Czego się nie robi na placu zabaw

kolorowy plac zabaw

Siedzę sobie właśnie na placu zabaw. Dzieciaki bawią się w piaskownicy, a ja próbuje ukryć się w cieniu przed słońcem. Przez słoneczne okulary obserwuję bawiące się dzieci i ich rodziców. Plac zabaw to miejsce publiczne. Obowiązują pewne zasady, ale chyba nie wszystkich.

Place zabaw, to zdecydowanie miejsca publiczne. Przestrzeń, w której powinny obowiązywać choćby podstawowe zasady współżycia społecznego. A jednak, mam wrażenie, że nie wszyscy o tym pamiętają i dają przykład, czasem bardzo negatywny, swoim dzieciom. No ale co ja mogę? Nikt przecież nie lubi, kiedy ktoś się wtrąca i mówi innym jak żyć. A ja się jednak wtrącę, pomarudzę i ponarzekam. Może nawet kogoś oburzę, ale wolno mi, skoro część z Was…

Pije alkohol na placu zbaw

Plac zabaw, to zdecydowanie nie miejsce, gdzie pije się alkohol. Widok Ciebie z piwem w jednej ręce i dzieckiem w drugiej, napawa mnie obrzydzeniem, a żadne argumenty o kulturze picia piwa w w Europie mnie nie przekonują.  Pisałem już o tym w tekście Nie piję – jestem rodzicem. Nie jesteś też super tatą, gdy lekko się zataczając huśtasz dzieci aż pod niebo. A to częsty widok – zwłąszcza gdy w okolicy jest jakiś festyn. W skrócie. Chcesz się napić? Pij na działce, ale nie w okolicy placu zabaw, zwłaszcza jak jesteś z dziećmi. Ja naprawdę nie mam ochoty na Ciebie patrzeć. I nie myśl sobie, ze jesteś sprytny, bo w rękawie ukryłeś piwo. Ja cie widzę, Twoje dziecko również. Tym bardziej, że często też sporo osób…

Pali papierosy na placu zabaw

Palisz. Znam ten przykry nałóg. Palić na placu zabaw nie wolno. Zawsze wydawało mi się to oczywiste. Nawet jak staniesz tyłem i będziesz dmuchać na drugą stronę, to też palisz. Wyjdziesz za ogrodzenie? Wciąż palisz. Elektroniczny e-papieros? Wciąż palisz. No i mistrzostwo świata. Pan przechodzi przez niski plotek i zapala papierosa. Teoretycznie opuścił plac zabaw, chociaż jego córka chwyta go za rękę wciąż będąc na placu. No nie powiem, że ten Pan pali na placu zabaw, bo technicznie rzecz biorąc jest poza tym placem (czy ja się czepiam). Myślę, że wychowawcze to nie jest, a ja szukam słów, którymi mógłbym wytłumaczyć komuś takiemu pojecie biernego palenia. Słów nie znalazłem. Poległem… przecież nie pali na placu, prawda?

 (Nie)Wolno bawić się z psem

Słoneczna polana

A zastanawialiście się dlaczego place zabaw są tak mocno ogrodzone? Tabliczka zakaz wpuszczania psów nie wisi bez powodu. Chociaż podobno te tabliczki mogą być nielegalne, to tak samo nielegalne jest pozostawienie psich odchodów na trawie. To dlatego nie mogę z dziećmi bawić się przed blokiem i muszę chodzić na place zabaw, by mówiąc wprost – nie wdepnąć. Mimo to czasem widzę psa podczepionego do wózka i bardzo mi się to nie podoba. Ja wiem, że sprzątasz (chociaż sądząc po ilości min, to chyba sprzątasz tylko ty). No ale przecież tylko Twój pies nie gryzie i jest dobrze wychowany. A gdyby narobił na placu zabaw? To nic takiego. Przecież posprzątasz…. tylko skąd te kupy?

W piaskownicy się nie je

Z moich obserwacji wynika, że większość rodziców nie interesuje się swoimi dziećmi na placu zabaw. Są co prawda jednostki, które nie potrafią inaczej i na zasadzie „możesz popływać, tylko się nie zamocz” są zawsze o krok za dzieckiem. Nie rób tego, uważaj na tamto, nie bij chłopczyka, bo się spocisz… Do dziś nie rozumiem jak można latać za dzieckiem z bananem w ręku i karmić. Bo nie zje? Zje, możesz mi wierzyć. Nie zje? Nic mu się nie stanie. Chociaż mi zawsze wydawało się (ale ja się nie znam), że przed myciem myje się ręce i siada przy stole. W sumie co złego jest w jednoczesnej zabawie w piaskownicy brudnymi rękami i wcinaniu pysznego deserka niemal sterylnie przechowywaną łyżeczką? Ma to sens? Zapewne ma, bo przecież to częsty widok na placach zabaw.

A skoro już przyszedłeś z dzieckiem, to dobrze by było, gdybyś go pilnował

Większość rodziców ma w głębokim poważaniu co robią ich dzieci tak długo, jak długo nie słychać płaczu. A gdy płacze, to w 3 sekundy znajdzie się winny, który odważył się zrobić krzywdę Twojemu aniołkowi. To nic, że aniołek walił łopatką wszystkich po kolei i trafił w końcu na silniejszego. W końcu place zabaw to centra życia społecznego, w których dzieci uczą się trudnej sztuki przetrwania, a jak wiadomo dzieci nie powinno się ograniczać. Bo niby dlaczego? Serio. Chce wejść po zjeżdżalni? Pozwól mu. To nic, ze na gorze chce zjechać dwadzieścioro innych. Na pohybel im! No i moja ulubiona zabawa – zabawa w dom w rurze zjeżdżalni, stanowiącej jednocześnie jedyną drogę na tę właśnie zjeżdżalnię. Nie zapominajmy też o najważniejszej zasadzie na placu zabaw – dzielimy się. Zwłaszcza zabawkami w piaskownicy. W sumie nie wiem czemu targam te zabawki. Wystarczy „pożyczyć”. Wiemy już co robią dzieci? A co robią rodzice? Kobiety wiadomo – plotkują. Ile ja się plotek nasłuchałem. Poród laktacja, kolor kupy a nawet wiem, kto w tym roku jedzie nad morze…. A mężczyźni? Do tej grupy zaliczam i siebie, wiadomo, telefon. Chociaż ja próbuję z tym walczyć ;-)

Czego bym więc chciał?

Oprócz przestrzegania kilku, elementarnych zasad, to czego mi najbardziej brakuje na placach zabaw, to wspólnej zabawy. Możecie mi wierzyć lub nie, ale dzieci na placu zabaw same bawią się świetnie. Gorzej jednak z rodzicami. Ci siedzą sobie wygodnie lub nie, jak ja w tej chwili, często chroniąc się po prostu przed słońcem. Bo w sumie jak mam bawić się na trawie z 5-latkiem? Mam za nim biegać? Chociaż czasem bawimy się całą rodziną w berka. Grać w piłkę? W sumie nie ma bramki  i często jest zakaz grania na placu zabaw. A piaskownica? Z maluchem jak najbardziej, ale ze starszym? Zamiast więc palić, pić ukradkiem piwo, plotkować z koleżankami, czy gapić się w telefon, chciałbym po prostu wspólnie z innymi rodzicami w przyjacielskiej, miłej i kulturalnej atmosferze pobawić się. Pograć w piłkę z innymi ojcami lub dla tych, którzy czują w sobie żyłkę rywalizacji, urządzić małe zawody sportowe, w których drużynami będą rodzice i dzieci. Rozmarzyłem się troszkę, co nie?