Super prezent dla malucha – piosenki dla dzieci

Coś w tym jest, że najpierw człowiek czeka 2 lata na to by dziecko chodziło i mówiło samo, a potem przez kolejne lata robi wszystko, by siadło na jednym miejscu i było cicho chociaż przez chwilę. Wystarczy jednak włączyć magiczne pudełko, jakim jest telewizor, by cieszyć się względną chwilą ciszy. To samo z wszechobecnymi tabletami – ale przecież dzieci są analogowe. Nie uważam, żeby to rozwiązanie było dobre, a w dodatku aż kusi, by go używać częściej niż potrzeba. Dlatego staram się znaleźć coś, co sprawi że dzieciaki na chwilę usiądą, a ja nie będę miał wyrzutów sumienia, że cały dzień siedzą przed telewizorem.

Dzień, gdy urodziłem się na nowo

Gdy świat się nagle zatrzymał

To już 4 lata, a dla mnie jakby chwila. Mam inną, bardziej męską pamięć. Nie pamiętam co jadłem wczoraj na obiad, a cóż dopiero co wydarzyło się te 4 lata temu, a jednak… ten dzień zapamiętałem, nawet ze szczegółami. Mógłbym Wam opowiedzieć, że właśnie wstałem gdy zadzwonił telefon, że się cholernie wystraszyłem i przez bite dwie godziny nie mogłem się zebrać w sobie by jechać do szpitala. Mógłbym Wam opowiedzieć, że siedziałem na twardym krześle przed oddziałem porodowym i przez szklane, zamknięte drzwi wymieniałem spojrzenia z żoną, bo ona już leżała na łóżku i czekała, aż wreszcie ktoś ją z stamtąd zabierze na cesarkę. Mógłbym opowiedzieć, że to była najdłuższa godzina w moim życiu, a potem kolejna godzina, gdy już sam na sam z dziećmi – była tą najkrótszą. Pamiętam pierwszy dotyk, pierwszy płacz, pierwsze przewijanie… ale wciąż nie wiem co jadłem wczoraj.

Ale nie będę Was zanudzać szczegółami, naszego życia, tylko krótko napiszę. Moi synowie mają w maju urodziny. Były więc dwa torty ze świeczkami, dwa prezenty (właściwie to cztery), były baloniki i był obrus na stole – taki porządny, świąteczny i wcale nieodporny na plamy. Choć skromnie, to poważnie podchodzimy do urodzin naszych dzieci, które my akurat bardziej świętujemy niż imieniny. Dla nich to był ważny dzień, a dla mnie czas do refleksji.

Dzieci – wszystko się zmieniło

Mała rewolucja. Nie taka znowu mała, bo wszystko się zmieniło. Człowiek dowiedział się, że sen jest przereklamowany i właściwie go nie potrzebuje, że sprzątanie to niekończąca się opowieść, której głównym bohaterem może być Syzyf, a większość czynności można wykonać w czasie dwa razy krótszym niż dotychczas. Prawdę mówiąc, ten przypadek z czasem powinni zbadać fizycy cząstek elementarnych, ponieważ dowodzi to, że rodzice bliźniaków zakrzywiają czasoprzestrzeń. Znacie to, prawda?

Dzieci – tak naprawdę nic się nie zmieniło

Cokolwiek by nie powiedzieć o pojawieniu się dzieci w naszym życiu i jak wielkiej rewolucji ich pojawienie się na świecie by nie wywołało, to jednak z perspektywy czasu muszę przyznać, że nasze życie wiele się nie zmieniło. Powiedziałbym nawet, że powróciło do normy. Pracujemy (na razie), czasem wyjedziemy gdzieś na krótką, niedzielną wycieczkę, planujemy przyszłość i marzymy (choć większość marzeń szlag trafił), tylko że już nie w dwójkę, ale całą rodziną – w czwórkę. Ktoś może napisać, że gdyby nie dzieci miałby mniej zmarszczek i więcej kasy w portfelu. Może to i prawda, ale tych paru chwil, tych uniesień wzruszenia, tych kilku słów „Tato, mamo – kocham Cię!” Warto było…

***

Dla mnie chłopaki są całym światem. Dla nich świat się dopiero otwiera. Dla nich ta piosenka, dla Was z resztą też.

P.S. Co polecacie na prezent na dzień dziecka? Pamiętajcie, że kupując zabawki zadbajcie, by zabawki były bezpieczne.

Photo credit: love_K_photo /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

WOŚP kradnie miliony serc! Ukradł też moje!

WOŚP kradnie miliony serc! Ukradł też moje!

