A może teatr zamiast kina?

Niedoceniony teatr

Być może przyczyną tego, że bardziej wolimy kino niż teatr jest fakt, że w teatrze nie sprzedają popcornu, a może też dlatego, że teatru nie znamy. Dobrze więc, że Teatr Lalki i Aktora w Wałbrzychu dał świetne przedstawienie w amfiteatrze Galerii Victoria w Wałbrzychu. Jestem pełen podziwu dla aktorów i przedstawienia, bo choć nie padło ani jedno słowo, wszyscy doskonale wiedzieli co się dzieje i o czym jest ta opowieść. Może więc warto czasem wybrać się z dzieckiem do teatru zamiast do kina.

U♥RODZINY

Tematem przewodnim przedstawiewnia była rodzina. Może nie całkiem zwyczajna, ale bardzo sympatyczna. Mamy ekscentyczną babcię, dzieci – jedno w wieku szkolnym, drugie powiedzmy niemowlęco-przedszkolnym oraz rodziców. W bardzo humorystyczny sposób, trochę komiksowy i przerysowany – w końcu to przedstawienie dla całej rodziny, pokazano jeden dzień z ich zycia. Nie obyło się też bez problemów, jak wieczne kłótnie rodzeństwa (skąd my to znamy), które pomógł rozwiązać… hmm jak to napisać… żeński odpowiednik Super Niani. Był naprawdę super ;-) Postacie ze sceny podchodziły do widzów i wciągały ich we wspólną zabawę, a po przedstawieniu były cukierki dla wszystkich.

Może jednak teatr zamiast kina?

Teatr jest dla każdego. To przedstawienie jest najlepszym tego przykładem. Cena też nie jest dużo większa niż biletu do kina, więc co stoi na przeszkodzie? Ja przeszkód nie widzę, świetnie się bawiliśmy i myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie w teatrze, który myślę już dawno przestał być tylko dla mieszczuchów. Ja na pewno zapraszam.

Więcej o przedstawieniu

U♥RODZINY –  Ewelina Ciszewska

Czas trwania: 50 minut

Dla kogo: spektakl familijny

Więcej informacji: https://www.teatrlalek.walbrzych.pl/spektakle/urodziny/

Zdjęcia są mojego autorstwa – szkoda tylko, że nie miałem aparatu a jedynie telefon, dlatego za ich jakość przepraszam.

Dzień, gdy urodziłem się na nowo

Gdy świat się nagle zatrzymał

To już 4 lata, a dla mnie jakby chwila. Mam inną, bardziej męską pamięć. Nie pamiętam co jadłem wczoraj na obiad, a cóż dopiero co wydarzyło się te 4 lata temu, a jednak… ten dzień zapamiętałem, nawet ze szczegółami. Mógłbym Wam opowiedzieć, że właśnie wstałem gdy zadzwonił telefon, że się cholernie wystraszyłem i przez bite dwie godziny nie mogłem się zebrać w sobie by jechać do szpitala. Mógłbym Wam opowiedzieć, że siedziałem na twardym krześle przed oddziałem porodowym i przez szklane, zamknięte drzwi wymieniałem spojrzenia z żoną, bo ona już leżała na łóżku i czekała, aż wreszcie ktoś ją z stamtąd zabierze na cesarkę. Mógłbym opowiedzieć, że to była najdłuższa godzina w moim życiu, a potem kolejna godzina, gdy już sam na sam z dziećmi – była tą najkrótszą. Pamiętam pierwszy dotyk, pierwszy płacz, pierwsze przewijanie… ale wciąż nie wiem co jadłem wczoraj.

Ale nie będę Was zanudzać szczegółami, naszego życia, tylko krótko napiszę. Moi synowie mają w maju urodziny. Były więc dwa torty ze świeczkami, dwa prezenty (właściwie to cztery), były baloniki i był obrus na stole – taki porządny, świąteczny i wcale nieodporny na plamy. Choć skromnie, to poważnie podchodzimy do urodzin naszych dzieci, które my akurat bardziej świętujemy niż imieniny. Dla nich to był ważny dzień, a dla mnie czas do refleksji.

Dzieci – wszystko się zmieniło

Mała rewolucja. Nie taka znowu mała, bo wszystko się zmieniło. Człowiek dowiedział się, że sen jest przereklamowany i właściwie go nie potrzebuje, że sprzątanie to niekończąca się opowieść, której głównym bohaterem może być Syzyf, a większość czynności można wykonać w czasie dwa razy krótszym niż dotychczas. Prawdę mówiąc, ten przypadek z czasem powinni zbadać fizycy cząstek elementarnych, ponieważ dowodzi to, że rodzice bliźniaków zakrzywiają czasoprzestrzeń. Znacie to, prawda?

Dzieci – tak naprawdę nic się nie zmieniło

Cokolwiek by nie powiedzieć o pojawieniu się dzieci w naszym życiu i jak wielkiej rewolucji ich pojawienie się na świecie by nie wywołało, to jednak z perspektywy czasu muszę przyznać, że nasze życie wiele się nie zmieniło. Powiedziałbym nawet, że powróciło do normy. Pracujemy (na razie), czasem wyjedziemy gdzieś na krótką, niedzielną wycieczkę, planujemy przyszłość i marzymy (choć większość marzeń szlag trafił), tylko że już nie w dwójkę, ale całą rodziną – w czwórkę. Ktoś może napisać, że gdyby nie dzieci miałby mniej zmarszczek i więcej kasy w portfelu. Może to i prawda, ale tych paru chwil, tych uniesień wzruszenia, tych kilku słów „Tato, mamo – kocham Cię!” Warto było…

***

Dla mnie chłopaki są całym światem. Dla nich świat się dopiero otwiera. Dla nich ta piosenka, dla Was z resztą też.

P.S. Co polecacie na prezent na dzień dziecka? Pamiętajcie, że kupując zabawki zadbajcie, by zabawki były bezpieczne.

Photo credit: love_K_photo /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Mój pierwszy wpis – urodziny

Drogi czytelniku bloga Rodzina w Praktyce!

Dziś mam swoje urodziny. Dziś zaczynam też pisać swój blog o rodzinie. To jest mój pierwszy wpis. Całkiem zwyczajna i codzienna będzie to opowieść. Prosta matematyka, rodzina 2+2. Jesteśmy już z żoną razem 6 lat. Mamy dwóch, trzyletnich synów, kredyt na mieszkanie, samochód, czasami pracę, czasami nie mamy pracy. Normalne życie. Trzeba sobie jakoś radzić. Nasze troski to często strach o jutro, o pieniądze na życie, o zdrowie dzieci, o nasze z żoną relacje ale także o przedszkole dla naszych dzieci, o ich wychowanie i przyszłość, o emeryturę.
Na blogu będę poruszał wiele tematów, które można uznać za kontrowersyjne. Nie ukrywam, że moje podejście w tym temacie jest nieco konserwatywne. Od ciebie drogi czytelniku oczekuję dyskusji i pomocy w prowadzeniu bloga. Proszę, pozostań ze mną na dłużej i zaglądaj tu czasem. Jako, że to mój pierwszy wpis, proszę o wyrozumiałość i mnóstwo komentarzy – ten blog powstał dla Was.

Photo credit: brunkfordbraun / Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)