Dziecko, broń się! – przemoc w żłobku

Wiele się mówi o przemocy w szkole lub przedszkolu. Przemoc w żłobku, na placu zabaw? Nie jest lepiej. Nie potrafimy sobie poradzić z tym zjawiskiem, a całą winę przerzucamy na innych. Łatwo nam jest powiedzieć, to szkoła jest winna, bo nie zapewnia odpowiedniej opieki, klasy są przeludnione, a oddzielenie dzieci z podstawówki od dzieci z gimnazjum to fikcja – powstają same „Zespoły szkół”. Ale przemoc nie bierze się od tak sobie w szkole. Ona zaczyna się w naszych domach, sami na to pozwalamy, mało tego część z was to zjawisko popiera nazywając to rozpychaniem się łokciami, walką o swoje lub krótko cwaniactwem. Mam dla was trzy historie z życia wzięte, które to doskonale opisują.

Wolverine ze żłobka

Pierwsza część moje opowieści ma swoje miejsce w żłobku. Żłobek wydaje się miejscem bezpiecznym, w którym naszym małym pociechom nie powinno się nic stać. A tymczasem… Odbieramy dzieci ze żłobka i już od drzwi widzimy zadrapania na twarzy, w okolicach oka. Od razu pytanie co się stało i jak to możliwe. Ciocie przyciśnięte mówią w końcu, że jest jedno dziecko w żłobku, które bije inne dzieci, uderza głową o podłogę jak się zdenerwuje i nie za bardzo bawi się z innymi dziećmi. Nawet je rozumiem, bo upilnować taką gromadkę szybko poruszających się i nieprzewidywalnych obiektów nie jest łatwo. Dobrze, ale skąd zadrapania? Bo ma długie i nieobcięte paznokcie. Panie mówiły już o tym mamie, ale ta na nich nakrzyczała, że przecież dba o dziecko i to jej sprawa czy i kiedy obcina paznokcie. Generalnie z rozmowy wyszło, że nic się nie da zrobić, mama chłopca problemu nie widzi, a ja się boję czy następnym razem dziecko oka nie straci. Higiena i obcinanie paznokci to jedno, bo mi byłoby wstyd, jakby ktoś zwrócił uwagę, że dziecko ma nieobcięte paznokcie, ale zachowanie dziecka normalne już nie jest i wygląda, że rodzice nie mają zamiaru nic z tym zrobić. Przypominam, mówimy o dziecku 2-3 letnim. Co więc zrobić?

Nic się nie stało, naprawdę nic się nie stało

Przenosimy się do wrocławskiego centrum handlowego, tego na Placu Dominikańskim. Tam na najniższym piętrze w tym roku były atrakcje dla dzieci w postaci placyku zabaw. Regulamin placu mówi, że dzieci tam przebywające powinny być pod opieką dorosłych. Co się więc dzieje? Na placyku sporo dzieci. Atrakcji jest kilka: piaskownica, basen z kulkami, placyk z dużymi miękkimi elementami i materacami, bardzo duże klocki, piłkarzyki, stoliki do malowania itd. Dzieci w różnym wieku, tak na oko 3-6 lat. Wszyscy fajnie się bawią, rodzice pilnują, ale jeden chłopiec w wieku tak około 5 lat przeszkadza innym. Wywraca klocki małej dziewczynce, która budowała wierzę z babcią, zabiera zabawki, popycha młodsze dzieci, ogólnie mocno rozrabia. Rodzice protestują, przecież to, co robi to dziecko może być niebezpieczne dla mniejszych dzieci, a pyzatym, po prostu przeszkadza.  A gdzie rodzic? Nie ma! Mało tego, pierwszy raz widziałem interwencję ochroniarzy, którzy próbowali malca wyciągnąć z placu zabaw. W końcu pani ochroniarz złapała chłopca i zaczyna wypytywać o mamę i tatę. Powiedzcie, co byście zrobili gdybyście widzieli wasze dziecko w rękach ochrony? Nagle okazało się, że Tata chłopca siedzi sobie wraz z jego starszymi braćmi na ławeczce, obok placyku i przygląda się całemu zamieszaniu. Pani odprowadza malca do ojca, który nawet nie drgnął z ławki, prosi o zajęcie się dzieckiem i dopilnowanie, by ten nie rozrabiał. Słyszy tylko „Przecież nic się nie stało”. Naprawdę nic się nie stało?

