potrzebuje Ciebie, tam na miejscu. Chce mieć Cię przy sobie, bo tylko z Tobą czuje się bezpiecznie. Jeśli bardzo nie chcesz, to nie musisz być z nią na sali, ale masz tam być blisko. Masz tam być, by trzymać Mamę za rękę gdy nadejdzie kolejny skurcz, masz tam być jak będą jej podawać pierwszy raz Twoje dziecko. Z doświadczenia wiem, że obecność Ojca w pobliżu rodzącej, działa zbawiennie na lekarzy i personel medyczny. Zawsze istnieje też ryzyko, że jednak coś pójdzie nie tak, a Ty zostaniesz Samotnym Ojcem, nigdy byś sobie nie darował, gdyby Cię tam wtedy z nią nie było.

Po porodzie

Taka mała istotka, tak bardzo bezbronna i od Ciebie zależna. Ten widok rusza każdego faceta. Już kochasz, więc w tej chwili niczego więcej Wam nie potrzeba. Poród? To przecież dopiero był początek. Nie będę przed Tobą niczego ukrywał. Jest źle, być może czasami, gdy dziecko będzie chore, będzie się wydawało, że jest jeszcze gorzej. Ale przecież później będzie już tylko lepiej, a dziecko stanie się Twoim oczkiem w głowie. Zmęczony po pracy, nie siadaj przed telewizorem, masz przecież dziecko, musisz się też nim zająć. Wózek i świeże powietrze dobrze na zmęczenie Ci zrobi, pozwoli odsapnąć Mamie, a Tobie złapać kontakt z dzieckiem. Widzisz, to jednak nie takie straszne. Kto powiedział, że wieczorne kąpiele, to nie może być męski obowiązek? Jeśli zostaniesz z dzieckiem sam dłużej niż kilka godzin, docenisz swoją pracę i przestaniesz marudzić, że jesteś pracą zmęczony. Jeśli wciąż uważasz inaczej, to zamień się z Mamą. Doceń to, ile robi także dla Ciebie. Być mężczyzną, to odpowiedzialność. Bądź więc odpowiedzialny przede wszystkim za swoją rodzinę. Trzeba się dzielić obowiązkami, pomagać i szanować na wzajem. Twoje dziecko Cię widzi, będzie naśladować. Będzie chciało być jak TATA. Teraz czeka Cię prawdziwa praca, prawdziwy wysiłek – wspólne wychowanie. Masz szansę dać dziecku to, czego od własnego Ojca nie otrzymałeś. Nie zmarnuj tego.

***

Akcja Tato Pomaga Mamie ma na celu promocję aktywnego podejścia Ojców do wychowywania dzieci oraz podkreślenie ich roli w tym życiowym przedsięwzięciu. Mnie nie trzeba przekonywać do tego,że Tata może opiekować się dzieckiem równie dobrze jak mama. Wiem też, że Tata pomaga i wspiera Mamę po porodzie, bo sam to przeszedłem. Uważam też, że Tata i Mama dzielą się obowiązkami rodzicielskimi, ponieważ małżeństwo (wspólne życie) powinno być oparte w głównej mierze na partnerstwie. Ale ja to wszystko już wiem. Wiem, bo przeszedłem tą drogę, przed którą stoi teraz wiele par, a szczególnie wielu młodych Ojców, którzy nie zawsze wiedzą co mają robić. Jako, że sam staram się aktywnie uczestniczyć w wychowaniu swoich dzieci, dlatego przyłączam się do akcji.

O akcji

Pomysłodawcą akcji jest: Maja Falkiewicz-Gancarz, autorka bloga www.bemam.pl

Strona akcji: http://www.bemam.pl/tatopomagamamie/

Strona na Facebooku: https://www.facebook.com/tato.pomaga.mamie

Akcja będzie trwaćw dniach: od 23 listopada do 23 grudnia 2014.

