Nie pomagam swojej żonie w domu

Ja tak na serio…

Pomaganie w domu jest głupie. Pranie sprzątanie, gotowanie, dzieci… jakbym nie miał własnych zmartwień w pracy. Człowiek ciężko pracuje, musi znosić humory szefa i wraca naprawdę padnięty. Fakt. Moja żona też pracuje zawodowo i ostatnio znacznie, znacznie więcej ode mnie, ale pomimo tego praktycznie jej nie pomagam w domu.

Jak złożyć wniosek o 500+ przez Internet

Jak złożyć wniosek o 500+ przez Internet

1 kwietnia 2016 rusza przyjmowanie wniosków o 500+, rządowy program wsparcia dla rodzin z dziećmi. Pomoc w postaci 500 PLN na każde drugie dziecko lub również na pierwsze, jeżeli dochód w rodzinie jest niski i nie przekracza 800 PLN na osobę. Ta pomoc budzi kontrowersje i po części jestem jest przeciwny, co ładnie opisałem w swoim poście pytając przekornie A Ty co sobie kupisz za 500+. Aby jednak skorzystać z tej pomocy, potrzeba złożyć wniosek. Dziś będzie o tym jak złożyć wniosek o 500+ przez internet łatwo i przyjemnie nie wychodząc z domu.

Jesteś prawdziwym Tatą

Prawdziwy Tata

Ktoś mądry powiedział, że zostać Ojcem może każdy, ale żeby zostać Tatą trzeba coś więcej. Dzień Ojca, 23 czerwca to święto wielu z nas, ale są tacy, którzy uważają, że nie mogą w pełni świętować tego dnia, bo choć wychowują dzieci, to nie są ich biologicznymi Ojcami. Czy to ma jakieś znaczenie? Dla wielu zapewne ma, bo więzy krwi są bardzo ważne, jednak czy to jest jakaś przeszkoda, by pokochać przysposobione dziecko „jak swoje”? Ja miałem swój czas, gdy o tym myślałem i czasem ta myśl powraca gdy przejeżdżam obok domu „Małego dziecka w Wałbrzychu.” Mam dla Was zatem kilka przykładów – filmowych co prawda, ale życie jest bardziej nieprzewidywalne i napisało już wiele dużo ciekawszych scenariuszy, niż nie jeden film. Warto klikać w filmiki, bo przygotowałem dla Was piosenki z tych filmów – bardzo znane. W sumie to macie moje propozycje na film w dniu Ojca.

Leon Zawodowiec

Czy płatny morderca nadaje się na Ojca? Jean Reno w roli tytułowego Leona (1994) udowadnia, że może być inaczej. W tym z pozoru zimnym człowieku, który bez zmrużenia oka strzeliłby Ci między oczy, zaczyna się zmieniać w spotkaniu z osieroconą dwunastolatką. Rodzi się miedzy nimi swoista więź, a Leon postanawia pomóc dziewczynie w zemście, ale też jest jej niemal jak Ojciec. Zresztą bronił jej do samego końca, a ona o nim nigdy nie zapomniała, a przecież to był obcy facet.

Uciec, ale dokąd?

To chyba kolejny dowód na to, że przestępcy mogą być dobrymi ludźmi – przynajmniej w filmie. Jean-Claude Van Damme w roli zbiegłego więźnia w filmie pod tytułem Uciec, ale dokąd (1993), który powinien czym prędzej uciekać do meksyku, ale nie, to nie byłby On… zamiast zachować się jak przystało na zawodowego przestępce, postanawia zostać i pomóc samotnej wdowie i jej synowi. Trzeba przyznać, że jego pomoc nie polegała tylko na naprawie drobnych uszkodzeń domu, ale obronił ich przed bezwzględnymi ludźmi, którzy chcieli zabrać jej farmę. Czy nie wydaje się, że na końcu zostaną szczęśliwą rodziną?

Och, życie

To świetna komedia w której z pozoru obcy sobie ludzie, których grają Katherine Heigl i Josh Duhamel muszą stawić czoło wychowaniu dziecka jako rodzina, a przecież nawet się nie lubią. Och, życie (2010) chciałby się rzec, a dodajmy, że nie jest to ich dziecko, a zmarłych tragicznie przyjaciół, którzy w swojej ostatniej woli to właśnie im powierzyli im swój największy skarb – nowo narodzone dziecko, którego oni, byli rodzicami chrzestnymi. To chyba właśnie po to, powołani są rodzice chrzestni. Mieli z tym nie lada problem, choć On, tata bez wyboru, miał chyba większy, bo przecież tego nie chciał. Łatwo nie było obojgu, a jednak miłość zwyciężyła. Musicie to zobaczyć sami.

Jesteś prawdziwym Tatą

Nie jesteś biologicznym Ojcem, ale jesteś prawdziwym Tatą. To naprawdę nie powinno mieć większego znaczenia, bo dla malucha to ty jesteś Tatą i być może nie zna innego. Będziesz dla niego wzorem, będziesz go kochać i powinieneś być dumny z tego, że masz dziecko – ono jest naprawdę Twoje, choć może nie ma Twoich oczu. Bądź dumnym Tatą.

***

Jeżeli macie jakieś propozycje filmowe na dzisiejszy dzień, to dajcie info w komentarzu.

Photo credit: Ben Francis /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Czy Twoje dziecko potrafi powiedzieć NIE?

Czy bezpieczeństwo jest dla ciebie ważne?