Skradziona huśtawka

Lato, osiedlowy plac zabaw. Jak zwykle najlepsze atrakcje są już zajęte? Do jednej z tych atrakcji zalicza się huśtawka. Na jednej z nich jest mały chłopiec z dziadkami. Syn pobiegł i usłyszał, że zaraz będzie wolna. Świetnie. Czekamy krótką chwilę, dziadek wyciąga dziecko górą, bez rozpinania łańcuszków. Nareszcie, pomyślałem, bo syn cały dzień wołał o huśtawkę. Rozpinam łańcuszki i czuje, że ktoś mnie odpycha i pakuje się na huśtawkę. Mało tego, gdy próbuję zatrzymać wyrywa się i po sekundzie siedzi na huśtawce, którą ja cały czas trzymam w rękach. Rozglądam się nerwowo i widzę mamę brzdąca, stoi jakieś 10 metrów ode mnie z koleżanką, w szpileczkach, z założonymi rękami i patrzy na całą sytuację. Jej 2,5 letnia córka ukradła mojemu synowi huśtawkę, a ten widząc to rozpłakał się bardzo. Zostawiłem huśtawkę i wziąłem swoje dziecko na ręce. Jak tylko oddaliłem się od huśtawki mamusia dziewczynki podeszła i zaczęła ją huśtać jak by się nic nie stało? Czyż ta mała nie jest przebojowa?

Nie chcę, by moje dziecko było ofiarą

Nasze dzieci wychowujemy tak, żeby nie robiły krzywdy innym, nie wyrywały zabawek sobie nawzajem, tylko czekały na swoją kolej, że nie wolno przeszkadzać innym w zabawie. Przemoc w żłobku? Nigdy bym nie pomyślał, naprawdę nigdy i to inspirowana przez rodziców. Jednak inni rodzice tego nie uczą, a nawet wprost przeciwnie – pozwalają na złe zachowania, śmiem nawet twierdzić, że zachęcają do nich. Dlatego nie chcę, by moje dziecko było ofiarą przemocy teraz ani w przyszłości, ponieważ jest grzeczne i nie uderzy innego dziecka, ani nie odda, gdy samo jest atakowane. Nie chcę, by moje dzieci uciekały z placu zabaw, bo jakieś dziecko przeszkadza, zaczepia i rozwala wierzę z klocków. Nie chcę też słuchać płaczu mojego dziecka, ani tym bardziej szarpać się z 2,5 letnią dziewczynką o huśtawkę. Zastanawiam się, czy byłbym zadowolony, gdyby moi synowie zlali dzieciaka, który porysował paznokciami twarz jednemu, czy nie powinni spuścić manto chłopakowi, który przeszkadza im i innym dzieciom bawić się na placu zabaw, oraz czy syn nie powinien wyszarpać dziewczynce huśtawkę, ponieważ była jego? Nie wiem. Wiem za to, że będę wzmacniał dobre zachowania moich synów, dawał im dobry przykład, będę wzmacniał w nich poczucie wartości i spróbuje nauczyć, by sami sobie najpierw próbowali poradzić, bez przemocy. A potem pośle ich na lekcje karate…

Photo credit: thechosenrebel /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Jak przygotować dziecko do przedszkola – kilka rad

Przedszkole – mały krok w dorosłość

Za kilka dni, 1 września moje pociechy pójdą do przedszkola. Dla większości dzieci to tak naprawdę pierwszy kontakt z edukacja, krok ku samodzielności, a dla nas rodziców to często powód do niepotrzebnych obaw i strachu o nasz mały skarb. Przeczytajcie jak przygotować dziecko do przedszkola, aby wasze maluchy przeszły ten krok łagodnie i bez problemów.

Jak przygotować dziecko do przedszkola

Rozmawiajcie z dzieckiem o przedszkolu

Najgorsze co można zrobić, to nie rozmawiać z dzieckiem. Jeżeli wasze dziecko chodziło już do żłobak lub zostawało pod opieką innych osób, to łatwiej będzie mu iść do przedszkola. Taki 3 latek musi wiedzieć co go czeka i im szybciej się o tym dowie, tym lepiej. Możecie mu na przykład podczas kąpieli opowiadać, że jest już duży, że pójdzie do przedszkola, że pozna nowych kolegów i koleżanki i będzie się bawił. Musicie mu także opowiedzieć, że go tam zostawicie pod opieką pań, bo idziecie do pracy, ale po niego przyjdziecie po południu i on wam opowie, co cały dzień robił w przedszkolu. Takie rozmowy są bardzo ważne. Moje dzieci pomimo, że od 9 miesiąca życia chodzą do żłobka, to i tak zdarza im się  zapytają czy po nich wrócę po podwieczorku. Nie myślcie, że dzieci nic nie rozumieją. One rozumieją i to sporo, dlatego muszą sytuację z jaką się spotkają oswoić wcześniej.