Oficjalne logo akcji:

Logo Tato Pomaga Mamie

Jak wychować chłopca na mężczyznę

Prawdziwych mężczyzn już nie ma

W kwietniu 2014, na gali MMA w Rawiczu, dwóch chłopców w wieku 12 lat walczyło jak prawdziwi mężczyźni, niemal „pełny kontakt”. Jeden ciężko znokautował drugiego. Myślę, że ich ojcowie są naprawdę z nich dumni – chłopcy wyrosną na prawdziwych mężczyzn…

Widać Ci chłopcy niczego się nie boją, byle pająk czy mucha nie robią na nich wrażenia, a pies sąsiada? Niech lepiej podkuli ogon i zmyka do budy, bo prawdziwi mężczyźni nadchodzą. A gdy twoje dziecko, syn, a może nawet partner, mąż lub kochanek będzie bał się pająka, to pokaż mu ten film i powiedź do niego, że jest „BABA”. Wiadomo, kobiety szukają „samca Alfa”, takiego co przypier… wiadomo. Najlepiej więc zacznij od kołyski dbać o swojego syna, by stał się mężczyzną.

Jak wychować chłopca na mężczyznę

Jeśli doczytałeś do tego miejsca, to uspokój emocje. Nie, to nie jest według mnie obraz prawdziwego mężczyzny, choć wiem, że wielu z Was może uważać inaczej. Być mężczyzną w dzisiejszych czasach jest wyjątkowo trudno, serio. Właściwie nie ma dziś męskich zajęć, gotowanie, sprzątanie czy opieka nad dzieckiem to nie jest już tylko domena kobiet. Także coraz częściej się mówi o „płci społecznej”, co nadinterpetowane oznacza, że kobieta może być mężczyzną, a mężczyzna kobietą, jeśli tylko przyjmie taką rolę. Tak, naprawdę mamy ciężko.

Mam dwóch synów i choć są bliźniakami, są zupełnie różni. Chciałbym im przekazać tak wiele, chciałbym być z nich w przyszłości dumny, chciałbym, żeby wyrośli na prawdziwych mężczyzn, co wcale nie będzie proste. Chciałbym ich wychować na dobrych ludzi. To na początek, bo prawdziwymi mężczyznami staną się sami.

Dziś moi synowie mają niewiele, bo dopiero nie całe 4 latka. Nie będę się upierał, że mają być silni, mają się nie bać i wszystko brać na klatę. Nie będę się upierał, że mają być poobijani i wiecznie brudni, bo są chłopcami. Nie będę też kazał im przestać płakać, bo prawdziwy mężczyzna nie płacze, ani też nie będę zakazywał się przytulać do mnie, bo to nie męskie. Co to, to nie! Ale gdybym miał córkę, to nie upierałbym się, żeby miała tylko różowe ciuchy, żeby nie chodziła tylko w sukienkach, żeby nie chodziła tylko z mamą, bo jest dziewczynką. Nie zakazywałbym biegania, żeby się przypadkiem nie wybrudziła, nie kazałbym bawić się tylko lalkami, nie malowałbym paznokci czy przekłuwał uszy, bo tak robią dziewczynki. Co to, to nie! Uczyłbym miłości, odpowiedzialności, broniłbym przed pająkiem czy psem na ulicy, zapaliłbym światło w nocy, a gdy zacznie płakać przytuliłbym i pozwolił spać w naszym łóżku – nie dlatego, że jest małym chłopcem czy dziewczynką, ale dlatego że jest moim dzieckiem.

Jednak mam synów, którzy są jednak chłopcami i choć jeszcze częściej wołają „Mama”, to pewnego dnia częściej będą wołać „Tato”, bo będę im potrzebny. Będę dla nich pierwszym wzorem męskości, może nie doskonałym, ale tym pierwszym najważniejszym. Pewnego dnia, wprowadzę ich w męski świat, pokaże mój punkt widzenia i przekaże kolejną cząstkę siebie. Już teraz robię to nieświadomie, bo jakimś cudem przemyciłem im do głowy „Dziewczynki chodzą na zakupy, a chłopcy parkują”, bo w domu to ja mam tylko prawo jazdy i czasem żonę zostawiam pod sklepem, a sam z dzieciakami szukam miejsca na parkingu. Albo to, „Tata naprawi…”, choć to tylko samochodzik, to tata ma magiczne klucze, klej i młotek, to tata wymienia baterie. Tak, to dopiero początek. Tak, dam im to, czego sam nie miałem, a bardzo potrzebowałem.