Dbam o bezpieczeństwo swoich dzieci. Jest ono dla mnie bardzo ważne. Uczę zasad poruszania się po drodze, kupuje bezpieczne zabawki i zawsze wożę w foteliku, pomimo nowych zasad – Jak przewozić dzieci w samochodzie – zmiana przepisów. Powiem więcej, dziś dbam nawet o to jak będą kiedyś w przyszłości korzystały bezpiecznie z internetu. Wszystko to może okazać się na nic, jeżeli nie nauczę ich mówić „NIE”. Czy Twoje dziecko potrafi powiedzieć NIE?

Trudny temat

„Przemoc seksualna wobec dzieci jest powszechnym zjawiskiem – doświadczyło jej co piąte dziecko w Europie. 80 proc. dzieci wykorzystywanych seksualnie zostało skrzywdzonych przez znaną im osobę. Dzieci wykorzystane seksualnie przez osobę dorosłą zazwyczaj nikomu o tym nie mówią.” (źródło: http://gadki.fdds.pl/)

Rozmowy na ten temat nie należą do łatwych i przyjemnych. Nie chodzi też o to, żeby uświadamiać dzieci na temat seksu. To jest ważne, ale każdy rodzic powinien sam zdecydować kiedy i jak porozmawia ze swoim dzieckiem. Ważne jest jednak to, żeby przekazać wiedzę o tym, czego innym robić nie wolno i kiedy nawet małe dziecko powinno powiedzieć NIE, gdy naruszane są jego granice. Nie ma znaczenia, czy będzie to ciocia czy wujek, czy koleżanka czy kolega, pani w przedszkolu czy sąsiad z naprzeciwka. Są granice, których nie wolno przekraczać, a każdy, nawet małe dziecko ma prawo powiedzieć NIE!

Dobrze wychowane dzieci powinny umieć powiedzieć NIE!

O akcji dowiedziałem się ze strony Kamila z Blog Ojciec – Dobrze wychowane dziecko potrafi powiedzieć NIE! Akcję „Dobre wychowanie” organizuje Fundacja Dzieci Niczyje wraz z agencją reklamową Grey Group. Przygotowali sporo dobrych materiałów zarówno dla rodziców, jak też dzieci. Dzięki temu dowiecie się jak uczulić i porozmawiać ze swoimi dziećmi w wieku 5-11 lat. Uważam, że to temat wart zainteresowania. Przekaz kampanii opiera się na zasadzie „GADKI”, która w prosty sposób pozwala zrozumieć i zapamiętać zasady.

G – gdy mówisz „nie”, to znaczy „nie”

A – alarmuj, gdy potrzebujesz pomocy

D – dobrze zrobisz, mówiąc o tajemnicach, które Cię niepokoją

K – koniecznie pamiętaj, że Twoje ciało należy do Ciebie

I – intymne części ciała są szczególnie chronione

Najlepszym sposobem przygotowania dzieci jest rozmowa i to właśnie polecam każdemu z Was, jednak do dziecka można też trafić inną drogą, poprzez film animowany – bajkę „GADKI z psem”.

Więcej o akcji i gdzie szukać pomocy:

FUNDACJA DZIECI NICZYJE
Strona internetowa: http://gadki.fdds.pl/ – tam znajdziecie wszystkie materiały i potrzebne informacje
e-mail: gadki@fdn.pl
Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży – 116 111 lub strona internetowa www.116111.pl
Telefonu dla Rodziców i Nauczycieli w sprawie Bezpieczeństwa Dzieci: 800 100 100 lub poprzez stronę www.800100100.pl
Zdjęcie pochodzi z materiałów prasowych FDN.

Publiczna pomoc – to zła pomoc

Publiczna pomoc

Publiczna pomoc w Polsce jest marnowana. Nie ma wątpliwości, że istnieje problem i to nie tylko systemowy. Oczywistym jest, że mamy durne przepisy, które w sytuacji, gdy dochód jest o złotówkę większy, niż być powinien, przekreśla całą pomoc, a z drugiej strony mamy wciąż sporo „naciągaczy”, którzy wiedzą jak taką pomoc wykorzystać i po prostu nie musieć pracować. Wciąż jednak w tym wszystkim zapominamy o najważniejszej zasadzie pomagania:

Daj człowiekowi rybę, a będzie najedzony przez jeden dzień. Daj człowiekowi wędkę, a będzie najedzony przez lata.

Nie dać wędki, ale i ryby zabrać

Słyszeliście o rodzinie z Wałbrzycha? Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej (MOPS) postanowił odebrać im piątkę dzieci. Dlaczego? Bo według MOPS, rodzina źle opiekowała się swoimi dziećmi, zaniedbuje je i nie współpracuje, dlatego nie nadają się na rodziców. Fakty wydają się jednak zgoła inne, bo alkoholu w rodzinie nie ma, bieda oczywiście jest, ale dzieci nie były zaniedbane, co potwierdziła dyrekcja Domu Małego Dziecka w Wałbrzychu. MOPS podkreśla też, że pomagał nie tylko finansowo, a rodzina jest niezaradna życiowo. Wygląda więc tak, że rodzina sobie nie radzi, nie dogaduje się z MOPS (nie wiadomo czemu), ale dogaduje się ze Stowarzyszeniem Przystań. Wniosek jest jeden – rodzinie odebrano dzieci, bo była biedna. Chyba nie takiej pomocy Ci ludzie oczekiwali. Ale to nie jedyna taka historia. Na szczęście ta historia zakończyła się dobrze, bo dzieci w końcu trafią do rodziców. Co ciekawe, specjaliści uznali, że rodzice mogą się zajmować dziećmi, a MOPS uważa, że nie. Tutaj przeczytacie o problemach z powrotem dzieci do rodziców, a tutaj o tym, że jednak im się udało wrócić do rodziców.

Co mnie jednak poruszyło, to fakt, że tej rodzinie Ośrodek Pomocy Społecznej, nie potrafił pomóc lub pomagał niewłaściwie. Dodam tylko, że ojciec rodziny pracuje, ale po po prostu przy tak licznej rodzinie im nie starcza. Czy tylko pieniędzy im potrzeba?

