Co z tą szkołą – co jest z wami?

co z tą szkołą

Co z tą szkołą?

Mamy dziś dzień szczególny, Dzień Edukacji Narodowej – dzień nauczyciela. To chyba dobra okazja, aby porozmawiać trochę o szkole. Co prawda mam kilka lat przed sobą zanim moje dzieciaki wybiorą się do szkoły, ale już dziś mnie ten temat dręczy. Możecie mi powiedzieć, co z tą szkoła?  Bo ja czegoś nie rozumiem.

Wszyscy wiemy – szkoła nic nie daje, po co się uczyć, pracy i tak nie ma, a po szkole są same matoły. Studia wyższe? Boże uchowaj! Kto to widział, przecież magister ledwo ma co do garnka włożyć, może szkolę i ma ale kasy nie zarabia. Szkoły zawodowe? Nie ma czegoś takiego. Zniknęły i pewnie nie wrócą, jak wiele innych rzeczy, z tak zwanej komuny i dobrze! A dziś? Nasze małe skarby, sześcioletnie dzieci, chcą wcielić siłą do szkoły, odebrać to, co dzieci mają najcenniejsze – swoją młodość, dzieciństwo i dobrą zabawę. Jeszcze ten nieszczęsny podręcznik, zwany Elementarzem! Jak ktoś śmiał coś w ogóle takiego zrobić! Kim są, Ci, co próbują nam go wcisnąć! No, ja się pytam!

Od przedszkola do…

No dobra, teraz na serio. Nie jest dobrze. Szkoła pada na twarz. Nie ma nawet co porównywać tego co, było kiedyś a jest teraz. Ale czyja to wina? Nowe reformy są wciąż wprowadzane, nowy podręcznik zwany Elementarzem, sześciolatki co są niby zmuszane do szkoły. Długo by wymieniać, a rodzice protestują na taką sytuację, bo to ich prawo. Ale czy słusznie? Mam to gdzieś. Dla mnie liczy się wykształcenie, więc nie ma nic przeciwko temu, że moje dzieci uczą się już w przedszkolu. Tylko co dalej, bo słuchając i czytając to wszystko co jest na temat szkoły w internecie, to strach się bać, a bać się trzeba bo to o nasze dzieci chodzi. Kur..czę dość! Pomyślcie trochę. Czego Wy tak naprawdę chcecie? To poczytajcie co o tym myślę:

Dzieci powinny iść do szkoły w wieku 7 lat, a nie 6 lat.

Ale dlaczego? Ja chodziłem to tak zwanej „zerówki” jak miałem 6 lat i jak patrzę ja kto wyglądają (albo raczej mają wyglądać) zajęcia w szkole, to mam wrażenie że gdzieś już to widziałem. Wybaczcie, ale czytam na blogu, jak to dzieci się wspaniale rozwijają, tablet rodziców mają w jednym paluszku, nawet za komputer się biorą i bajki na YouTube oglądają same, ale do szkoły, broń boże! Tablet dziecku tak, szkoła nie!

Chcesz skrócić swojemu dziecku dzieciństwo?

Przepraszam, że niby co? Do pracy gonię sześciolatka? Nie wydaje mi się. Fakt, szybciej zacznie szybciej skończy, ale to chyba nawet lepiej skoro jest tak źle. Nie okłamujmy się, co to za dzieciństwo? Pamiętacie swoje? Bo ja pamiętam, że wszędzie mnie było pełno, że biegałem od rana do wieczora, byle na dobranockę wrócić. Że na podwórku było bezpiecznie i byli koledzy, że sam mogłem chodzić. A teraz? Zostawilibyście dziecko bez opieki? Przecież i tka więcej spędza czasu w przedszkolu niż z Tobą. No chyba, że nie pracujesz.

Sześcioletnie dzieci potrzebują zabawy i luzu, a nie sztywnego siedzenia w ławce. Zwłaszcza z kolegą siedmiolatkiem, który jest o rok do przodu nie tylko intelektualnie ale przede wszystkim emocjonalnie.

Siedmiolatek, to brzmi groźnie! Fakt, dzieci nie rozwijają się w takim samym tępię, ale przecież to będzie sytuacja przejściowa. Dano ludziom wybór – możecie, ale nie musicie, to w klasie z siedmiolatkami, są dzieci sześcioletnie. A za rok, będą same sześciolatki.