Jeśli jesteś samotną matką

Jeśli jesteś samotną matką, to nie znaczy, że nie  dasz rady wychować syna, to nie jest tak że, musisz mieć „faceta”, dla dziecka. To znaczy tylko tyle, że Twój dorastający syn będzie szukał męskiego wzorca. Pozwól mu więc go znaleźć. Czy ty masz wspaniałego ojca, a może wujek, trener karate? Ktoś, kto pokaże drugą stronę, tę do której jako kobieta nie powinnaś mieć wstępu. W końcu twój syn ma stać się mężczyzną, a to oznacza pewną samodzielność. To dlatego mówi się, że facet nie chce przytulić jak dziecko płacze. On chce przytulić, ale zanim to zrobi czeka, aż maluch sam wstanie, bo tak robi prawdziwy mężczyzna. Jeśli pies wejdzie wam w drogę, to chwytasz dziecko na ręce, a ojciec najpierw powie „Nie bój się synu, jesteś ze mną”, i pokaże dziecku swoją odwagę i pewność siebie. A jak czasem syn nie chce iść, bo bolą go nogi, to jako matka weźmiesz na ręce, a ojciec tylko pogoni, bo wie, że mężczyzna musi iść wytrwale do celu. I kto synowi pokaże, że jesteś najważniejsza, że należy Ci się szacunek i że trzeba kupować Ci kwiaty? No kto?

Photo credit: rolandslakis /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Samotny ojciec – musisz dać radę!

Co facet wie o wychowywaniu dziecka?

Właściwie to nic. Przecież za wszystkim stoi kobieta. To ona od poczęcia jest związana z dzieckiem,  czuje ruchy dziecka, czuje z nim więź i czuje, że istnieje. A facet? Może otoczyć swoją miłością kobietę, może ją przytulić, ale tak naprawdę tylko ją. Można zawsze mówić do dziecka, żeby słyszało jego głos, ale to tak jak rozmawiać z kimś nieznajomym przez telefon, w dodatku ten ktoś nie odpowiada. Może, a nawet powinien pójść do szkoły rodzenia. Mężczyzna jest już ojcem, ale dopiero stanie się tatą, po porodzie… Samotna matka? Jasne, zostawił ją i dziecko i uciekł. Samotny ojciec? Tego przecież nie ma…

Poród

To chyba rusza każdego faceta, przyszłego ojca. W sumie nie bardzo wiadomo, co miałby robić na sali porodowej, ale ważne żeby był przynajmniej w pobliżu. Czujny jak głodny lew, choć nie do końca sobie zdaje sprawę, co się dzieje, to w razie zagrożenia ma rzucić się do gardeł lekarzy, gdyby przypadkiem zagrożone było życie i zdrowie jego rodziny. Zobaczyć swoje dzieci po raz pierwszy i zostać z nimi przez dłuższą chwilę sam na sam – bezcenne. Kto miał okazję ten wie, jakie dziwne myśli człowiekowi przychodzą do głowy, gdy żony jeszcze na sali nie ma, a ty jesteś już z nimi. Jedną krótką chwilę się bałem, że samotny ojciec to ja.

Pierwsze chwile w domu

Szpital to była wersja demo. Można się po przytulać, ponosić na rękach, och, jakie malutkie paluszki, zrobić kilka fotek i wysłać rodzinie. Nawet jak się pieluchę źle założy, to najwyżej położne się chwile pośmieją. Zazwyczaj mama karmi, więc co facet może? Może posprzątać mieszkanie, naprawić nieszczelny kran. Może się trochę postarać. Jedno dziecko to nie problem. A co jak się ma dwoje? Dajmy na to bliźniaki? Kobieta sama nie da sobie rady, powinien być przy niej Ojciec dziecka. Karmienie piersią często odpada, więc argument, że facet mlekiem dziecka nie nakarmi też legnie w gruzach. Otóż nakarmi, wykąpie, przebierze, wyjdzie na spacer i wróci nie gubiąc dziecka – zrobi to wszystko jak dostanie szansę… i jak będzie chciał, a zakładam, że chce.