Nie chcę wędki – chcę rybę

A dlaczego nie? Skoro dają, to trzeba brać. Takie podejście ma wielu. Dla „socjalu” więcej dzieci rodzi się w Anglii niż w Polsce i nic w tym dziwnego, skoro pomoc dla rodziny jest dużo większa niż w Polsce. Dziwię się natomiast, że zasiłki są często w wysokości takiej, że nie którym nie opłaca się pracować. Wygrywa normalna, zimna kalkulacja. Gdybym na oczy tego nie widział, jak co tydzień zwalnia się około 20 osób, twierdząc, że praca jest dla nich za ciężka (nie, nie była ciężka), a pensja marna, gdybym tego nie widział, to może bym i uwierzył, że w takim mieście jak Legnica czy Wałbrzych jest bezrobocie. Wybaczcie mi, ale nie uwierzę (piszę to w sytuacji, gdy sam szukam pracy). Bo jak tu dać komuś pieniądze z Opieki Społecznej, gdy w Wałbrzychu wiszą bilbordy, tak właśnie, bilbordy „szukamy do pracy”.

Wędka – to drogie rozwiązanie

Wszelkie urzędy, których zadaniem jest publiczna pomoc, nie działają dobrze. Dlaczego? Bo to ciepłe posadki dające dodatkowo poczucie władzy – dam/nie dam, przyznam/nie przyznam. Przykłady można mnożyć. Urzędy Pracy mają potężną konkurencję w postaci prywatnych firm doradztwa personalnego, które nie tylko szukają dyrektorów czy specjalistów, ale też coraz częściej zwykłych pracowników. Te firmy dają radę, a Urzędy Pracy muszą je gonić. Z ciekawości zajrzałem na stronę MOPS, żeby zobaczyć wysokość dodatków rodzinnych. Najniższy 77 PLN, a najwyższy 115 PLN. A ile trzeba złożyć dokumentów? Nawet nie chce mi się liczyć… A czas stracony na załatwianie formalności? Składałem o „becikowe” – dzień w plecy. Ale w sumie dlaczego? Bo papiery muszą się zgadzać? A to wszystko kosztuje!

Na czym więc powinna polegać pomoc?

Najprościej – dać kasę, ale nie za darmo. To ma być publiczna pomoc, więc można ją potem oddać, zwrócić do sytemu. Nie musi to być pieniądz gdy staniemy na nogi, ale może to być praca. Dostałeś pomoc, więc możesz ją odpracować, choćby pomagając w remoncie mieszkania, kogoś komu taka pomoc jest potrzebna, albo prace interwencyjne. MOPS pomoże kupić  materiały i zestawić Was ze sobą. W Wałbrzychu była taka akcja, że każdy kto miał dług za mieszkanie wobec miasta, mógł go odpracować. Miasto nie miało szans na odzyskanie gotówki, ale osiedle było wysprzątane jak nigdy wcześniej! Dostając publiczną pomoc, nie czujesz, że dostajesz jałmużnę, tylko szansę. Inny pomysł? Nie radzisz sobie z finansami, jesteś nie zaradny finansowo? Wystarczy założyć zeszyt i wpisywać wydatki – tylko ktoś musi pokazać, jak jak to zrobić. Potem pilnować i pokazywać, gdzie można zaoszczędzić. A pomoc w opiece nad dziećmi? Zobaczcie, czasem nie ma z kim dziecka zostawić, a trzeba iść szukać pracy – może ktoś inny, korzystający z MOPS pomóc, a następnym razem ty popilnujesz mu dzieci. Przykłady można mnożyć. Czasem pomoc, to nie dawanie pieniędzy, ale szansy! Ale najważniejsze, to wyjść do ludzi. Bo Ci najbardziej potrzebujący, często się wstydzą zostają z problemem sami.

Photo credit: Arek Olek /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Bezpieczeństwo w sieci

Dzień Bezpiecznego Internetu

Dziś, 10 lutego 2015, jest obchodzony po raz kolejny dzień Dzień bezpiecznego Internetu (źródło – Wikipedia). Dzień ten jest obchodzony z inicjatywy Komisji Europejskiej i ma za zadanie zwrócenie uwagi na kwestię bezpieczeństwa dzieci i młodzieży w Internecie. Jako że zabrałem głos w dyskusji między innymi poprzez wpis Dzieci są analogowe, tym wpisem chciałbym pomóc tym, którzy jednak nie do końca się ze mną zgadzają. Dziś wpis o tym, jak bezpiecznie korzystać z sieci. To tyczy się również Was rodzice, bo dziś niemal każdy korzysta z zasobów internetu, choćby czytając tego bloga, ale też z bankowości internetowej czy pracując zdalnie.

Dzień Bezpiecznego Internetu

Ogólne zasady bezpieczeństwa w sieci

W sieci powinieneś szczególnie kierować się zasadą ograniczonego zaufania. Traktuj internet jak miejsce publiczne. Tak, jak by to było centrum miasta w którym mieszkasz. Jeżeli z kimś rozmawiasz na ulicy, to każdy kto będzie wystarczająco blisko może Cię usłyszeć. Dokładnie tak samo jest w internecie. Chciałbym przedstawić kilka ogólnych rad, które przydadzą się Tobie na co dzień.

1. Zabezpiecz swój komputer

Zainstaluj antywirus, pamiętaj o aktualizacjach, nie klikaj w nieznane linki i nie pobieraj podejrzanych załączników. Antywirus nie daje 100% pewności, ale znacznie ogranicza ryzyko. Pamiętaj, że każdego dnia powstają nowe zagrożenia, które mogą wyrządzić Tobie krzywdę – od kradzieży pieniędzy z konta, po kradzież kompromitujących zdjęć z telefonu.