Zmieńcie rozkład dnia

W każdym przedszkolu jest rozkład dnia i stałe pory na przykład posiłków. Wiem, że fajnie jak dzieci dłużej śpią bo wtedy rano można się wyspać lub coś zrobić, ale jeżeli do tej pory, wasza pociecha spała ile chciała, jadła kiedy chciała, to teraz najwyższa pora żeby to zmienić. W przedszkolu to dzieci muszą się dostosować do rozkładu dnia i jeżeli w domu jest podobnie, to taka zmiana nie będzie dla nich stresująca. Przedszkole uczy samodzielności, dlatego to najwyższa pora zacząć odstawiać nocnik i korzystać z ubikacji, a także uczyć samodzielnego mycia rączek przed posiłkiem. Drogie mamy, pamiętajcie, że wasz trzylatek jest już duży i nie trzeba go karmić, bo w przedszkolu wszystkie dzieci uczą się jeść same, to w domu też mogą.

Odwiedźcie wasze nowe przedszkole

Zróbcie sobie wycieczkę do przedszkola wraz z dzieckiem. Skorzystajcie z dni adaptacyjnych, a jeżeli możecie to weźcie kilka dni urlopu. Chodzi o to, żeby dziecko wraz z wami za rękę obejrzało wszystko w przedszkolu. Pokażcie im gdzie będzie ich szafeczka, gdzie będą się bawić, pokażcie im łazienki i powiedzcie, że w domu jest przecież taka sama tylko większa, porozmawiajcie z opiekunkami – niech dziecko je zobaczy, żeby następnym razem już się nie działo. Jestem pewien, że moje dzieciaki pomimo, że przedszkole będzie za ścianą żłobak do którego chodzą, to pierwszego dnia nie będą chciały tam zostać, dlatego ja już dziś planuję pojawić się tam wcześniej, zaraz po otwarciu, żeby na miejscu jeszcze z synami porozmawiać i mieć czas na rozmowę z nimi zanim ich zostawię.

Zadbajcie o kontakt z rówieśnikami

Jeżeli ktoś z waszych znajomych, rodziny lub sąsiadów posyła dzieci do tego samego przedszkola co wy, to zadbajcie aby wasze dzieci się poznały i pobawiły razem. Może to być zabawa w piaskownicy, w domu jednego z nich lub spacer z rodzicami. Później w przedszkolu, gdy razem się spotkają, to szybciej zapomną o stresie i łatwiej będzie im się będzie zaaklimatyzować. Pamiętam, jak zmienialiśmy żłobek dla moich synów i jeden z nich chętnie poszedł się bawić z nowymi opiekunkami, a drugi kurczowo trzymał się mamy i nie chciał iść do zabawek. Trwało to krótko, ale na pewno obecność brata sprawiła, że gdy mama znikła za drzwiami płacz nie trwał długo.

Czego robić nie wolno

  • Nie straszcie dziecka przedszkolem. Nie mówcie przypadkiem, że w przedszkolu nie może się „tak” zachowywać. Pewnie, że nie może, ale chcemy przecież je zachęcić do przedszkola.
  • Nie zostawiajmy go na siłę. Jak przez 3 lata życia nie przygotowaliśmy go do tego, to nie nadrobimy tego w tydzień. Dzieci potrzebują czasu. Dlatego pisałem o zajęciach przygotowawczych lub urlopie. Jeżeli mamy duży kłopot, bo dziecko nie chce w ogóle zostać w przedszkolu albo rano zaczyna się płacz w stylu „Nie chcę iść do przedszkola, chce zostać z mamą!”, to rozważ zostawienie malucha tylko na chwilę. Dokładnie z nim ustal porę o której wrócisz i dotrzymaj słowa! Aha, nie mów mu tylko, że będziesz po niego „za pięć dwunasta” lub „za godzinę”, bo przecież tego nie zrozumie. Powiedz mu, że przyjdziesz po śniadaniu, albo po obiedzie albo po podwieczorku.
  • Nie płacz, gdy będziesz zostawiać dziecko w przedszkolu. Dzieci doskonale znają emocje i jak zobaczą, że się boisz to panikę masz gwarantowaną.

Te parę rad które próbuję tu udzielić może komuś się przyda. Najważniejsze, co możecie zrobić, to pozwolić waszym dzieciom się usamodzielnić a przedszkole to bardzo dobra szkoła życia dla waszych maluchów. Ja nie żałuję decyzji, jaką podjęliśmy z żoną o posłaniu naszych dzieci najpierw do żłobka, a teraz do przedszkola. Wspieramy nasze dzieci w tym, aby były samodzielne i już jako trzy latki same jedzą z nami przy stole, korzystają (choć z bardzo drobną pomocą) z ubikacji, myją ręce przed obiadem i same się ubierają. Dla mnie, jako rodzica taka samodzielność jest powodem do dumy. Jestem dumny z moich przedszkolaków!

Photo credit: woodleywonderworks /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)