Rodzina najważniejsza, ale po pracy… Praca jednak jest pierwsza. Nie mam zamiaru nikogo o nic oskarżać, ani też nikogo rozsądzać. Pojawia się mała dysproporcja w obowiązkach, równowaga i tak nigdy nie istniała. T co teraz? W szpitalu źle założona pielucha nikogo nie ruszała, co najwyżej wzbudziła politowanie. Teraz w domu to problem, to jakby odpalić granat albo wypowiedzieć wojnę. Nie znasz się, nie umiesz i na pewno źle to zrobisz. Lepiej się odsuń, bo nie mam całego dnia, jestem zmęczona! Chciałeś być ojcem no to masz za swoje. Normalna Polska rodzina…

A gdyby poszło coś nie tak?

Tak nie wiele trzeba, żeby poszło coś nie tak. Coś się stało, strasznego, coś, co wszystko zmieni? Być może przy porodzie coś pójdzie nie tak, być może to zwykły wypadek na ulicy, jakich wiele, być może to choroba. Już jej nie ma, zostałeś ty i dzieci. Wszystko się zmienia. Jak sobie poradzić z dziećmi i sobą, bo przecież mocno ją kochałeś. Jak wytłumaczyć, że mama nie wróci, a co będzie dalej? To, co do tej pory było proste, bo przecież nie ty musiałeś się tym zajmować, teraz staje się problemem. W jednej chwili musisz zacząć żyć, na nowo, bo przecież Twój świat legł w gruzach, a ty myślisz, że polegniesz i nie dasz rady… Może przez chwile  tak będzie, może coś przekręcisz, spodenki zielone z czerwoną koszulką, kurtkę założysz, ale szalika już nie. Tylko przez chwilę. Będziesz musiał, to dasz rade. Jakby na to nie patrzeć, ojciec to też rodzic. Obiad ugotuje, pralkę nastawi, ba! Nawet wyprasuje. Pracę ogarnie, na wywiadówkę pójdzie i jeszcze koło w samochodzie zmieni. Niemożliwe? Możliwe. Lepiej gdyby tak się nie stało, ale stać się może. Samotny Ojciec, to może być każdy, nawet ty.

Samotny Ojciec

Samotnych ojców jest 11 razy mniej niż samotnych mam. To tylko statystyki, ale za nimi są konkretni ludzie, rodziny. W społeczeństwie mamy przeświadczenie, że facet nie może być samotnym ojcem, bo nie. Nie nadaje się, nic nie umie, pewnie będzie pił, a dzieci będą niezadbane. Trochę w tym prawdy Panowie, ale to nasza wina. Nie dopuszczamy do siebie myśli, że coś się może stać, coś niedobrego lub złego i to na nas spocznie cała odpowiedzialność za wychowanie dzieci. Czy jesteśmy na to, choć odrobinę gotowi? Czy komukolwiek z nas przyszło zapytać, zainteresować się jak opiekować się dziećmi, ale tak naprawdę, od karmienia, przez mycie do wizyt u lekarza. Jesteśmy świetnymi Ojcami, może najlepszymi na świecie mężami, ale czy na pewno? Wiesz jakim kremem smarować dziecku uczulenie? A gdzie jest Twojej córki ulubiona sukienka? Karta szczepień? Wiesz choć jak wygląda? Jest 8 stopni i mgła, jakie buciki i kurtka? Nie wiesz? Ty masz jeszcze czas, żeby się dowiedzieć….

***
5 października 2014 roku, po długiej chorobie zmarła Anna Przybylska, aktorka. Wszystkim dobrze znana. Zostawiła 3 dzieci, które teraz zostaną tylko z Ojcem. To jednak mogło się przydarzyć każdemu…

Photo credit: 62337512@N00/  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Samodzielne dzieci – dlaczego to takie ważne

Dorośli czy jeszcze dzieci?

Do tego wpisu skłoniła mnie rozmowa z jednym z pracowników w firmie, w której pracuje. Otóż ten człowiek właśnie wysyła syna na studia, ma więc chłopak około 19 lat,  teoretycznie jest już dorosły i samodzielny. Piszę o tym dlatego, że jego rodzice jadą z nim na uczelnie i szukają mu mieszkania, a dokładnie pokoju jednoosobowego w stancji, bo akademika nie ma szans dostać (za blisko domu), a jednocześnie nie chce mieszkać z nikim nowym i obcym bo się po prostu boi. To, że rodzice mu pomagają to się chwali, ale z rozmowy wyszło też, że tak naprawdę chłopak nigdy sam nic nie musiał załatwiać, więc rodzice muszą mu pomóc nie tylko pomóc finansowa rzecz jasna,  ale też tak naprawdę wybrać tę stancję za niego. No chwila. Chłopak ma 19 lat, dowód osobisty, wziąć kredyt w banku, może głosować, prowadzić samochód, pić alkohol, może nawet mieć dzieci. No właśnie. Może mieć dzieci i brać za nie odpowiedzialność sam do końca nie będąc za siebie odpowiedzialnym. Nie twierdzę, że ten chłopak jest do niczego, ani że jego rodzice zrobili błąd w wychowaniu, bo ich sytuacji nie znam. To była tylko jedna rozmowa, ale uświadomiła mi jakie zadanie na minie ciąży – jestem przecież ojcem bliźniaków, i chcę mieć samodzielne dzieci.