2. Dbaj o swoją prywatność

Skonfiguruj ustawienia prywatności – w takich narzędziach jak Facebook czy innych mediach społecznościowych jest to bardzo ważne. Twoje dane personalne czy wizerunek Twojego dziecka, mogą zostać wykorzystane bez Twojej wiedzy, np. do kradzieży tożsamości, lub po prostu ktoś może okraść Twój dom, bo złodzieje będą znali Twój rozkład dnia, adres, no i będą wiedzieli, że własnie jesteś na wakacjach. Nikomu nie udostępniaj swoich haseł. Właściwie hasło powinno być jak majtki – Zmieniaj je często, nie zostawiaj na widoku i nie pokazuj obcym.

3. Szanuj siebie

Dbaj o swój pozytywny wizerunek w sieci. Zastanów się, co o sobie piszesz w sieci (np. na Facebooku) lub jakie zdjęcia w sieci umieszczasz. Jedna fotografia z zakrapianej imprezy wrzucona nieopacznie do sieci nigdy z niej nie zginie. Każdy, kto tylko będzie miał ochotę będzie mógł ją powielić, zmodyfikować i udostępnić dalej. Pamiętaj, żeby 2 razy, a nawet 4 razy się zastanowić zanim coś umieścisz w sieci – zwłaszcza zdjęcia.

4. Szanuj innych

Nie wyzywaj, nie obrażaj, nie hejtuj. Skoro sami wymagamy szacunku, szanujmy też innych. Przypominam, internet to miejsce publiczne, więc takimi samymi zasadami powinniśmy się kierować jak na ulicy. Przecież nikt nikogo nie wyzywa i obraża w centrum miasta, a niestety na forach internetowych jest to czasem norma. Pamiętajmy, że nawet użycie nicka XXX czy Anonim, nie czyni nas niewidocznymi. Operatorzy internetowi czy Policja, mają bardzo skuteczne narzędzia do namierzania adresu IP naszego komputera, więc nas odnajdą. W sieci nie jesteśmy anonimowi.

5. Szanuj swój czas

Zachowaj umiar w spędzaniu czasu w sieci. Wiecie jak szybko ostudzić gorącą herbatę? Wystarczy usiąść na chwilę do komputera i przeglądnąć tablicę na Facebooku. Po krótkiej chwili herbata jest już zimna. A tak na serio, to spędzamy coraz więcej czasu przy komputerze nie tylko w pracy. Coraz więcej czasu w sieci spędzają też nasze dzieci. WYLOGUJ SIĘ DO ŻYCIA… a robi się to TAK!

6. Bądź krytyczny

Nie wszystkie informacje dostępne w internecie są prawdziwe. Serio? Wiecie, że dzieciom w Polsce podaje się w dużych ilościach OXIDANE. Ale też nie każda praca, o którą ciężko w dzisiejszych pracach będzie dla nas wybawieniem – czytaj Szukasz pracy? Uważaj na oszustów!

7. Pomyśl, zanim wrzucisz

To, co wrzucisz do sieci, zostaje tam na zawsze. Pomyśl o tym, zwłaszcza zanim wrzucisz zdjęcie swojego dziecka do internetu. To zdjęcie może zostać wykorzystanie do różnych złych celów. Pisałem o tym w poście Afera na Facebooku – bezpieczeństwo w sieci gdzie zdjęcia z Facebooka ktoś wykorzystał do stworzenia stron, które kojarzyły się w sposób dwuznaczny. Zresztą, czy każde zdjęcie dziecka jest warte publikacji, zwłaszcza gdy po paru latach „koledzy” mogą takie zdjęcie odnaleźć i narazić Twoje dziecko na śmieszność.

8. Korzystaj z możliwości, jakie daje internet

Zastanów się, jak możesz twórczo wykorzystać jego potencjał. Ja stworzyłem bloga. Staram się rozwijać w ten sposób siebie i pomóc innym. Każdy ma jakieś umiejętności, które internet może pomóc rozwinąć lub pokazać innym. Możliwości są praktycznie nie ograniczone. Każdy może znaleźć coś dla siebie.

9. Przestrzegaj prawa

Pamiętaj, że regulacje prawne obowiązują również w internecie. Nie chcę się wypowiadać na temat piractwa komputerowego i ściągania plików, do których nie posiada się praw. Pamiętaj, że często klikasz przycisk „Dalej”, akceptujesz często regulaminy i wyrażasz zgodę nie czytając tego co tam pisze. Umowy zawarte przez internet, a więc i przez Twoje dziecko, które ukończyło 13 lat, są tak samo ważne, jak te zawarte za pomocą długopisu i twojego odręcznego podpisu.

10. Pamiętaj, że z każdej sytuacji jest wyjście

W sytuacji zagrożenia online poproś o pomoc. Internet jest narzędziem. Może pomóc Ci się rozwinąć, lub skrzywdzić. Zawsze jest jednak wyjście. Nie bój się szukać rozwiązania i pomocy.

Szukaj pomocy:

  • Telefonie dla Rodziców i Nauczycieli w sprawie Bezpieczeństwa Dzieci – 800 100 100
  • Telefonie Zaufania dla Dzieci i Młodzieży – 116 111 lub na stronie 116111.pl
  • Więcej informacji możesz uzyskać na stronie https://fdds.pl/

Bezpieczeństwo w sieci naszych dzieci

Zasady, o których pisałem wyżej, powinniśmy też uczyć nasze dzieci. Tu jednak musimy zwrócić szczególną uwagę, ponieważ dzieci powinniśmy chronić szczególnie. Chciałbym, żebyście choć przez chwilę pomyśleli nad tym co teraz napiszę i mocno wzięli to sobie do serca.