Za chwilę (11.01.2015) będzie kolejny, tym razem już 23. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Chyba nikomu nie muszę przypominać czym jest ta akcja, bo wszyscy ją dobrze znamy. Finały odbywają się przez większość mojego życia, a ja niemal zawsze starałem się jakoś pomóc. Nie łudzę się. Nie pomogłem za wiele. Gdy byłem młodszy to wrzucałem do skarbonki jakieś grosze, a od czasu gdy pracuję i mam taką możliwość rozliczam 1% podatku w zeznaniu rocznym. To naprawdę niewiele za to, co otrzymuję od Orkiestry w zamian. Właściwie, jeżeli masz co najmniej 22 lata, to jest spora szansa, właściwie granicząca z pewnością, że ze sprzętu, jaki fundacja zakupiła dzięki swojej działalności, korzystałeś ty lub twoja najbliższa rodzina. Jeżeli zapragniesz mieć dzieci lub takowe już posiadasz, to dzięki fundacji twoje dziecko było przebadane (np. badanie przesiewowe słuchu) lub leczone w inkubatorze. Tak, z tej pomocy skorzystał niemal każdy. Nie wierzysz? Twoja sprawa. Dowody? Proszę bardzo: Największym świadectwem WOŚP są dzieci.

Pomagać czy nie pomagać? – oto jest pytanie

Są tacy, co nie lubią WOŚP! Serio! Prawdę mówiąc mało mnie ciekawi kogo lubią. Twierdzą nawet, że kradnie pieniądze, choć ja twierdzę, że jedynie co kradnie, to nasze serca. Nie ja jestem od rozstrzygania, czy działania fundacji są czy nie są zgodne z prawem. Ja jej po prostu ufam. W dodatku żyjemy w wolnym kraju (od słowa wolny, a nie powolny), więc pomagać Orkiestrze, czy Caritasowi, czy każdej innej fundacji nie musimy. To nasze prawo. Jeśli masz ochotę, to kwestującym możesz powiedzieć „NIE”. Możesz kompletnie nic nie zrobić, ale i tak dostaniesz pomoc od WOŚP. Gdybyś się jednak bardzo upierał, że tej pomocy nie potrzebujesz… to i tak pomoc dostaniesz.

Wiem jak działają fundacje, wiem ile pieniędzy się „marnuje” na obsługę, wiem, że nie każdy jest uczciwy. Prawdę mówiąc, to znam przypadki kradzieży z wyrokami sądowymi dotyczącymi fundacji lub ich członków, ale to nie oznacza, że nie trzeba pomagać. Trzeba to po prostu robić z głową i mądrze. Zachęcam więc, do przyjrzenia się finansowym aspektom pomocy w najlepszym możliwym miejscu – Emocjonalny i finansowy aspekt dobroczynności, czyli jak dzielić się mądrze?

Dlaczego więc WOŚP?

Choć wolałbym żyć w kraju, w którym, w którym WOŚP nie musiałby wspierać szpitali, choć wolałbym, żeby z naszych podatków starczyło na wszystko, a politycy oddawali ostatnią koszulę dla tego kraju, choć wolałbym nie musieć wpierać żadnej fundacji, to jednak wrzucę tę przysłowiową złotówkę i do puszki i wezmę serducho. Zrobię to dla siebie i swoich dzieci. To jedna z tych niewielu akcji, której po prostu ufam, ale zapytam Was, bo zapewne to wiecie, jakie jeszcze inne akcje prowadzi Orkiestra? WOŚP ukradł moje serce, pomógł moim dzieciom, a ponieważ jestem już po 30 i mam bliźniaki, to z pomocy na oddziale geriatrycznym też już nie długo skorzystam…

26. Finał WOŚP 14 stycznia 2018

Celem będzie pozyskanie środków „dla wyrównania szans w leczeniu noworodków”

 Jeżeli zaś nie chcesz wspierać tej konkretnej akcji, ale chcesz pomóc to możesz zrobić to tutaj:
Photo credit:  Ralf Lotys /  Creative Commons Attribution 4.0 International (CC BY 4.0)

Klony atakują – bliźniaki czyli to czego o nich nie wiesz

O dwóch takich…

Jeśli czytaliście mój post Tata – najważniejsza rola w życiu, to wiecie, że jestem ojcem bliźniąt. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy i dumny, ale dzisiejszy wpis będzie o tym, czego zapewne nie wiecie o bliźniakach, albo o tym, co wam się wydaje, że wiecie, bo zapewne większość z Was kojarzy bliźniaki jako wyglądające tak samo dzieci, tak samo ubrane i tak samo się zachowujące. Nic bardziej mylnego. Tym wpisem chciałem wam przybliżyć co czuje ojciec bliźniąt, bo tego nigdzie indziej nie znajdziecie.