Czy twoje dziecko sprząta zabawki?

Dlatego, że są dziećmi i tak je też traktujemy. Sprzątamy za nich ich zabawki, karmimy przy stole by szybciej zjadły, ubieramy ich bo się spieszymy i już jesteśmy spóźnieni, robimy to wszystko za nich bo tak jest szybciej i wygodniej, ale dla nas, nie dla nich. Potem mamy (przypadek autentyczny) pięcioletnią dziewczynkę, która chodzi ze smoczkiem i śpi z mamą w jednym łóżku, albo że powstają takie programy w telewizji jak „Surowi rodzice”, gdzie oglądając wydaje nam się, że to jakaś patologia.

Pomyślmy jednak, że to dziecko, to tak naprawdę mały człowiek, który jak każdy z nas musi się uczyć życia i zdobywać doświadczenie. W samodzielności nie chodzi o to, żeby dziecko w wieku 13 lat poszło „na swoje”, ale żeby mogło świadomie podejmować pewne decyzje, mieć swoje obowiązki oraz pewną odpowiedzialność za swoje czyny już właśnie od małego. Nie bez powodu granica 13 lat jest granicą, gdzie dziecko może (nie jest to takie proste)  już odpowiadać za swoje czyny.

Mamo, tato chcę być duży!

O ile nie sądzę, że ktoś z was karmi lub ubiera 13-latka, to 3-latka jak najbardziej. Pytanie więc kiedy zacząć usamodzielniać dziecko i jak to zrobić? Moja odpowiedź brzmi: Jak najwcześniej. To się naprawdę opłaca – dzięki temu mu rodzice mamy łatwiej już teraz, a dzieci będą miały łatwiej w przyszłości. Mówię wam to z praktyki. To kiedy zacząć? Po urodzeniu. Jak to zapytacie? Ano tak!

  • Zacznijcie od planu dnia. Stałe pory karmienia (w granicach rozsądku), stałe pory spacerów, stałe pory spania – to na początek.
  • Własne łóżko w po 3 miesiącu życia – dlaczego nie? Łóżeczko we własnym pokoju? – Super!
  • Pozbądź się smoczka – to tylko uspokajacz, w dodatku uspokaja rodzica a nie dziecko (moje chłopaki od 9 m-c już zaczynały życie bez smoczków)
  • Pieluch można próbować się pozbyć jak dziecko ma około 2 latek – nocnik jest fajny. Zachęcać malucha do pozbycia się ich nie jest łatwo, ale w tym wieku dziecko już kuma.
  • Dwulatek może sprzątać zabawki z Tobą – to świetna zabawa na początku, a później dobry nawyk. Trzylatek sprząta już sam – Ty możesz mu tylko pomóc.
  • Dwulatek sam już je. Fakt, schodzi mu to trochę, ale jak siedzicie razem przy stole rodziną i macie czas na obiad (no nie mówcie, że nie macie czasu na wspólny obiad), to nie jest to problem.
  • Trzylatek sam się już może ubrać (moje chłopaki mają teraz, gdy to pisze 3,5 roku). Nie wszystko, z koszulkami mogą mieć problem, bo to na lewą stronę ubierze, a to ściągnąć ciężko.
  • Trzylatek może sam już zdecydować co chce jeść np. na śniadanie albo kolacje (oczywiście z menu jakie sami wybierzemy).
  • Jak trzylatek nie zje całej kolacji, to będzie głodny – takie są konsekwencje, tego też musi się nauczyć, a jak raz nie zje to nic mu się nie stanie.
  • Dziecko ma przede wszystkim wykonać jak najwięcej samo, niekoniecznie dobrze – to przyjdzie z czasem. Za to my mamy stać blisko gdy poprosi o pomoc.