1. Ustal z dzieckiem zasady korzystania z komputera adekwatne do jego wieku

Ustal więc ile czasu może dziecko przebywać w sieci, co może oglądać i w jaki sposób ma reagować, gdy zobaczy coś niepokojącego. Najczęstszy popełniany błąd przez rodziców, to pozostawienie dziecka samego sobie przy komputerze bez nadzoru.

2. Niech komputer z którego korzysta dziecko, będzie w miejscu, w którym także i Wy macie dostęp

Nie musicie być policjantem stojącym za plecami, ale musicie mieć kontrolę nad tym, co robi Wasze dziecko. Często nieświadomie może wyrządzić krzywdę sobie lub innym, ale też ułatwić pracę przestępcom instalując niebezpieczne oprogramowanie.

3. Naucz dziecko zasady ograniczonego zaufania

Czy na ulicy pozwalasz, żeby z Twoim dzieckiem rozmawiał ktoś obcy? A skąd wiesz, że własnie poznana na czacie Ania, to naprawdę Ania, która ma 13 lat, a nie Stefan, lat 40, który chce się dowiedzieć gdzie mieszkasz.

4. Naucz dziecko chronić swoją prywatność

Tak samo jak dziecko nie powinno rozmawiać z obcymi, tak samo nie powinno umieszczać żadnych zdjęć, czy to swoich, czy to rodziny w internecie. Nie powinno też ujawniać swoich danych osobowych ani innych szczegółów, które mogą być wykorzystane przeciwko niemu. Przypominam, w internecie nic nie ginie. Co raz zostanie udostępnione, pozostanie tam na zawsze.

5. Naucz dziecko szacunku dla innych internautów i przekonaj je, że nawet pozornie niewinne żarty potrafią bardzo krzywdzić

Dzieci potrafią być bardzo okrutne w swoich żartach. Mogą wyrządzić krzywdę także słowem czy zdjęciem. To zjawisko określa się mianem „cyberprzemocy” i może też mieć swoje konsekwencje karne.

6. Zgłaszaj sytuacje niebezpieczne odpowiednim instytucjom

Możesz pomóc nie tylko sobie, ale też ustrzec innych!

Bezpieczeństwo w sieci

O bezpieczeństwie w sieci pisałem wiele. Dlaczego? Bo pomimo dużej świadomości, radzenia sobie z technologią i komputerem, jestem pewien, że nie wszystko jestem w stanie przewidzieć i uchronić siebie przed różnymi złymi skutkami. Tym bardziej, skoro ja mogę mieć z tym problem, dzieci mogą mieć większy. Jednak mogę coś z tym zrobić. Ty też możesz. Nie zakażesz i nie odetniesz dziecka od technologii, ale możesz je przygotować i nauczyć, tak jak robisz to z zasadami ruchu drogowego. Każde dziecko wie, że na czerwonym świetle trzeba się zatrzymać, ale że nie wolno podawać adresu zamieszkania przez internet już nie każde. To nasze zadanie ich tego nauczyć.

Photo credit: Lars Plougmann /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)
Przy tworzeniu wpisu korzystałem z materiałów dostępnych na stronie https://www.saferinternet.pl/

Najpiękniejsza i najgorsza chwila – #lepszyporod

Gorszy szpital

Z samego rana po śniadaniu byliśmy już w szpitalu. Pięknie odnowiony hol, uspokajające światełka, no super miejsce. Pani kazała się przebrać w piżamkę i czekać na badanie. Siedzieliśmy na tym wspaniałym holu, wśród mnóstwa przypadkowych osób. Już po chwili czuliśmy jednak, że coś jest nie tak. Mimo ciągłych pytań, zaczepiania personelu, w końcu i łez, przesiedzieliśmy tak 4 godziny. Wiecie po co facet potrzebny w szpitalu i przy porodzie? Żeby zrobić porządną awanturę! Bo dopiero to podziałało i zaczęta się nami interesować…

Cieszyłem się bardzo, gdy dowiedziałem się, że zostanę Ojcem. Gdy któregoś razu, na rutynowej kontroli, lekarz prowadzący poprosił mnie do gabinetu, bardzo się wystraszyłem. To nie były przelewki, bo ciąża podtrzymywana, bliźniacza i do tego do porodu jeszcze daleko. Lekarz rozmawiał ze mną, bo trzeba było jechać do szpitala. Wypisał skierowanie, kazał się spakować i następnego dnia stawić w szpitalu. Ja miałem tego dopilnować, by cała akcja była na spokojnie. Spokój nie trwał długo. Przyjęcie do szpitala już nie obyło się bez problemów, a to dopiero początek, bo najpierw czekał miesiąc na „patologii ciąży”, poród i chyba to co najgorsze, nauka karmienie piersią.

Gorszy poród

Myślę, że mieliśmy dużo szczęścia. Naprawdę tak myślę. Szpital nie wybraliśmy przypadkowo. Podobno był „najlepszy”. Do ostatniej chwili proponowano żonie poród naturalny, przecież ja kto mówią, taki poród jest najlepszy, chociaż wszystko przemawiało własnie przeciw takiemu rozwiązaniu. Namawiali jednak do ostatniej chwili i nie byli wybredni w słowach. Do tego pomylili się przy USG co do wagi chłopaków. Dziś wiemy, że była to spora różniąca, po 1 kg na głowę, która skutkowałaby sporymi komplikacjami przy porodzie. Na pewno zagrożone byłoby ich życie. Tutaj jako facet nadmienię, że nie zrozumiem dlaczego kobiety chcą mieć poród przez cesarskie cięcie „na życzenie”, lecz skoro bardzo chcą, to powinny mieć do tego prawo. Wiem ile moja żona potrzebowała pomocy, podczas gdy rodzące naturalnie „biegały” po korytarzu następnego dnia. Nie mi to jednak oceniać.