Jak dwie krople wody

To chyba pierwsze co mi przyszło do głowy. Jak ich odróżnić? Gdyby urodziła się parka – wiadomo, ale ja mam dwóch chłopaków. Dziś wiem, że nie są tacy sami – wprost przeciwnie, są totalnie różni. To chyba jeden z podstawowych mitów na temat bliźniąt – identyczność. A to nie prawda, bo nawet jednojajowe bliźniaki to dwie zupełnie odrębne istoty, które mają własny charakter, upodobania i potrzeby. Moje chłopaki są tak różne, że gdybym zostawił was z nimi na chwilę, to nigdy nie powiedzielibyście, że są rodzeństwem, chociaż obaj to blondyni. Mnie taki fakt cieszy bardzo, bo mam po prostu dwóch synów, którzy urodzili się jednego dnia.

Jakie krążą mity o bliźniakach?

Często czytam, że bliźniaki późno zaczynają mówić, wolniej się rozwijają czy więcej chorują. Ja się pytam w porównaniu do czego? Później zaczynają mówić – nie sądzę, dodatkowo krąży opinia o własnym języku. A ja nie dość, że tego nie zauważyłem, to jeszcze mogę powiedzieć, że moi synowie to niezłe gaduły – aż strach pomyśleć co opowiadają w przedszkolu. Wolniej się rozwijają? Pewnie wzięło się to stąd, że przeważnie rodzą się mniejsze niż inne dzieci, więc dłużej muszą gonić rówieśników na siatce centylowej. Więcej chorują? Raczej bym powiedział, że tak samo jak inne dzieci, tylko jak jeden coś złapie to bratu szybko przekaże – jak u rodzeństwa to bywa. Bliźniaki rywalizują między sobą? Tylko jak rodzice na to pozwolą i zainicjują swoim zachowaniem wyróżniając szczególnie jednego.

Ważne zadanie

Jak więc wychować bliźniaki podkreślając ich indywidualizm? Po prostu traktuj ich jak rodzeństwo, tak jakbyście mieli dzieci rok po roku, albo dłużej. My przygotowaliśmy wszystko X2, co oczywiste, ale też w dwóch kolorach. Nasze dzieci mimo, że mają mały pokój, to każde ma swoje łóżko, kilka maskotek i zabawek tylko dla siebie. Własne kubki – jeden z kotkiem a drugi z pieskiem i parę innych drobiazgów. Od urodzenia każdy miał też własną butelkę i smoczka. Teraz zasada jest prosta – część zabawek jest wspólna i bawią się razem albo ten kto pierwszy się dorwie do zabawki i decyduje czy da bratu czy nie.

Jest jeszcze jedna ważna rzecz, o której chyba nikt nie pamięta – podział rodziców. Przy rodzeństwie zazwyczaj się słyszy, że jedno dziecko jest mamusi a drugie tatusia. Nic dziwnego, jak jednego weźmie się na ręce to drugi też by chciał więc idzie do drugiego rodzica. Jak jest dwójka, to nawet taka sztuka się udaje. Z trójka lub większą ilością pociech już pewnie będzie trudno to zrobić. A każde potrzebuje mamy i taty. Ja chciałbym każdemu, chociaż raz w tygodniu poświęcić czas tylko jemu. Fajnie tak czasem wyjść na miasto z jednym dzieckiem a raz z drugim tylko. Myślę, że każde dziecko potrzebuje chwili tylko z tatą, a czasem chwili tylko z mamą – dodajmy pojedynczo.

„Kochanie zobacz bliźniaki idą”

To zdanie chyba wkurza każdego rodzica bliźniąt, który przeciskając się z wielkim wózkiem po chodniku słyszy to od rodziców innych jedynaków. Zadziwiające, ale od kiedy nie używamy wózka prawie w ogóle tego nie słyszymy. Ja myślę, że to przez ten wózek. Co jeszcze wkurza? Niech pomyśle…

Co wkurza ojca bliźniąt

Fatalne wózki bliźniacze – masakra jakaś. Wybór marny, a ceny… przeważnie są albo za długie, albo za szerokie. Mieszkamy na 8 piętrze w starym budownictwie. Potrzeba 2 osób żeby wyjść z dziećmi na spacer. Sytuacja się teraz nieco poprawiła, ale w 2011 łatwo nie było. Zaleta jedna – szybko pozbyć się wózka. Śmiech mnie bierze jak rodzice do przedszkola dzieci na wózku wiozą.

Żłobki lub przedszkola – dostać miejsce graniczy z cudem. Bo z jednym zawsze łatwiej, przy dwóch też (ale rok po roku), bo albo już trochę odchowane, albo jak już starsze ma miejsce to młodszego łatwiej przyjmą – dodatkowe punkty gdy rodzeństwo już uczęszcza, a przy bliźniakach potrzebujesz 2 miejsca a przeważnie jedno jest wolne. Trojaczki (albo trzecie dziecko) ma już miejsce prawie pewne. Więc tylko bliźniaki mają problem.