To tylko przykłady. Tak naprawdę sami musicie zdecydować, czy i kiedy zaczniecie usamodzielniać dziecko. Nam było łatwiej, bo w małego były w żłobku, a teraz są w przedszkolu. Zresztą takie przedszkole własnie dlatego jest dla dziecka dobre bo oprócz nauki samodzielności jest jeszcze nauka współżycia w grupie. Moje chłopaki w wieku 3 lat miały najlepszego kolegę, który niestety teraz jest w innym przedszkolu, ale którego jak widzą to istne szaleństwo.

Samodzielne dzieci

Uczenie dzieci samodzielności nie oznacza, że nie będzie potrzebowało naszej miłości i opieki. Naszym zadaniem jest je przygotować do życia, które nigdy nie było łatwe i łatwe nie będzie. Chcecie mieć „życiowego kalekę” – proszę bardzo. Tu wrócę do tego 19 latka z początku artykułu. Sorry, ale ja studia załatwiałem sobie sam. Akademik, mieszkanie, potem zmiana uczelni z Rzeszowa do Wrocławia – wszystko sam. Nie tylko dlatego, że byłem samodzielny, tylko dlatego że byłem zmuszony. Wiem, że czeka mnie sporo pracy jeszcze z moimi chłopakami – to dopiero początek drogi. Później mam zamiar nadrabiać to, czego szkoła nie uczy – dla przykładu wypełniać PITa, bo chociaż matematyki w szkole dużo, to akurat tego nie uczą. Albo chociaż oszczędzać pieniądze, korzystać z pieniędzy w ogóle, załatwić coś w urzędzie. A jeśli pójdą kiedyś moje dzieci na studia, to mam nadzieję, że akademik załatwią sobie same.

 Photo credit: juhansonin /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Tacierzyństwo – moje zdanie

W obronie Ojców – moja odpowiedź na artykuł Ojcostwo to nie tacierzyństwo

A także głos wywołany wpisem na blogu – Blog Ojciec

Okazało się, że ojciec nie jest matką. Eksperyment z wicerodzicielką nie wyszedł. Wracają więc stare, konserwatywne wzorce ojcostwa. Czy słusznie?

Dla autorki tekstu „Ojcostwo to nie tacierzyństwo” ten model konserwatywny, tradycyjny, to przede wszystkim Ojciec, który nie potrafi, a przede wszystkim nie powinien zajmować się dzieckiem. Jeżeli już mężczyzna zajmuje się dziećmi lub domem to jest nieszczęśliwy i niezrealizowany. Ciekawe ilu z was Panowie jest nieszczęśliwych, bo musicie zajmować się własnym dzieckiem? Autorka stawia też tezę:

Zgodnie z psychologicznymi regułami rzeczywisty czas ojca nadchodzi trochę później, dokładnie jak w stereotypach o konserwatywnym ojcu, który wkracza na scenę, gdy już czas.

To znaczy kiedy nadejdzie już czas? Czy budowanie więzi z Dziecka z Ojcem od początku, od urodzenia jest złe, nie m a sensu, bo to jeszcze nie czas? Ja staram się uczestniczyć w życiu i wychowaniu moich dzieci na równi z ich Mamą. Mało tego, uważam to za swój obowiązek. Wiem, że zbudowanie więzi jest trudne i potrzeba na to sporo czasu i nie wierzę, że moja rola zaczyna się „kiedyś” a nie „teraz”, bo po prostu mogę przegapić ten czas. Wiem, czuję to jak bardzo dzieci mnie potrzebują i jak potrzebuje mnie żona, której nie mogę od tak zostawić z dwójką dzieci i czekać na swoją kolej.

Jacek Masłowski o modzie na bliskość z dzieckiem mówi wręcz jako o najważniejszym elemencie nowego ruchu społecznego, poszukującego współczesnej formy męskości. Masłowski dodaje jednak, że z braku innych wzorców mężczyźni zabrali się za to trochę po omacku, próbując wcielić się w matkę i stać się wręcz jej kopią. W praktyce okazało się, że to nieporozumienie.