Gdy pierwszy raz zobaczyłem swoje dzieci, była to najpiękniejsza chwila w moim życiu. Obawy gdzieś po mały znikały (zobacz: Samotny ojciec – musisz dać radę!). Niestety szybko przerodziła się w złe wspomnienia. Po porodzie, dopiero zaczęło się największe upokorzenie. Coś, czego nigdy personelowi szpitala nie wybaczę. Płakaliśmy z żoną oboje, ale nie z bólu, lecz z bezsilności. Karmienie piersią okazało się problemem. Po prostu nie wychodziło. Mleko nie chciało lecieć, dzieci nie chciały ssać, a personel tylko komentował zamiast pomóc. Leniwa, nie chce się jej, woli karmić z butelki, takie słowa leciały nie prosto w oczy, ale ukradkiem. Te słowa bolały bardziej niż rana po cesarce. Raniły też serce. Nikt nie widział problemu. Nie chciał nikt pokazać jak to zrobić prawidłowo, przyłożyć się, a dziś wiem, że nie wyganiano mnie ze szpitala tylko dlatego, że odwalałem całą brudną robotę za personel, bo byłem niemal cały czas przy żonie. Tylko jedna, jedyna starsza pielęgniarka okazała serce i wszystkiego żonę nauczyła. Niestety była tylko przez krótką chwilę, a ja nawet nie mogłem jej kupić kwiatów, bo jak sama przyznała, reszta personelu czułaby do niej zazdrość.

Jestem świadom tego, że szpital to nie pensjonat czy hotel. Nie ma tam SPA, żarcie jest podłe i tylko świadomość „po co tu jesteś” trzyma Cię jeszcze w tym miejscu. Byłem tam codziennie, każdego dnia po pracy tak długo, dopóki mnie nie wyrzucono. Pilnowałem tego, co miałem najcenniejsze i byłem gotów w każdej chwili rzucić wszystko i być na miejscu, gdyby zaszła taka potrzeba. To chyba najważniejsze. Dać ukochanej osobie wsparcie, bo od personelu raczej tego nie dostaniecie.

Lepszy poród

Jako Ojciec, mężczyzna, chciałbym namówić Was, przyszli Ojcowie, do wsparcia waszych ukochanych kobiet w tej bardzo trudnej dla nich sytuacji, jaką jest poród. To one rodzą Wasze wspólne dzieci, to wy musicie zadbać o ich prawa w sytuacji, gdy same nie mogą się bronić. Po to jesteście potrzebni na porodówkach. To wy, po to tam jesteście, żeby czuły wsparcie, waszą siłę i nie owijając w bawełnę, że gdy zajdzie taka potrzeba dacie w przysłowiową mordę. Nie chodzi o przemoc, ale o gotowość do działania. Wy też jesteście rodzicami, tak samo odpowiadacie za życie Waszych dzieci i macie wiele praw w szpitalu. Bądźcie gwarantem tego, że potraktują Waszą ukochaną jak człowieka. Będziecie też wspierać, gdy już wrócicie do domu. Dlatego proszę, wesprzyjcie akcję, by następny Wasz, lub wam bliskich poród był już taki, jak być powinien.

O akcji #lepszyporod:

„Walczymy na rzecz lepszego, czyli opartego na faktach i zgodnego z prawem, porodu poprzez: edukowanie kobiet spodziewających się dziecka, wsparcie kobiet, które już urodziły oraz dostarczanie personelowi medycznemu ważnych naukowo informacji.”

Strona akcji: http://lepszyporod.pl/

Strona na Facebooku: https://www.facebook.com/lepszyporod

Podpisz petycję do Premier Kopacz: Stop łamaniu prawa na porodówkach!

Photo credit: Federico Mena Quintero /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Najważniejszy jest plan

Co zrobiłbyś dla swojego dziecka?

Nie ma na świecie kochającego rodzica, który nie oddałby swojemu dziecku nerki, wątroby a nawet serca, gdyby to miało uratować mu życie. Do wielkich czynów jesteśmy zawsze gotowi. A może tak coś mniejszego? Rzucić palenie, zadbać o siebie, może zacząć oszczędzać, więcej czasu spędzać z dzieckiem? Pewnie nawet miałeś takie postanowienie noworoczne, ale zaraz zaraz… gdzie jest ta kartka? Już zapomniałeś? Jeśli masz postanowienia noworoczne, to o nich zapomnij! Zrobimy to od nowa, bo najważniejszy jest plan.

Chcesz jak najlepiej dla swoich dzieci?

Poprzedni rok był dla mnie dość ciężki. Co prawda jest już dobrze, ale nie znaczy to, że znów nie nadejdą gorsze dni. Nie chciałbym kiedyś być ciężarem dla swoich dzieci, bo przecież chciałbym jak najlepiej dla nich, więc zdałem sobie sprawę, że to zależy głownie ode mnie. To ja muszę zadbać przede wszystkim o swoje zdrowie, swoje finanse i zapewnienie sobie jako takiego statusu materialnego na starość. Nie pomogę nikomu, a właśnie to ja będę potrzebował pomocy, czy to od swoich dzieci czy kogoś innego. Chciałbym też, być po prostu lepszym człowiekiem, mężem i Ojcem, dając chłopakom dobry przykład, przecież to najlepsza metoda wychowawcza, ale wymaga też pracy nad sobą. Więc, do dzieła! Tylko jak to zrobić, bo z postanowieniami noworocznymi jest jak z dobrymi chęciami… piekło jest nimi wybrukowane.