Rodzice będą decydować o programie nauczania.

Świetnie, tylko którzy? Ci z pod „szóstki” to nie powinni, bo słuchają Radia Maryja, a ci spod „dwadzieścia pięć”, to patologia jakaś! Chcą uczyć o gender! Jak to sobie wyobrażacie? Dwie szkoły podstawowe, dwie pierwsze klasy. Jedna uczy z podręcznika „A”, a druga uczy z podręcznika „B”. Tylko czym te podręczniki mogą się od siebie różnić? Ceną? W jednym Ala ma kota, w drugim Ula ma psa? Sorki, ale o tym co moje dzieci będą się uczyć, decyduję ja, ale we własnym domu! Szkoła ma nauczyć podstawowej wiedzy, a światopogląd, wiara i inne rzeczy, mają wychodzić z domu rodzinnego.

 Obligatoryjne standardy warunków w szkołach

Z tym to akurat się zgadzam, bo to co było dobre, zostało rozwalone w kolejnych latach. A co było dobre? Gimnazja! Tak, gimnazja, ale w teorii, bo w praktyce to wyszło dno, muł i wodorosty. Gimnazja miały być osobnymi szkołami – a nie są. Wciąż gminy łączą je z podstawówkami tworząc „zespoły”. To nie tak miało być.

Przywrócić zawodówki

Ta, jasne już pędzę. Tym „geniuszom” z rządu co to wymyślili śpieszę donieść, że to świetny pomysł. No po prostu super! Bo przecież 30 lat temu, jak były zawodówki, to nie było bezrobocia. Tylko… czekajcie, a czy przypadkiem, wtedy nie było czegoś takiego, że każdy musiał pracować, a zawodówki, to były szkoły przyzakładowe? Ktoś sobie wymyślił, że ludzie pójdą do zawodówki a potem będą magistrom mieszkania malować za grubą kasę, albo samochody naprawiać. Jasne, kilku pewnie tak. A reszta? Trafi na linię produkcyjną w fabryce z kapitałem zagranicznym. No i jestem ciekaw kto zdecyduje jakie zapotrzebowanie będzie na takich pracowników. Ciekawe też co z pensją, bo mam wrażenie, że jakby podnieść ciut stawki, to by się specjaliści po zawodówce czy technikum znaleźli. Swoją drogą jak komuś zależy, to na kurs się wybierze, sam opłaci, a ponieważ poczuje ile to jest pieniędzy, to się przyłoży i lepiej na tym wyjdzie.

Czego te szkoły teraz uczą?

Tego samego co zawsze. Nie pamiętasz? Za twoich czasów matematyka była inna? Może fizyka się zmieniła nieco? Na pewno zasady pisowni, co zapewne widać w tym poście (za co przepraszam). Wiedza się nie zmieniła, tylko w pewnych miejscach poszerzyła. Ale podstawy są zawsze takie same. No tak, zapomniałem. Szkoła nie uczy wypełniać PITA, albo zrobić biznes paln

Wiecie już co z tą szkołą?

Ja wciąż nie wiem. Jestem jednym z ostatnich pokoleń bez gimnazjum, ze „starą” maturą i studiami mgr „jednolitymi”. Nie długo sam pośle dzieci do szkoły i wiem, że edukacja to bardzo ważna rzecz, że jest potrzebna. Nie wyobrażam sobie tego inaczej. Tylko jak to zmienić?

Zacznijcie od siebie! Sami się doszkalać i uczyć powinniśmy. Sami powinniśmy dbać o edukację naszych dzieci – w domu. Pomagać przy lekcjach, sprawdzać, czy dziecko jest na następny dzień gotowe. Przynajmniej tyle. Szkoła nigdy niczego za rodziców nie zrobi.

Szkoła nie wychowuje! Szkoła nie wychowuje, tylko wspomaga. Jak ty nie wychowujesz, to szkoła też wiele nie pomoże. Jak w domu źle się dziecko zachowuje, to w szkole będzie podobnie. Tylko nie płacz, że to wina szkoły.

To co, wiecie już co z tą szkołą?

Photo credit: futuredu /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)