Czy wy także czytając ten fragment wyobrazić sobie mężczyznę karmiącego piersią? Dlaczego ktokolwiek próbuje „zamieniać miejscami” rodziców. Moi trzyletni synowie to wiedzą, że tata i oni są chłopcami i mają siusiaka, a mama jest dziewczynką, bo siusiaka nie ma. Żaden tata, nawet jak samotnie wychowuje dziecko (bo mama nie żyje – znam taki przypadek), to wciąż jest TATA. Kropka! Może więc nie próbujmy na siłę z Ojców robić Matki na zasadzie” radź sobie sam”, bo to czasy nie te i ludzie inni, dlatego kobiety też nie chcą być zostawione same sobie z dziećmi a tu próbuje się tak zrobić tylko że, z mężczyznami.

Tradycyjny model rodziny

A przecież żaden Ojciec nie zastąpi dziecku Matki, ani żadna Matka nie zastąpi dziecku Ojca – każdy ma inne zadanie do spełnienia przy wychowaniu dziecka, a reszta to tylko „czynności techniczne”, które każda płeć może wykonać. Ja w domu sprzątam, zajmuje się zmywarką do naczyń, rozwieszam pranie, myję co wieczór dzieci – żona wyciera i kremuje, (ale jak potrzeba ja to też robię), odwożę i odbieram z przedszkola, robię śniadania, wycieram pupy – i co? Jestem Mamą? Nie! Myślę, że ostatnio ludziom się poprzewracało i zaczynają się gubić we własnym ja. W telewizji mamy coraz więcej transwestytów (każą się nazywać kobietami), jakąś głupią modę na „Gender” – dziecko ma sobie samo określić płeć, feminizm jako wrogość do mężczyzn w ogóle i wiele innych. Tylko po co? Po to rodzinę ma tworzyć kobieta i mężczyzna żeby, po pierwsze – wspierać się w wychowaniu i obowiązkach, po drugie dać dziecku tożsamość – wzorzec kim jest tata, a kim jest mama – przecież naszą rolą jest wychować dzieci, które kiedyś dorosną i same będą rodzicami. Jak mają się tego nauczyć? No jak? Ale spokojnie – żyjemy w takich czasach, że już nie długo za tradycyjny model rodziny będziemy uznawać prawdziwą kobietę z prawdziwym mężczyzną wychowującymi dzieci.

Reszta artykułu też nie nastraja optymistycznie, a ja nie mogę się zgodzić się z jego wnioskami, że to jakaś moda na bycie kochającym Tatą, nie mogę się też zgodzić, że tradycyjny model rodziny, to taki, w którym to mężczyzna tylko zarabia a kobieta tylko wychowuje i zajmuje się domem – to już było i mam nadzieję, że nie wróci.

Tacierzyństwo to nie ojcostwo

Ojcostwo to coś więcej. Tacierzyństwo, to tylko część bycia Ojcem. Nie mieszajmy, tego co nazywać należy wspólną opieką, tacierzyństwem, czyli aktywnym uczestnictwem Taty w opiece, a co należy nazywać wychowaniem. Nie od dziś wiadomo, że do prawidłowego rozwoju dzieci  potrzebują obojga rodziców, ale żadne z rodziców nie powinno przekraczać swojej roli i wchodzić w kompetencje drugiej osoby. Wspólna opieka, to pielęgnowanie, sprzątanie, wycieranie pupy, a wychowanie to wskazanie wzorców, bycie autorytetem dla dziecka i przekazywanie pewnych wartości.

Takie artykuły prowadzą do jednej konkluzji – ojciec nie nadaje się do opieki nad dziećmi, a stąd już krótka droga do problemów. Nie od dziś wiadomo, że w sądzie w razie rozwodu, czego nikomu nigdy nie życzę, kobieta prawie zawsze dostanie opiekę nad dziećmi. Dlaczego? Bo przecież mężczyzna się nie nadaje do tego a kobieta ma nie jako wrodzone umiejętności w tym zakresie. Pora ten stereotyp zmienić i walczyć z takim podchodzeniem do sprawy. Tatusiowie sobie radzą i to nieźle, ale pamiętać należy zawsze, że:

Any man can be a Father but it takes someone special to be a dad.

Anne Geddes

Photo credit: clairity /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)