Najważniejszy jest plan

Jest jeszcze czas, żeby coś ze sobą zrobić, a przecież początek roku to najlepszy czas na to, by coś zacząć. A właściwie, to co w tym roku chcecie osiągnąć? Pamiętacie swoje postanowienia? Może macie jakieś marzenia? Pokaże Wam swoją listę, tych najważniejszych, o reszcie nie musicie wiedzieć ;-) O moich postanowieniach na 2015 rok, możecie przeczytać we wpisie Czego chciałbym pod choinkę.

 Najważniejsze do zrobienia

  • O czym pisać na blogu w najbliższym roku – wytyczyć sobie kierunek
  • Schudnąć, a właściwie zacząć o siebie dbać (pozbyć się bólu pleców, tak wiem, stary jestem…; zbudować „sześciopak”)
  • Wakacje nad morzem
  • Odwiedzić Poznań
  • Odwiedzić ZOO i Afrykanarium we Wrocławiu (to dla dzieci)
  • Zwiedzić minimum 4 zamki dolnośląskie (Książ w Wałbrzychu uznaję za zaliczony – wstyd byłoby tam nie być)
  • Odłożyć trochę kasy „na czarną godzinę”

Uważny czytelnik bloga dostrzeże drobną różnicę w stosunku do tego, co chciałem pod choinkę. I dobrze, bo plany mogą się zmieniać, ale ważne, żeby zastanowić się co jest najważniejsze. Ta lista, nie stanowi jednak jeszcze nic poza pustymi obietnicami, bo żeby z tych moich „chciałbym” coś wyszło, trzeba coś więcej. Posłużę się tutaj metodą S.M.A.R.T.

SMART (akronim od ang. Simple, Measurable, Achievable, Relevant, Timely defined, dosł. sprytny) – koncepcja formułowania celów w dziedzinie planowania, będąca zbiorem pięciu postulatów dotyczących cech, którymi powinien się charakteryzować poprawnie sformułowany cel.

źródło: S.M.A.R.T. (zarządzanie) – Wikipedia

Teraz naprawdę w dużym skrócie. Nasz cel, do którego mamy zamiar dążyć, ma być Simple (prosty do zrozumienia), Measurable (mierzalny, dający się wyrazić liczbami), Achievable (czyli osiągalny)Relevant (istotny, czyli ważny dla nas), Timely (określony w czasie, czyli do kiedy). Jak to przetłumaczyć z „polskiego na nasze”? Otóż jeden z tych punktów jest dla mnie naprawdę ważny. Muszę zacząć dbać o siebie. To nie jest jeszcze żadne konkretne działanie, ale jeżeli określę, że zacznę regularnie ćwiczyć (czyli codziennie, kilka prostych ćwiczeń na plecy oraz brzuszki) zacznę dziś, i będę sprawdzał swoją wagę (powiedzmy chcę zrzucić około 5 kg) i daję sobie na to 6 miesięcy (chcę dobrze wyglądać na plaży ;-) ) – to będę S.M.A.R.T!

Dlaczego to ważne

Trywialne? Banalne? Proste? Każdy głupi da radę? No nie wiem… Chyba nie takie proste, skoro co roku z Twoich postanowień nici. Ja biorę się do roboty, mam w sobie sporo motywacji, ułożyłem plan i teraz będę chciał się go trzymać. Wiesz, że nie robię tego tylko dla siebie, ale również dla swoich dzieci. Nie chcę być dla nich ciężarem, a właśnie tak może się stać, skoro mając trzydzieści parę lat bolą mnie plecy i wiem, że to moje zaniedbanie. Masz więc ode mnie w prezencie na nowy rok bardzo krótki poradnik, dobry powód by wreszcie wziąć się za siebie, a jak trzeba, to i wymyślę na swoim blogu coś, co pokaże moje i Wasze postępy. Możecie dzielić się swoimi planami, do czego bardzo zachęcam.

Photo credit: WorldIslandInfo.com /  Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

WOŚP kradnie miliony serc! Ukradł też moje!

WOŚP kradnie miliony serc! Ukradł też moje!

Za chwilę (11.01.2015) będzie kolejny, tym razem już 23. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Chyba nikomu nie muszę przypominać czym jest ta akcja, bo wszyscy ją dobrze znamy. Finały odbywają się przez większość mojego życia, a ja niemal zawsze starałem się jakoś pomóc. Nie łudzę się. Nie pomogłem za wiele. Gdy byłem młodszy to wrzucałem do skarbonki jakieś grosze, a od czasu gdy pracuję i mam taką możliwość rozliczam 1% podatku w zeznaniu rocznym. To naprawdę niewiele za to, co otrzymuję od Orkiestry w zamian. Właściwie, jeżeli masz co najmniej 22 lata, to jest spora szansa, właściwie granicząca z pewnością, że ze sprzętu, jaki fundacja zakupiła dzięki swojej działalności, korzystałeś ty lub twoja najbliższa rodzina. Jeżeli zapragniesz mieć dzieci lub takowe już posiadasz, to dzięki fundacji twoje dziecko było przebadane (np. badanie przesiewowe słuchu) lub leczone w inkubatorze. Tak, z tej pomocy skorzystał niemal każdy. Nie wierzysz? Twoja sprawa. Dowody? Proszę bardzo: Największym świadectwem WOŚP są dzieci.