Zakupy – nie lubię zakupów, a dla bliźniąt trzeba niemal wszystko razy 2. Nie ma ciuchów ze starszego brata, nie ma wózka po bracie, nie ma nawet rowerka po bracie, a nawet jak jest to potrzeba jeszcze drugi. No i jeszcze jak znaleźć buciki w takim samym rozmiarze ale w różnych fasonach (co to słowo w ogóle znaczy). A ile jest dużych wydatków jak foteliki samochodowe? Chyba, że ktoś oszczędza na bezpieczeństwie dzieci…

Kierowcy parkujący źle parkujący auta – to chyba wkurza każdego rodzica. 1,5 metra szerokości chodnika czy to tak wiele? Wózek bliźniaczy jest szerszy, a nawet jak nie szerszy to dłuższy i 2 razy cięższy. Przejazd przez miasto, dodajmy centrum to nie lada wyczyn. Hołek nie dałby rady. Nie wiecie skąd brać naklejki „karnego jeżyka” na szybę?

Komunikację miejska – znów wózek, tym razem w połączeniu z autobusem – jechałem 2 razy (pierwszy i ostatni). Kierowca przyciął mnie drzwiami gdy wkładałem wózek do autobusu takiego ze schodkami, starszego typu… No comments.

Prezenty – Te same prezenty! Takie same zabawki, takie same ubrania, kolory, wspomniane już fasony:) (dzięki czytelniczce basia g)

Za co kochamy bliźniaki?

Żeby nie było tak źle, to dla odmiany kilka powodów dla których każdemu polecam bliźniaki.

Jeden poród – jeden stres, jedna łapówka dla lekarza (żart…), po prostu jeden pobyt w szpitalu mniej, a jak wiecie nasze służba zdrowia wiele jeszcze ma do nadrobienia.

Jedno pępkowe, jeden chrzest – ja akurat prawie nie pije i jakoś w ogóle od urodzenia dzieci mi się nawet nie chce, ale gdybym musiał to o jednego kaca mniej…

Dwójka dzieciaków – dzieci mają rodzeństwo, a jak powszechnie wiadomo dzieci się lepiej chowają jak mają rodzeństwo. Ty masz już sprawę z głowy, więc odpadają dywagacje czy starać się o drugie dziecko, czy jeszcze za wcześnie – ty masz to już z głowy.

Robisz wszystko dwa razy szybciej – jak się ktoś pyta ja kto jest to już spieszę donieść, że przy bliźniakach w tej samej jednostce czasu musisz wykonać dwie takie same czynności. Po prostu ruszasz się szybciej. To się potem przydaje wszędzie – szczególnie w pracy. Tylko wypłata wciąż jedna, ale nie można mieć wszystkiego…

Macie jeszcze jakieś uwagi? Zapraszam do komentowania zarówno tu jak na Facebooku – Rodzina w praktyce.

Tata – najważniejsza rola w życiu

Tata

Na bycie tatą nikt nie jest gotowy. Ja nie byłem gotowy również. Pamiętam to dziwne uczucie w brzuchu, kiedy jechaliśmy do lekarza by potwierdzić nasze przypuszczenia, pamiętam to oczekiwanie na przyszłą mamę przed gabinetem, pamiętam nawet słowa, którymi moja ukochana przekazała mi tę informację.

Jestem w ciąży, będą bliźniaki.

To, co działo się później pamiętam już mniej. Szok i przerażenie mojej żony, czy moja radość, sam nie wiem czego było więcej. Później przyszły obawy – to naturalne w końcu szykowaliśmy się na dziecko, ale nie na dwoje. Oczywiście każdy może powiedzieć, że to całkiem normalne i po prostu „zdarza się”, tylko dlaczego nam? Żeby za łatwo nie było to najbliżsi dziadkowie 500 km od nas, my właśnie kupiliśmy mieszkanie (miesiąc wcześniej się wprowadziliśmy), samochód, mimo że nowy, to na pewno za mały a my oboje pracujemy w jednej firmie z niepewną przyszłością. Na dodatek „ciąża zagrożona” a ja właśnie zaczynam pracę na zmiany. I jak tu sobie radzić? Przecież jeszcze się dzieci nie urodziły, a tu już trzeba przeorganizować sobie życie, pracę, finanse a przede wszystkim siebie. O tym, jak sobie radzę jako tata, poczytacie na moim blogu. Zapewniam was, będzie o czym czytać. Powiem wam tylko, że jest tak źle jak mówią, ale z dumą mogę powiedzieć

Bycie tatą – to najważniejsza rola w moim życiu.

 

Photo credit: parker yo! / Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)