Pomagać czy nie pomagać? – oto jest pytanie

Są tacy, co nie lubią WOŚP! Serio! Prawdę mówiąc mało mnie ciekawi kogo lubią. Twierdzą nawet, że kradnie pieniądze, choć ja twierdzę, że jedynie co kradnie, to nasze serca. Nie ja jestem od rozstrzygania, czy działania fundacji są czy nie są zgodne z prawem. Ja jej po prostu ufam. W dodatku żyjemy w wolnym kraju (od słowa wolny, a nie powolny), więc pomagać Orkiestrze, czy Caritasowi, czy każdej innej fundacji nie musimy. To nasze prawo. Jeśli masz ochotę, to kwestującym możesz powiedzieć „NIE”. Możesz kompletnie nic nie zrobić, ale i tak dostaniesz pomoc od WOŚP. Gdybyś się jednak bardzo upierał, że tej pomocy nie potrzebujesz… to i tak pomoc dostaniesz.

Wiem jak działają fundacje, wiem ile pieniędzy się „marnuje” na obsługę, wiem, że nie każdy jest uczciwy. Prawdę mówiąc, to znam przypadki kradzieży z wyrokami sądowymi dotyczącymi fundacji lub ich członków, ale to nie oznacza, że nie trzeba pomagać. Trzeba to po prostu robić z głową i mądrze. Zachęcam więc, do przyjrzenia się finansowym aspektom pomocy w najlepszym możliwym miejscu – Emocjonalny i finansowy aspekt dobroczynności, czyli jak dzielić się mądrze?

Dlaczego więc WOŚP?

Choć wolałbym żyć w kraju, w którym, w którym WOŚP nie musiałby wspierać szpitali, choć wolałbym, żeby z naszych podatków starczyło na wszystko, a politycy oddawali ostatnią koszulę dla tego kraju, choć wolałbym nie musieć wpierać żadnej fundacji, to jednak wrzucę tę przysłowiową złotówkę i do puszki i wezmę serducho. Zrobię to dla siebie i swoich dzieci. To jedna z tych niewielu akcji, której po prostu ufam, ale zapytam Was, bo zapewne to wiecie, jakie jeszcze inne akcje prowadzi Orkiestra? WOŚP ukradł moje serce, pomógł moim dzieciom, a ponieważ jestem już po 30 i mam bliźniaki, to z pomocy na oddziale geriatrycznym też już nie długo skorzystam…

26. Finał WOŚP 14 stycznia 2018

Celem będzie pozyskanie środków „dla wyrównania szans w leczeniu noworodków”

 Jeżeli zaś nie chcesz wspierać tej konkretnej akcji, ale chcesz pomóc to możesz zrobić to tutaj:
Photo credit:  Ralf Lotys /  Creative Commons Attribution 4.0 International (CC BY 4.0)

Książkowe Zwierzaki Pocieszaki pomagają dzieciom

Jesteśmy jeszcze nie tacy starzy, mamy pracę, dom, wspaniałą rodzinę i zdrowe dzieci. Jeśli macie podobnie, to jesteście szczęściarzami. Tak, macie szczęście, bo Wy i wasze dzieci jesteście zdrowi i szczęśliwi. Nie każdy jednak ma tyle szczęścia co Wy czy ja. Są dzieci, rodziny, po prostu ludzie, którym można pomóc. Można pomóc, dostając coś w zamian. Coś, co innym pomoże, a wam pozwoli docenić wspólnie spędzone chwile z dziećmi. Mam dla Was idealny prezent nie tylko pod choinkę. Książkę Zwierzaki Pocieszaki.

Zwierzaki Pocieszaki

Zwierzaki Pocieszaki, to książeczka dla dzieci napisana przez blogerki, a przede wszystkim Mamy. Każda Mama wybrała jedno zwierzątko i opisała jego przygody w formie bajki dla dzieci. Każda bajka ma swój morał i przekazuje ważne prawdy życiowe dla naszych dzieci. Ale to nie wszystko. To przede wszystkim cegiełka, dla fundacji „Kawałek Nieba”, niosącej pomoc dzieciom w trudnej sytuacji życiowej, chorym, czy po prostu biednym. Cały dochód ze sprzedaży jest przeznaczony na pomoc. O akcji pisałem już wcześniej we wpisie Daj coś więcej niż prezent, teraz jednak przyszła pora, by napisać coś więcej i zachęcić każdego, kto tylko może, do pomocy. Ja swoją książeczkę kupiłem i gdy tylko dotrze, umieszczę jej zdjęcie w tym wpisie. Książeczkę można kupić na stronie http://zwierzakipocieszaki.pl/, a jej edycja jest limitowana. Dla jeszcze niezdecydowanych – można uzyskać fragment z książki na maila (informacje na oficjalnej stronie).

O książce Zwierzaki Pocieszaki

  • Cena książeczki – 29,99 PLN (całość przekazywana jest dla fundacji „Kawałek Nieba”) – można wpłacić dowolnie większą kwotę
  • Koszt wysyłki – 9,90 PLN (przy większej liczbie egzemplarzy można uzgodnić cenę wysyłki)
  • O książce:

Format: 205 x 265 mm
Liczba stron: 56
Okładka: twarda

(informacje zaczerpnięte z oficjalnej strony)

To jedna z tych rzeczy, które warto wesprzeć. Pomoc innym, nawet ta najdrobniejsza, kiedyś do nas wróci. Życie jest zbyt nieprzewidywalne i nigdy nie mamy pewności, że to my kiedyś nie będziemy potrzebowali pomocy. Mam też nadzieję, że to dopiero pierwsza część serii, a do kolejnych książeczek zostaną zaproszeni również blogujący Ojcowie, a wam z góry dziękuję za okazaną pomoc.

(aktualizacja 18-12-2014)

Jak też obiecałem, tak też zrobiłem. Oto mój egzemplarz książeczki Zwierzaki Pocieszaki już pod choinką.

Zwierzaki Pocieszaki pod choinką
Zwierzaki Pocieszaki dedykacja